Gdy wyszli z lasu, zadzwonił telefon młodszego z nich. Dopiero teraz udało się złapać zasięg. Spojrzał na ekran a widząc numer Jeona aż lekko drgnął. Liczył na dobre informacje, może jakieś nieoczekiwane wiadomości? Sam nie wiedział ale niemal od razu odebrał telefon.
- Gdzie jesteście? - Zapytał Jeon a Hoon mruknął pod nosem na to pytanie, wydawało mu się głupie bo przecież mieli się rozdzielić w konkretne miejsca.
- Wyszliśmy z lasu. A co tam?
- Musicie koniecznie przyjechać do mieszkania panny Jung. Byle szybko.- Po tym telefon się rozłączył a Hoon spojrzał dziwnie na ekran. Wzrokiem wrócił do swojego partnera i brodą wskazał mu samochód. Ten nie pytając o nic, również skierował swoje kroki w tamtą stronę. Im dłużej nad tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że ta sprawa jest skomplikowana i nie miała sensu. W jednym aspekcie miała sens a w drugim ten sens gubiła. Oboje wsiedli do samochodu i po chwili milczenia Hwan zapytał.
- No dobra, ale nie rozumiem jednej rzeczy. - Zaczął powoli i zmarszczył brwi. - Ile lat mógł mieć Seo w 2002 roku?- Zapytał kierując się w górę ulicy.
- Mhm... Ji Eun miała 15 lat jak zaginęła, cała trójka chodziła do jednej klasy, więc pewnie byli rówieśnikami. Więc strzelam, że 15 a w 2003 roku skończył 16.
- Więc... Skoro był zaledwie nastolatkiem, jak udało mu się zatuszować zbrodnie? - W odpowiedzi usłyszał pstryknięcie palcami po swojej prawej stronie.
- Tego nie wiem. Ale się dowiem. Mam pewną teorię. Ale nie lubię wysuwać teorii kiedy nie mam co do nich pewności. Będziemy musieli udać się w jedno miejsce nim wrócimy do Seulu. - Odpowiedziała mu cisza. Hwan w jakimś stopniu był przerażony obrotem sytuacji, bo jeśli prawdą było to, że Seo zatuszował zbrodnie i był w to zamieszany, może być im ciężko to udowodnić. Zwłaszcza, że Seo nie tylko jest mecenasem ale także jest uznawany medialnie za najlepszego mecenasa w kraju, nigdy nie bierze spraw które mogą skończyć się fiaskiem, bierze tylko pewniki. Na dodatek, ma kasy jak lodu, kilka firm. Z takimi pieniędzmi będzie mógł wygrać każdą sprawę i wykupić połowę sędziów. Zresztą Hwan czuł, że sprawa może być przegrana na starcie, nie mają nawet świadków. A jedyne osoby które miały jakikolwiek związek z tą sprawą, leżały martwe. Nie mogli nawet uzyskać zgody na ekshumacje od rodziny ofiar, bo ta nie istniała. A wątpił aby sąd przyznał im taką zgodę. W tym przypadku chyba musiałby wysłać Hoona. Jeśli szło o dar przekonywania do siebie ludzi i swoich racji, ten nie miał sobie równych. Było w nim coś takiego, co pociągało za nim tłumy. Pomijając przystojną twarz i niemal idealne ciało, cechowała go niezwykła charyzma. A ta działała dużo w połączniu z takim wyglądem i umiejętnościami. Byłaby więc to wojna dwóch gwiazd medialnych, tylko kto miałby większą wiarygodność w całej tej sytuacji?
Hwan zatrzymał się pod domem i rozejrzał wokoło. Nie dostrzegając niczego podejrzanego wysiadł by udać się w ślad za tamtym. Oboje przekroczyli próg mieszkania i tak szybko jak tam weszli tak szybko się zatrzymali. Na podłodze było pełno krwi. Hoon nie wiedział jak to skomentować a cała trójka obok milczała wymownie. Pewnym było, że nie było ani zadzierzgnięcia ani powieszenia. Było brutalne morderstwo z całą bezczelnością w swojej prostocie. Zatuszowanie tej zbrodni i arogancja były na najwyższym poziomie. Hoon aż zagwizdał pod nosem i wyciągnął dłoń do Jeona. Nie musiał nic mówić a ten jedynie podał mu kuferek. Kucnął w miejscu oddalonym od tego które mogło być miejscem zbrodni i założył rękawiczki.
- Wiesz, że dowody zdobyte w ten sposób nie są do końca legalne? Masz na to jakiś papier?- Zapytał Hwan znając dobrze procedury. Znał je na pamięć, szczególnie, że Hoon uwielbiał je pomijać bądź łamać nagminnie.
- Jak to się mówi, życie. Ja się będę martwił nie ty. - Rzucił oschle a na twarzy Jeona zawitał lekki uśmieszek i aż musiał zakryć usta aby nie parsknąć śmiechem. Wyraz twarzy Hwana w tym momencie bawił go niezmiernie.
- Oczywiście, że nie. Bo to przecież nie ja jestem twoim przełożonym.- Parsknął pod nosem obrażony.
- Nie gadaj tyle Hyungnim tylko rób zdjęcia.- Rzucił krótko na co ten odpowiedział mrukliwie.
- Już. - Wyjął telefon i zaczął robić zdjęcia na miejscu zbrodni, Jeon nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- Nie wiedziałem, że dajesz mu się traktować jak pies na posyłki.- Rzucił a gdy Hwan obrócił się w jego kierunku, miał wrażenie, że w jego oczach zobaczył czeluści piekielne.- A co? Nie jest tak, robisz zawsze co ci każe, jak piesek.
- Zamknij się.- Sarknął pod nosem pomijając ten komentarz milczeniem. Nic nie mógł poradzić, że tak reagował. Zapadła cisza a Hoon powoli zapełniał jedną z kieszonek w kufrze kopertami z dowodami. Gdy uznał, że skończył i pobrał odpowiednie próbki, przeszedł się po pokoju aby obejrzeć to co się zmieniło. Oprócz panującego tutaj syfu i nadmiaru krwi na podłodze nie znalazł nic innego. A może? Cofnął się kilka kroków i schylił, kawałek czegoś białego wystawał spod kanapy. Sięgnął po to w rękawiczce i aż zadrżał gdy zdał sobie sprawę na co patrzy.
Nie sądził, że ktoś może być tak głupi samemu na siebie kolekcjonując dowody. Uniósł to wyżej i dostrzegł fragment krwawego odcisku palca.
- Bingoo- Rzucił zadowolony i pokazał im fotografię. Był to niewielki polaroid, choć nie był duży to mówił więcej niż mogło się wydawać.
- Co to jest? - Zapytał Jeon z zainteresowaniem a sam Hoon nie odpowiedział od razu, najpierw zapakował przedmiot w przeźroczystą dilerkę. Dopiero wtedy podał im przeklętą rzecz do obejrzenia.
- Ktoś coś mówił o samobójstwie? - Zapytał a na widok fotografii cała obecna z nim trójka zamilkła. Ta cisza była wręcz przeszywająca.
- Cóż...- Mruknął Hwan i aż podrapał się po karku wyraźnie zmieszany tym faktem. - Czy ty mógłbyś się chociaż raz pomylić? - Zapytał i westchnął ciężko. - Nienawidzę kiedy masz rację, naprawdę tego nienawidzę. Zawsze źle się to dla mnie kończy.- Odparł mrukliwie i znów zapadła cisza. Hoon nie posiadał się z radości, że wiele się nie pomylił. Ale również czuł żal i ból z powodu tak brutalnej śmierci tej niewinnej kobiety. Tak wiele cierpienia przeżyła w swoim życiu, nawet śmierć nie była dla niej łaskawa. To zdawało się dość brutalne i niesprawiedliwe w ocenie młodszego.
- Więc co teraz..?- Zapytała Kyum która do tej pory stała milcząca i wstrząśnięta przebiegiem zdarzeń.
- Teraz musimy przejść się po Zatoce i poszukać jakichkolwiek świadków. - Odparł Hoon jakby to było oczywiste. Jeon się wzdrygnął a Hwan kaszlnął.
- O co wam chodzi?- Zapytał wyczuwając jak atmosfera gęstnieje. Dopiero po chwili sobie uświadomił w czym problem. To było małe miejsce, ludzi też nie było tutaj kilka setek, każdy każdego znał a co za tym szło, ciężko będzie im być anonimowym. Jeśli ktoś puści parę z ust na jakiś temat, od razu będzie wiadomym kto to był. Wzdrygnął się znacząco a po chwili wypuścił z siebie dwa kluczowe słowa.
- Zmowa milczenia. - Po tym cała trójka o wyjątkowo ponurych nastrojach pokiwała głowami twierdząco. - Ale większą moc od zmowy milczenia, mają ślady na duszy ludzkiej. - Dodał po chwili i nawet Hwan spojrzał na niego niezrozumiale.
- Jakie ślady? - Zapytał niepewnie Hwan nie do końca rozumiejąc.
- Takie ślady które są niewidzialne gołym okiem ale dostrzegalne po dłuższej analizie.
- Co ty pieprzysz do cholery... Mamy szukać duchów? - Zapytał poirytowany Hwan a sam Se Hoon wywinął oczyma nie rozumiejąc skąd w nim tyle ignorancji. Czy on papiery ze studiów wygrał w paczce z chrupkami?
- Jakich duchów? - Zapytał z nutą frustracji.- Ślady na duszy ludzkiej, podam wam prosty przykład. Jeśli ginie mąż a żona żyje sobie w spokoju, nie wykonuje żadnych nagłych przelewów, nie staje się nagle bogaczką, nie wiem, nie pławi się w luksusach po śmierci męża tylko żyje jak wcześniej, to znaczy, że raczej niewiele ma wspólnego z jego śmiercią bądź zaginięciem. Jeśli zaś jest taka sama sytuacja a ta osoba nagle, sprzedaje wszystko co należało do nieboszczyka bądź pozbywa się starych mebli, robi generalny remont, staje się nagle bardzo bogatą osobą, pławi się w luksusach bądź żyje inaczej, musi być winna. Ale to są tylko najbardziej oczywiste ślady, bardziej chodzi o nagłe zmiany w zachowaniu po danej sytuacji, ktoś może stać się większym odludkiem aby ukryć swoją zbrodnie, może nagle zdziwaczeć, być bardziej agresywnym ,więcej pić, korzystać z silnych używek, zmienić towarzystwo na bardziej szemrane...- Wymieniał i w pewnym momencie chyba zapomniał jak się oddycha, mówiąc to wszystko na jednym wdechu. A to dlatego, bo się zdenerwował protekcjonalnym tonem starszego. Odetchnął głęboko a tamci stali oniemiali. Nigdy dotąd nie słyszeli o czymś podobnym.
- Daeeebaaak...- Wyrzucił z siebie Jeon jako pierwszy. - W takim razie chodźmy Hyung, nie mamy za wiele czasu.- Stwierdził i spojrzał na Kyum która aż lekko drgnęła, wyrywając się z zamyślenia.
- A tak, chodźmy.- Po tym chwyciła młodszego chłopaka pod ramię i wyszła z nim z domku. Sam Hoon stał nieco zaskoczony tym widokiem, nie spodziewał się, ze ta dwójka będzie trzymać się tak blisko w tak krótkim czasie. Ale nie narzekał, wręcz przeciwnie, cieszył się z tego powodu i kibicował swojemu przyjacielowi.
- Cóż, to znów zostaliśmy sami.- Skwitował Hoon patrząc na Hwana kątem oka. Po tym w milczeniu wyminął go aby również opuścić to pomieszczenie. Gdy wyszli skierowali się do samochodu. Coś znów nie dawało spokoju Hwanowi. Mruczał coś i marszczył brwi, zwykle robił tak kiedy czuł się silnie zaniepokojony.
- Też to zauważyłeś? - Zapytał Hoon a Hwan nieco się ożywił na zadane mu właśnie pytanie.
- Jeśli myślimy o tym samym to chyba tak. - Odparł mrukliwie a jego spojrzenie padło ostatni raz na opuszczony przez nich budynek. Wzrokiem wodził po bramie i drzwiach wejściowych.
- Więc tak. - Rzucił krótko i westchnął cierpiętniczo.
- Nie ma nigdzie taśmy ani plomb policyjnych. - Rzucił po chwili Hwan. - W takich sytuacjach raczej to normalne a tutaj nie ma nawet śladu. - Dodał zaraz i zakręcił się lekko w miejscu a jego przeczucie nie dawało mu spokoju. Coś było tu grubo nie tak i o ile to nie podobało mu się najbardziej, to jeszcze bardziej nie podobało mu się to, że Hoon miał rację. Najgorszym w całej tej sytuacji będzie udowodnienie ,że mają rację. Bo co im z tego, że powiedzą co wiedzą, przedstawią nielegalnie zdobyte dowody skoro nikt im w to nie uwierzy? A nawet jeśli uwierzy, to nikt nie będzie miał odwagi ruszyć tej sprawy nawet koniuszkiem małego palca. Stawka była zbyt duża w wróg zbyt silny. Ciężko będzie udowodnić, że to Seo Moon Jo jest winny morderstwa tej dwójki. Hwan czuł jak zaczyna boleć go głowa, wręcz pulsować od nadmiaru informacji i rosnącej, wewnętrznej frustracji. Bezsilność, byli zupełnie bezsilni.
Wyjął telefon z kieszeni aby zrobić zdjęcia drzwi, bramy i okolicy. Zrobił tych zdjęć kilka, może kilkanaście po czym schował telefon i wsiadł do samochodu. Sami udali się w inną część Suncheon, dzieląc się terenem na pół z pozostałą dwójką. Suncheon samo w sobie nie było szczególnie duże, biorąc pod uwagę większą ilość opustoszałych domów nie mieli aż tak wiele pracy w przesłuchiwaniu. O ile ktokolwiek otworzy im drzwi. A sam Hoon po cichu liczył, że ktoś raczy to zrobić. Inaczej utkwią w martwym punkcie, a to zaś nie będzie najlepsze w całej tej popapranej sytuacji.
Krążyli tak uliczkami, jednak nikt nie chciał im otworzyć. Nie umknęło to uwadze Hoona, że niektóre zasłony w oknach się poruszyły, więc to był prosty sygnał, ludzie bali się rozmawiać na jakikolwiek temat z obcymi. A z racji, że nie byli miejscowi, mogło być z tym trudniej. Ciężko będzie im nawet wmieszać się w tłum, w jakimś barze by podsłuchać rozmów, zostaną zauważeni niemal od razu. Zrezygnowany Hoon szedł wolnym krokiem w górę uliczki aby zatrzymać się przy jakimś dość zapuszczonym domu. Uniósł dłoń aby zadzwonić dzwonkiem, zaraz jednak opuścił palec zrezygnowany. Wydał z siebie cierpiętnicze westchnienie, i już miał zamiar odejść kiedy drzwi do domu się uchyliły. Zza nich wychyliła się starsza kobieta.
- Liczyłam, że nadejdzie ten dzień. Wejdźcie chłopcy.- Zaprosiła ich gestem dłoni a oni zaś, stali tak oniemiali ze zdziwienia.
Skinął jednak głową i posłusznie wykonał polecenie staruszki, otworzył bramkę po czym wszedł na jej posesję wraz z Hwanem. Rozejrzał się jeszcze raz wokoło ale z tego miejsca niewiele było widać, liczył więc też ,że i oni będą zupełnie niewidoczni dla innych.
Wszedł do mieszkania kobiety, z szacunkiem kłaniając się przed nią nisko z ciepłym uśmiechem.
- Babciu, co to znaczy, że liczyłaś na ten dzień?- Zapytał Hoon i sięgnął do kieszeni po telefon aby włączyć dyktafon w telefonie. Jeśli kobieta miała jakieś kluczowe informacje, ich słowa nic nie pomogą.
- Aa... To znaczy, że czekałam aż mnie odwiedzicie. I się doczekałam. - Staruszka zręcznie przyniosła im tacę z herbatą i postawiła przed nimi. Choć dom z zewnątrz wyglądał raczej na opuszczony to wewnątrz był całkiem zadbany i czysty. Widocznie kobieta nie miała już sił na dbanie o ogród a w domu, jako tako sobie radziła.- Znasz nas babciu? - Zapytał Hwan a kobieta zaśmiała się i pokiwała twierdząco głową.-
Jak mogłabym was nie znać, do dzisiaj mam gazetę z artykułem, z pierwszej sprawy detektywa Medium.- Uśmiechnęła się życzliwie. - A liczyłam ,że was w końcu spotkam bo w Suncheon dzieją się niepokojące rzeczy. Brakowało tylko kogoś z taką wolą walki i niekonwencjonalnymi sposobami śledztwa jak nasz Hoon.
- Co masz na myśli, mówiąc ,że dzieją się niepokojące rzeczy?- Zapytał Hoon z zainteresowaniem, Hwan zaś notował sobie ważne informacje w swoim notatniku.
- Oj dziecko, dziecko. Słyszałam, że zajmujecie się tą sprawą. Tą o której nikt nie może mówić w mieście, jeśli tylko ktoś się dowie... Już po mnie. Ale nie przejmuje się tym, jestem już stara i schorowana. A wcześniejsi policjanci którzy chcieli zająć się tą sprawą, tylko niszczyli informacje. Dlatego, liczyłam, że ktoś taki jak nasza duma kraju przyjdzie to takiej starej kobiety jak ja, aby jej wysłuchać. - Zaśmiała się lekko i zakaszlała w pięść.
- Tak, to prawda. Próbujemy rozwiązać obie te sprawy. Ale póki co każdy próbuje zamknąć nam usta.- Kobieta na to stwierdzenie pokiwała lekko głową doskonale wiedząc o czym mowa.
- Domyślam się. Dzieci kochane, wy nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ta sprawa jest złożona i ciężka. Bo tu już nie chodzi o problem ze znalezieniem osoby która by zeznawała czy tych zaginionych, problem tkwi w układach. A jak wiadomo, na układy nie ma rady. - Rzuciła i podniosła się powoli z miejsca aby za moment przynieść ciastka. - Ale pocieszę was, że każdy układ można łatwo rozwiązać, trzeba tylko mieć w sobie dużo samozaparcia.
- O jakim układzie mówisz babciu?- Zapytał młodszy z nich.
- Stary Seo ma przyjaciół w prokuraturze generalnej i w posterunku policji w Suncheon. W tamtym okresie wykupił sobie wielu ludzi aby ci za niego tuszowali występki jego syna.- Odparła i ku zdziwieniu Hoona kontynuowała nie pytana. - Czemu tak na mnie patrzysz dziecko? Wszyscy o tym wiedzą ale nikt nie chce puścić pary z ust. Każdy boi się o własne życie, po waszym ostatnim przesłuchaniu nie żyje dwójka ludzi, nikt nie chce skończyć w podobny sposób. Zresztą, jeśli myślicie ,że to jedyne przewinienie Seo... To nie trafiliście nawet na czubek góry lodowej. - Stwierdziła spokojnie i upiła niewielki łyk herbaty. - Słyszeliście o legendzie miejskiej Suncheon?
- Tę o Kacie? - zapytał Hoon który przypomniał sobie o niej dopiero teraz.
- Mhm. - Odparła i uśmiechnęła się łagodnie.- Właśnie, tę. Suncheon jest podzielone, jedna część uważa, że ten cały Kat był bohaterem miasta a druga połowa życzy mu śmierci, ale z drugiej strony wciąż boją się odezwać, w strachu o własne życie. - Wyciągnęła dłoń po opasły segregator z wycinkami z gazet. Podała im przedmiot i sama uśmiechnęła się lekko.- Mi się to już nie przyda ale liczę ,że zrobicie z tego dobry użytek.
- Ma to jakiś związek? Jesteś pewna babciu, że Seo jest z tym ściśle związany?- Zapytał niepewnie Hwan który do tej pory milczał.
- Chciałabym nie mieć tej pewności, ja to po prostu wiem. Wszyscy to wiedzą. Chociaż, później aby ukryć swoją tożsamość zaczął nosić maski...- Zaczęła i urwała na moment, zupełnie milknąc. Oboje patrzyli na nią z wyczekiwaniem ale nie doczekali się odpowiedzi. Ta spojrzała na nich z lekkim uśmiechem.
- Sądzę, że powinniście odwiedzić stary komisariat w Suncheon, jest na końcu ulicy. Tam znajdziecie więcej informacji, ale nie idźcie tam dzisiaj. Pewnie będą się was spodziewać, mogą zniszczyć jakieś akta. - Odparła i odetchnęła głęboko.- Gdyby tylko ktoś go wtedy powstrzymał...- Zaczęła i znów umilkła a wyraz jej twarzy się zmienił.
- Babciu, możesz nam powiedzieć coś więcej o tej sprawie? - Zapytał Hoon niepewnie i przyjrzał się jej uważnie. Ta zreflektowała się i skinęła głową.
- Mhm, mogę wam powiedzieć tylko tyle, że Ji Eun, nigdy nie zaginęła. - Powiedziała i spojrzała na nich znacząco.- Zginęła, utopiła się.
- A wiesz kto do tego doprowadził? Czy był to tylko wypadek? - Dopytywał Hwan a ta jedynie patrzyła na Hoona którego wyraz twarzy również się zmienił. Ta układanka składała się powoli w sensowną całość ale niestety, brak im było koronnego dowodu. Zmarszczył lekko brwi i podniósł się z miejsca.
- Już wiem wszystko. - Powiedział spokojnie Hoon i złapał Hwana za nadgarstek podrywając go do góry. - Babciu, dziękujemy Ci za pomoc i gościnę. Tu jest mój numer telefonu, gdyby coś się działo , nie obawiaj się mnie wezwać. - Ukłonił się zaraz szybko i podał jej wizytówkę. Na prędce opuścił dom wraz z zaskoczonym Hwanem. Szybko pokierował się wraz z nim do samochodu.
- Wracamy do Seulu. - Zarządził i wykonał krótki telefon z informacją do Jeona.
- Co ty znowu wymyśliłeś? - Zapytał Hwan nieco nerwowo widząc jak ten wsiada za kierownicę.
- Musimy złapać tego gnoja i przesłuchać, dzwoń do Baeka. - Warknął kierując się w stronę stolicy.
CZYTASZ
Dead silence
Misterio / Suspenso🥇#Thriler Historia opowiada o losach młodego detektywa ze szczególnymi zdolnościami. Zmaga się z problemami życia codziennego, także w sferze zawodowej. Kolejne komisje, prokuratura depcząca po piętach nie dają mu nawet chwili spokoju. Oh Se Hoon d...