22. Sprawa Yoo Seon Dong.

2 0 0
                                    


05.06.2012 r


 Ten czas nie należał do najlepszych, jeśli  myślało się właśnie o całej Zatoce Suncheon. Ktoś mógłby złapać się za głowę, zastanawiając się jak do tego doszło. Mamy rok 2012, mogło się zdawać, że w tej części Korei nie ma miejsca na różne, dziwne i szemrane interesy. Ot, spokojne miejsce, idealne na odpoczynek, wychowywanie dzieci. Miasto nie było duże, przestępczość niska, przynajmniej do pewnego momentu. Posterunek policji w Suncheon nie miał zbyt wiele pracy, czasami zdarzały się drobne kradzieże, rozboje pod wpływem alkoholu, ale zwykle takie sprawy były wyjaśniane między stronami i mało kiedy dochodziło do zatrzymania, podobne sytuacje nie zdarzały się już nigdy więcej. Można pomyśleć, że to idylliczne miejsce, w którym przestępczość niemalże nie istnieje. Ale tak nie jest ani nigdy tak nie było, gdy mamy do czynienia z małą społecznością, która zna siebie nawzajem, łatwo jest dojść do wielu informacji. Ludzie bez przerwy plotkują, rozmawiają między sobą, można uznać, że każdy o każdym coś nieco wiedział, nawet jeśli nie znał tej osoby osobiście. Nawet, jeśli widział ją jednorazowo.  Takie były uroki małych miejscowości.  Wiadomo było o tym nie od dziś. Wiele się jednak zmieniło w czerwcu 2012 roku.
 Powstał plan restrukturyzacji całej Zatoki Suncheon, plan był prosty, aby zrobić z tego miejsca coś więcej niż małe turystyczne miasteczko. Wszystko rozbijało się o to, by małe i rodzinne biznesy zastąpić istną kolebką handlu. W miejscach starych zniszczonych domów, miały powstać galerie handlowe,  drogi miały zostać poszerzone, wyremontowane. Część lasów miała zostać wykarczowana, wybita w pień aby na ich miejsce postawić wielopoziomowy parking, płatny oczywiście. Ci którzy zgodziliby się i odsprzedali własne ziemie wraz z domami, mieli dostać sowite wynagrodzenie albo nowe miejsce do życia, zależnie od umowy, miała być to nowa działka z domem bądź mieszkanie w Seulu. Zdania były podzielone, część chciała zgodzić się na restrukturyzację a druga część, wyraźnie protestowała. To wszystko znacząco zaburzyło spokój tego miejsca. 
 W obliczu kolejnych protestów przeciwko wycinaniu lasów, pozbywaniu się starych mieszkańców jeden człowiek, postanowił wykorzystać sytuację na swoją korzyść. I niezależnie od tego, o jak bardzo obrzydliwych korzyściach się nie pomyśli, chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze. A konkretnie, o sprzedanie skradzionych majątków.  Wielu mieszkańców swój czas spędzało na pikietach, protestach, przez co niemal cały dzień nie było ich nawet w domu.  To otwarło furtkę jednej osobie do tego, aby w krótkim czasie wzbogacić się na nieszczęściu innych osób. Yoo Seon Dong, bo tak właśnie nazywał się ten który przyczynił się do upadku miasta, miał dość dobry i niezbyt skomplikowany plan, wejść, zabrać, sprzedać. Bez ofiar śmiertelnych, bez krzywdzenia nikogo, nie miał zamiaru brudzić sobie rąk.  W tamtym okresie miał już 37 lat, nie miał żony, dzieci, był znany ze swoich drobnych kradzieży  i zakłócania spokoju po wypiciu nadmiaru alkoholu. Nigdy nie miał na swoim koncie żadnych bijatyk, uszkodzeń ciała czy morderstw. Można było go uznać, za nieszkodliwego wsiowego głupka, którego wystarczyło pogonić kijem od zmiotki aby mieć święty spokój. Nie wyzywał, nie kłócił się, ale to nie zmieniało faktu, że chętnie połasi się na cudze dobra, by później sprzedać je z zyskiem.  Niezależnie jak dużym czy małym, nic nie tracił na tych transakcjach.  Całe to zamieszanie i burza wokół kolejnych maszyn, wjeżdżających do miasta działało na jego korzyść.
 Trwało to już dobry miesiąc, ludzie burzyli się najpierw na to co chcieli zrobić z ich miastem a później, że przez nich są ciągle rozkradani. W całym tym zamieszaniu opinie co do tego, kto pozbawia ich dóbr materialnych były podzielone. Albo oskarżali siebie nawzajem, swoich sąsiadów albo ich wzrok kierował się w stronę samego Seon Donga, ten zdawał się być całkiem zadowolony z nowych zmian. Zaczął się lepiej ubierać, nie wyglądał już jak typowy obdarciuch, do tego zdawał się kupować droższe alkohole. A z każdym kolejnym dniem czy miesiącem, podejrzenia co do tego kto ich okrada stawały się coraz bardziej jasne. Przynajmniej do momentu aż ów osobnik nie zniknął .A tak jak zniknął, tak kradzieże ustały. To jednak nie sprawiło, że mieszkańcy Suncheon poczuli się spokojni i w jakimś stopniu bezpieczni. Wręcz przeciwnie, coś dawało im znaki, że coś jest mocno nie tak.  Każdy chciał zemsty, każdy również chciał odzyskać swoje pieniądze i majątek, to jednak stawało się niemożliwe. Ten facet, zwiał i zniknął.  Jednak to co stało się kilka dni później, dało do zrozumienia innym ,że nie było tak jak im się wydawało.

 Była noc z 4 na 5 czerwca. Nawet w godzinach wieczornych dało się odczuć na własnej skórze skwar jaki towarzyszył w ciągu dnia, choć noce były z założenia chłodniejsze, to tutaj, odczuwalność tego była znacznie inna. Dom Seon Donga stał na uboczu, był dość podniszczony, nie tylko latami ale też jego libacjami alkoholowymi, napisami czy innymi aktami wandalizmu których dopuszczał się sam właściciel. Czarna postać sunęła ulicami Suncheon, kierując swe kroki w to konkretne miejsce. Kim był ten osobnik? Trudno byłoby go rozpoznać. Ciemny płaszcz, spodnie , ciężkie buty. Jedno było pewne, był wysoki i postawny. Jego wiek? Trudny do określenia, nie tylko przez ubiór i zasłoniętą twarz, ale także przez to, że poruszał się niczym cień między ciemnościami, za dnia, mógłby przyciągnąć nadmierną uwagę mieszkańców.
  Stanął przed drzwiami domu, które już same w sobie wyglądały na takie które mogłyby się rozpaść od samego dotknięcia. Smród alkoholu, moczu, wdzierał się w nos pomimo maski jaką miał na twarzy. Zapukał trzy razy w drzwi, nie były to ciche stuknięcia a dość potężne i głośne. Odpowiedziała mu cisza, jednak w pewnej chwili do jego uszu dotarł bełkot, pijanego mężczyzny. Nasłuchiwał dłuższy czas, to tylko dało mu szansę by zrozumieć, że ten nie jest w stanie nawet otworzyć drzwi.  Ledwie trzymał się na nogach, o czym dobitnie świadczył fakt, że ten przewracał się i tym samym zrzucał różne rzeczy na ziemię. Mężczyzna stojący przed drzwiami wywinął teatralnie oczyma i rozejrzał się wokoło, cisza, spokój, światła we wszystkich domach pozostawały zgaszone, wyglądało na to, że Suncheon pogrążyło się w głębokim śnie. Używając niewielką ilość siły, otworzył zamaszyście drzwi do domu, by móc ujrzeć faceta przed 40, mającego na sobie brudną, śmierdzącą potem koszulkę, gacie gdzieś chyba zgubił bo jedyne co miał na sobie to starą powyciąganą bieliznę, noszącą ślady nadmiernego użytku. Wyższy spojrzał z pogardą na ten widok a drzwi za nim zatrzasnęły się z nie małym hukiem. Dopadł do mężczyzny i złapał go za gardło, rzucając nim w przeciwległą ścianę, zupełnie tak jakby był zaledwie śmieciem. Ale, może faktycznie był tylko tym? 
 To co rozegrało się tej nocy, pozostaje tajemnicą, jedyne co wiadomo, to z opowieści mieszkańców i niezbyt jasnego raportu policji.  A wiadomo niezbyt wiele.
 Dnia 5.06.2012 roku, dokonano niesamowicie dziwnego odkrycia.  Drzwi do domu samego Yoo Seon Donga były brudne od krwi. W pierwszej chwili można było pomyśleć, że była to jedynie wielka plama,  ale po dłuższym przyjrzeniu się z bliska, dało się zrozumieć, że jest to symbol. Gdy grupa mieszkańców, żądającej sprawiedliwości stała pod drzwiami i nawoływała mężczyznę do opuszczenia lokum i oddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości, zdawali sobie coraz bardziej sprawę z tego, jak bardzo dziwne jest to wszystko. Ten który przewodniczył grupie podszedł do zniszczonych, umazanych krwią drzwi i otworzył je a smród jaki się wytoczył z wnętrza, odurzył chyba ich wszystkich. Kaszel i odruch wymiotny, każdy wycofywał się kilka kroków w tył, nie mogąc znieść tego przejmującego smrodu. Krew zmieszana z wymiocinami, moczem i kałem,  nie był to najlepszy zapach jaki można było sobie wyobrazić, więc reakcje ludzi były jak najbardziej zrozumiałe. Ten, który im przewodził stał oniemiały, i pomimo konwulsji jakie nim targały w danym momencie, wszedł do środka. Nie było tam już mebli, telewizora ani żadnych kosztowności. Pozostały jedynie jaśniejsze ślady na ścianach, informujące o tym , że coś wcześniej tutaj stało. Zakrywając usta i nos, pochylił się nad zmasakrowanym ciałem tego, który w ostatnim czasie tak bardzo im zaszkodził. Jego czaszka była rozbita, wyglądała jak rozbite kijem jabłko, tylko w tym przypadku wszędzie walały się wnętrzności, kawałki czaski i resztki zgniecionego mózgu. To samo w sobie wywoływało konwulsje a żołądek wywracał się na drugą stronę. Ciężko było  nie oddać zawartości żołądka na to co miało się pod nogami. Ręce denata zostały brutalnie oddzielone od ciała, nie wyglądały nawet na odcięte, a na wyrwane ze stawów z  ogromną siłą. Krew była wszędzie, co również dodawało obrzydliwości całej tej scenie, lewa ręka została przecięta w pół, a jej dłoń nosiła wypalony w skórze symbol karmy, a przynajmniej z tym skojarzyło się to temu mężczyźnie. Gdy nieco otrzeźwiał, wybiegł z wnętrza, łapiąc głębokie hausty świeżego powietrza, próbując uspokoić swoje rozedrgane i przerażone wszystkim ciało jak i umysł. To nie było samobójstwo, pewnym było, nawet dla kogoś tak niedoświadczonego jak on, że była to krwawa, brutalna egzekucja. W takiej sytuacji, podejrzany był każdy.  Nogi poniosły go dalej, aż na skraj ulicy gdzie usiadł ciężko i złapał się za głowę, drżącymi rękoma sięgając po telefon aby wykonać połączenie na policję.
- Co tam się stało?- Na raz zapytał go młody ,męski głos. Gdy tamten podniósł głowę, dostrzegł młodego mężczyznę, nie kojarzył jego twarzy, a przynajmniej w obecnej sytuacji,  gdy szok, adrenalina i niedowierzanie przejęły zdrowy rozsądek.
- Nie zbliżaj się tam chłopcze, wracaj do domu, trzymaj się z daleka od tego miejsca, jesteś młody, nie powinieneś oglądać takich rzeczy. - Powiedział starszy, pośpiesznie zbierając się z ziemi i odsuwając młodego mężczyznę na bok. W tonie jego wypowiedzi nie było nic złośliwego, wręcz przeciwnie, było w niej dużo troski, można by rzec, że typowo rodzicielskiej. W końcu, sam miał dzieci i nie chciałby aby te były narażone na takie brutalne widoki.

 Policja przyjechała na miejsce dość szybko, młody chłopak który kręcił się do tej pory w okolicy miejsca zbrodni zniknął, oddalając się gdzieś w tylko sobie znanym kierunku. To zdarzenie, stało się dość wielkie na skalę samego Suncheon, tutaj nigdy nie działy się podobne rzeczy i nikt nawet nie pomyślał, że cokolwiek podobnego mogłoby się takiego stać. Prasa i media lokalne, krzyczały w nagłówkach i blokach wiadomości o tym, że miejscowy rabuś, złodziej, bandyta doznał czegoś, co można było nazwać jednym słowem :  Samosąd. Ktoś wymierzył mu karę, a sama odcięta lewa ręka, świadczyła o karze na złodzieju, był to niejako symbol jeszcze za czasów średniowiecza, w ten sposób piętnowało się tych, którzy dokonywali kradzieży. Sprawca zdarzenia,  został szybko okrzykniętym Katem z Suncheon, wybawicielem niższych klas, tym który niósł sprawiedliwość. Jednak, jak bywa w takich sprawach, społeczność podzieliła się na dwa obozy, jedni uważali, że  Yoo Seon Dong zasłużył na karę a samego Kata powinno się wznieść na piedestał i wynagrodzić za wymierzenie sprawiedliwości, choć jego tożsamość nie była nikomu znana, zaś drugi obóz mówił jasno, niezależnie od dokonanej zbrodni, to policja, sądy i więzienia są od karania ludzi, nikt nie zasługiwał na tak brutalną śmierć. Nawet,  a może szczególnie ktoś taki jak sam, wspomniany wcześniej Seon Dong. Być może, nie należał do najbardziej lubianych, jego sumienie i konto nie były czyste, ale zdecydowanie, nie zasługiwał na tak brutalną śmierć. Bo nikt nie miał pojęcia, na ile był świadom tortur jakich doświadczał, a okrucieństwo wymierzone złodziejowi, to było coś, coś czego nikt nie potrzebował. Krew została przelana, ktoś ubrudził sobie ręce, a ten facet, nie był groźny, prócz złodziejstwa, na swoim koncie nie miał żadnych zbrodni. Oczywistym było, że nie można go stygmatyzować, nie był niewinny, ale nie zmieniało to faktu, że nikt nie zasługiwał aby skończyć w taki a nie inny sposób. Część również uważała za wybitnie nie na miejscu, chwalenie tego co zrobił ten, który według publicznej  opinii, wymierzył sprawiedliwość. Morderca, pozostaje mordercą, niezależnie od tego  jakie pobudki mu ku temu przyświecały. Morderstwo, pozostawało morderstwem, zaś sam sprawca, nie mógł być nazywany bohaterem. Po całej tej sprawie, wszyscy poszkodowani otrzymali pieniądze, straty jakie ponieśli były spore a na raz, po śmierci tamtego, ktoś zwrócił im koszty i część skradzionych rzeczy. Były takie, których nie sposób było już odzyskać, ale Ci którzy dostali co swoje, nie wypowiadali się więcej, nie narzekali ani nie wyrażali żadnych opinii. Pozostawali neutralni, o ile w podobnej sytuacji było to jakkolwiek możliwe. Pieniądze zwrócone mieszkańcom skutecznie zamknęły im usta, nikt już nie chciał na ten temat rozmawiać, ba, przestali interesować się sprawą. Policja miała związane ręce, nikt nie chciał współpracować, brakowało śladów. Sprawa więc została zamknięta i odłożona na półkę z podpisem : " Nie wykryto sprawcy. " . 


* * * 

Po przeczytaniu akt które dostali jak i kilku wycinków z gazety, cała trójka siedziała w milczeniu, patrzyli na siebie trochę jak na idiotów. Żadne z nich nie miało pojęcia co powiedzieć a już tym bardziej, jak to skomentować. Zdjęcia z miejsca zbrodni również nie należały do najlżejszych. O ile widzieli już wiele w swoim życiu,  to wciąż sprawa była niesamowicie szokująca. Cisza była niezręczna i wręcz bolesna w jakiś sposób. Siostra Hoona zniknęła gdzieś by zaraz powrócić z kilkoma innymi teczkami.
 - Korzystając z tego, że mamy trochę czasu... Przypomniałam sobie o tych sprawach.  Nie ma w nich za wiele informacji,  ale z jakiegoś powodu  mają jakiś wspólny mianownik. Ah... Jaka szkoda, że Pan Tan postanowił odejść kilka lat temu ze służby, na pewno powiedziałby wam coś więcej na ten temat.  Pracował wtedy na posterunku, kiedy to wszystko miało miejsce. - Odparła widocznie niepocieszona. Zrezygnowana usiadła obok starszego brata i wsparła brodę na dłoniach.
- Ale jak ładnie poprosisz, mogę dać Ci jego adres.- Odparła z niewinną miną i uśmiechnęła się rozbawiona.
- Co tym razem?- Zapytał mrukliwie, czując, że znów będzie musiał targować się z własną siostrą.
- Nic wielkiego, tylko pożyczyłbyś mi swoje auto na kilka dni, potrzebuje załatwić trochę spraw w stolicy a moje auto jest w naprawie.- Hoon nieco zgromił ją wzrokiem, nie spodziewał się takiej sytuacji. Wywinął lekko oczami, w końcu nie była to nie wiadomo jaka prośba, przynajmniej nie była ona nie do spełnienia. A wymiana wydawała się być uczciwa. Przynajmniej tak uważał on sam.
- Zgoda, niech będzie.  Wyślę  kogoś z samochodem do ciebie, jak już wrócę do Seulu. Wyślij mi adres smsem...- Zadowolona dziewczyna od razu to zrobiła. Hoon jednak zaraz pogroził jej lekko palcem.
- Ale jak znowu mi je zarysujesz...  Nie będzie już tak kolorowo. - Mruknął pod nosem i odłożył na bok akta by zaraz sięgnąć po kolejne. Jeon wraz z Kyum, w tym czasie robili zdjęcia by mieć pewność, że znów coś im nie umknie. 
- Wiesz może czy ten dom jeszcze stoi? Co się z nim stało?- Zapytał Hoon nim otworzył teczkę. 
- Niestety ale trochę się spóźniliście, rok temu zburzyli ten dom, nie zostało po nim już nic. Nawet jeśli, to nie znaleźlibyście tam nic nowego. Kilkukrotnie był podpalany, rozkradany ze złomu, rur i okablowania, to była ruina. Ale w aktach są zdjęcia, w żaden inny sposób nie mogę wam już pomóc.
- W porządku... - Odparł bez przekonania Hoon i otworzył kolejne akta. - To nie twoja wina. - Mruknął i zatrzymał się na moment, nim w ogóle spojrzał na pierwszą stronę.
- Jakim cudem te akta tutaj zostały? -  Zapytał kiedy uświadomił sobie, że przecież sprawa z Ji Eun została skrzętnie zamaskowana. 
- O to musisz już zapytać pana detektywa Tana. - Odparła tajemniczo i uśmiechnęła się wesoło. - A teraz, muszę wracać do pracy,  jak skończycie, odłóżcie akta na miejsce. - Skwitowała by ostatecznie wstać z miejsca i udać się w tylko sobie znanym kierunku. Hoona nie dziwiła jej otwartość ani ufność, pomijając fakt bycia rodzeństwem, dziewczyna dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak uczciwy jest on sam. Nawet gdyby coś zniknęło, wiadomym byłoby kto  za tym występkiem stoi. On sam również nie miał żadnego interesu w tym, aby utrudniać śledztwa i komplikować komukolwiek pracę, wystarczyło, że on sam był dla siebie utrapieniem i problemem.

Dead silenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz