19. Hwan vs SangJi.

1 0 0
                                    


SangJi miał zamiar tego dnia zaprosić młodszego na obiad. Miał nieco czasu, jedno ze spotkań zostało mu odwołane dlatego postanowił wykorzystać ten czas w najlepszy możliwy sposób. Elegancki, zadbany, z szarmanckim uśmiechem na ustach i nieco kokieteryjnym spojrzeniem kroczył korytarzem posterunku policji. W drodze do młodszego, przeszkodził mi jednak jeden słup. Słup w postaci Han Sang Hwana. Ten stanął mu na drodze ,krzyżując ręce na torsie. SangJi już dobrze czuł ,że nie będzie to miła rozmowa, nie mówiąc już o powitaniu. Choć sam Hwan widział ich poprzedniego wieczoru razem, nie do końca był pewien czy to mu się nie zdawało. Teraz zaś miał pewność. A mimo to, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu był dość zaskoczony taką wizytą. Skonsternowany i jednocześnie z jakiegoś powodu sfrustrowany wypalił w jego kierunku.
- Co tutaj robisz Hyung?- Mruknął ale jego ton nie wydawał się być szczególnie przyjaźnie nastawiony. Można było wyczuć nutę irytacji, a aura jaka się wokół niego unosiła, biła negatywnością po oczach.
- Hm? Ciebie również miło widzieć, Hwan.- Odparł z wyczuwalną wyższością a uśmieszek jaki pojawił się na jego ustach był dość znaczący. - Co tutaj robię? W zasadzie jeszcze nic. Przyszedłem zabrać Hoona na obiad.- Rzucił krótko i uniósł rękę aby poprawić zegarek i mankiet.
- Hoon nie jada obiadów. A już na pewno nie o tej porze.- Mruknął Hwan nieco bardziej zirytowany niż wcześniej. Zupełnie tak, jakby ten fakt był zupełnie oczywisty a SangJi wykazał się właśnie ignorancją.
- Doprawdy? Być może. To wypijemy kawę, bez znaczenia w takim dniu jak ten.
- Jest trochę za późno na kawę. Jeśli wypije ją o tej porze będzie boleć go głowa. - Mruknął Hwan który najwyraźniej mógłby napisać książkę na temat młodszego. Istny przewodnik i biografię Oh See Hoona.
- Jesteś jego stalkerem czy coś?- Rzucił SangJi nieco poirytowany. Doprawdy, zaczynał denerwować go ten gówniarz. A Hwan, był młodszy od niego o zaledwie pięć lat. Nie zmieniało to jednak faktu,że ten miał czelność pyskować starszemu.
- Po prostu daj mu spokój. Nie nadajesz się dla niego.
- Zabawne. - Rzucił i zmniejszył dzielącą ich odległość o krok. - A ty się nadajesz? Ile czasu już wodzisz go za nos? Nawet nie wiesz jak go to boli, robisz z niego idiotę i ośmieszasz go w ten sposób.  Myślisz,że nie wiem? Ja wiem wszystko.- Rzucił i lekceważąco wsunął dłoń do kieszeni, swoją postawą pokazując mu raczej ,że jego szacunek względem młodszego nie istnieje.
- Zabawne. - Mruknął Hwan i parsknął śmiechem pod nosem. - Zabawne jest to, że sam latasz za nim jak pies i tylko szukasz okazji, kiedy między nami coś jest nie tak.  Mam zamiar złożyć papiery rozwodowe, byłem dzisiaj u prawnika z samego rana. - Rzucił pewnym siebie głosem chcąc dać mu do zrozumienia,że wkracza na zły teren.
- Serio? Prawie w to uwierzyłem. Jak odwiozłem Hoona do pracy, widziałem jak jedziesz z domu do pracy, więc kiedy się z nim spotkałeś? Tak bardzo się spieszyłeś,że spóźniłeś się dzisiaj do pracy.  - Odparł SangJi i uśmiechnął się kącikiem ust.- No co jest? Nie było tak?- Zapytał a Hwan w odpowiedzi jedynie warknął ostrzegawczo pod nosem. To wprawiło mężczyznę w prawdziwe rozbawienie.
- Żałosne, okłamujesz jego, mnie i nawet siebie samego. Daj mu już spokój, ten dzieciak zasługuje na kogoś lepszego od ciebie. - Przysunął się i stuknął go palcem w sam środek torsu. - A wiesz ,co bawi mnie najbardziej szczeniaku?- zapytał i poprawił mu kołnierz koszuli, robiąc to dość nagle ,nieco agresywnie i boleśnie dla drugiej strony. - To,że on zawsze wraca do mnie. A teraz, kiedy jesteś już kompletnie spalony nawet nie myśl ,że jeszcze kiedykolwiek będzie chciał się z tobą spotykać. Szczególnie dzisiaj. Wiesz jaki dzisiaj jest dzień?- Spytał mając na ustach pełny satysfakcji uśmiech. Hwan zaś stał nieco zesztywniały, nie spodziewał się czegoś takiego. Jedynie pokręcił głową i zmarszczył brwi.
- Więc słuchaj mnie uważnie, wczoraj, a właściwie dzisiaj kiedy wracałeś ze swoją kochaną żonką dałeś mu najlepszy prezent urodzinowy jaki może istnieć. Zawód, smutek, złość i pozbycie się takiego śmiecia jak ty. Jakim czubem trzeba być by zrobić komuś coś takiego w urodziny? Doprawdy, spodziewałem się po tobie więcej niż to co zrobiłeś wczoraj. A właściwie dzisiaj. Zapamiętaj sobie to, bo nie będę się powtarzał dzieciaku. Daj mu spokój i pozwól mu być szczęśliwym. Jesteś zbyt egoistyczny aby to zrobić? - Zapytał i puścił go, odstępują na krok ale wciąż mając na ustach wymalowany i zadowolony z siebie uśmiech ,pełen pogardy, wyższości i w tym wszystkim,było masę arogancji.
- Kiedy się kogoś kocha...- Zaczął Hwan a SangJi mu przerwał zaczynając rechotać.
- Co? Czekaj, powtórz. Nie dosłyszałem chyba...- Niemal nadstawił ucha jakby czekał na powtórzenie tych słów. - Tak bardzo go kochasz ,że robisz z niego błazna? Lalkę? Jak żona ci się nudzi to idziesz do niego do łóżka czy jak? Jak to działa, jestem naprawdę ciekawy.- rzucił wielce rozbawiony i znów się zaśmiał łapiąc za nasadę nosa. - Aigoo, nie wiedziałem,że tak to teraz działa. Nie uważam abym był święty, ale nawet ja nie jestem takim bezczelnym chujem jak ty. - Zamilkł i zaraz znów zaczął się śmiać, nie mogą tego w żaden sposób powstrzymać. - Apropos miłości, to naprawdę bardzo musiałeś go kochać skoro po powrocie z Jeju kompletnie go olałeś i pobiegłeś godzić się z żonką. Żałosne, żałosne i przykre dla tej dwójki jest to jak się zachowujesz. I uważam, że ani ta kobieta ani Hoon nie zasłużyli na takie zachowanie. A ona w ogóle wie co ty robisz? Jeśli nie to chętnie jej przekaże. Mam kilka zdjęć, nagrań. - Wyciągnął dłoń w jego kierunku aby poklepać go po ramieniu i zacisnąć na nim palce. - Kiedyś nawet cię lubiłem, serio. Miałeś nawet cień mojej sympatii ale w momencie kiedy odebrałeś mi Hoona... Co tu dużo mówić. Nie zostaniemy przyjaciółmi, nawet kolegami. Każdy moment w którym pogrążasz Hoona w takim stanie jest dla mnie wystarczającym powodem do wykonania jednego telefonu. Ale będę dla ciebie litościwy bo sam toniesz we własnym gównie po same pachy - Parsknal śmiechem i odsunął się by znów włożyć dłonie do kieszeni.
- Nie mam zamiaru ci się z niczego tłumaczyć. - Rzucił krótko i zwięźle Hwan. Wycofał się o dwa kroki mając zamiar opuścić korytarz i zakończyć rozmowę. - Hoona tu nie ma. Może poszedł na dach.- Fuknął pod nosem a to spotkało się z cichym mruknieciem starszego.
- Mogłeś chociaż kupić mu kartkę na urodziny.- Rzucił za nim i powoli obrócił się mając zamiar poszukać młodszego. Hoon nie słyszał rozmowy, nie zdążył usłyszeć nawet ostatnich słów bo kiedy wszedł na korytarz już panowała tam cisza.
- O , jest i moja zguba. - Rzucił nieco zalotnie SangJi. Hwan zaś zatrzymał się i odwrócił w ich kierunku, wbijając wzrok w kierunku młodszego.
Hoon uśmiechnął się nieco nieśmiało i skinal głową. Nie spodziewał się ,że spotka tu starszego. Jego wzrok na moment zatrzymał się na Hwanie ale ten nie odezwał się nawet słowem. Patrzyli tak na siebie w ciszy przez dłuższy moment aż w końcu SangJi to przerwał, zastępując drogę młodszemu. Hwan widząc to jedynie się wycofał i z ciemnymi chmurami nad głową ruszył do siebie.
Hoon nie wiedział zaś jak zareagować i nim się odezwał, SangJi go uprzedził.
- No to co, skoro już udało nam się złapać, zabieram cię na obiad. - Mruknął i przesunął dłonią po jego policzku mając najwyraźniej zamiar go pocałować ale Hoon odsunął się nieco, przypominając sobie właściwie czego potrzebował od starszego.
- Nie jestem głodny, ale dobrze ,że jesteś. Dzwoniłem do ciebie, potrzebuje twojej pomocy...- Wyraz twarzy SangJi nieco się zmienił ale zaraz skinal głową przystając na to.
- W porządku, mam godzinę czasu. - Objął młodszego ruszając razem z nim.Hwan zaś stał w drzwiach i wbijał wzrok w te dwójkę czując jak rośnie w nim frustracja. Tak bardzo wkurzało go to, że w jakimś stopniu SangJi miał rację.

Dead silenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz