8

184 12 0
                                    

Czas zbliżających się świąt spędziłem na pomocy mamie, robiliśmy razem pierniczki, tato pojechał po choinkę, a później ją ładnie przystroił, kiedy my robiliśmy jedzonko. W tym roku postawiliśmy na prostotę i mniejszą ilość, bo w internacie nie będę mógł tego dużo zjeść albo szybko się popsuje.

***

Boże Narodzenie – rano wpadłem z rodzicami do salonu i wspólnie otwieraliśmy prezenty. Ode mnie dostali: kawę, herbatę, kubki i świąteczne sweterki. Ja dostałem: bluzę, słodycze, zimowe herbatki i nowy zegarek, każdy cieszył się ze swoich prezentów. Po prezentach usiedliśmy razem do śniadania – co tu więcej mówić, było przepyszne.

No i w końcu chwila wolnego od szkoły, a za niedługo, bo końcem stycznia egzaminy. Czy się stresuję? Nie bardzo, ogarniam materiał + dokształcam się, czytając książki jemu poświęcone.

Trochę smuci mnie fakt, że po powrocie do szkoły, nie będę dzielił pokoju z Li, fajnie mi się z nim mieszkało. Najlepiej wspominam to, kiedy niektórymi weekendami, bo w tygodniu rzadko go widziałem, graliśmy razem i żartowaliśmy. Było naprawdę fajnie. Nie czułem wtedy, aż tak bardzo tej samotności, natłoku zadań i wyścigu szczurów o lepsze wyniki. On i czas z nim to była ucieczka na chwilę od szarej codzienności.

***

Święta święta i po świętach, tak samo z nowym rokiem, rodzicie poszli do znajomych, a ja zostałem sam z piccolo, popcornem i Pieśnią o Achillesie. Nie powiem, bo zakończenie jest cudowne, płakałem i cieszyłem się na przemian.

A teraz znowu pakowanie się z powrotem do akademika, tym razem biorę swoje świąteczne prezenty ze sobą. Picie zimowej herbatki i czytanie o seryjnych mordercach to idealny plan.

Pokój nr 392 - BOYS LOVE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz