Zatoka Suncheon, Północna część lasów.
26.06.2012 rokw całej historii Zatoki, taki pożar nie zdarzył się nigdy. A przynajmniej do momentu, do którego pamięcią sięgają najstarsi mieszkańcy.
Las płonął żywym ogniem, wielki okrąg pośrodku lasu odgradzał to co było wewnątrz od zewnętrznego świata, płonął las, a można było odnieść wrażenie jakby palił się cały świat. Z każdą kolejną chwilą pożaru ,coraz to więcej elementów zajmowało się ogniem. Ten, najbardziej trawił przyczepę stojąca po środku okręgu z płomieni.
Z wewnątrz dało się słyszeć głośne krzyki, nie było to jednak wołanie o pomoc. Brzmiało to raczej jak kłótnia, krzyki, dzięki uderzeń w coś, w coś ciężkiego do określenia w całym tym zamieszaniu.
Pośrodku, w centrum całej tej farsy stał wysoki mężczyzna ubrany w czerń, osłonięty kapturem i czarną maską. Identyfikacja jego osoby była trudna, nie posiadał żadnych znaków szczególnych, a nawet jeśli, to wszystko było ukryte. Patrzył do wewnątrz okręgu, gdzie rozpętało się piekło.Z początku sądził, że będzie się tam niesamowicie nudzić. Ale kiedy pozostał na dłużej, bawił się naprawdę świetnie. Wewnątrz było dziesięć osób, razem z nim dawało to 11 osób. Czy liczba w tej chwili miała jakieś większe znaczenie? Dla samego zainteresowanego nie koniecznie. Jednak obserwował jednego z młodych mężczyzn, który zaczął zachowywać się dziwnie. Bo to wcale nie tak,że te płomienie wzięły się znikąd, a to co stało się pośrodku, było takie oczywiste. Chłopcy świetnie bawili się w swoim towarzystwie, wlewali w siebie alkohol, zażywali inne używki , pośrodku ,między nimi paliło się ognisko, tam piekli swoje mięso ,ziemniaki, cokolwiek byle coś zjeść. To wydawało mu się być wyjątkowo żałosne , ale głównie dlatego, że ledwie utrzymywali się na nogach. Cierpliwie czekał i obserwował z pomiędzy drzew.
- Baek, siadaj! - wrzasnął jeden z mężczyzn do tego, który podniósł się i odszedł w kierunku przyczepy. Nie był zbyt zadowolony, że towarzystwo się rozchodziło. Każdy miał już porządnie w czubie. Poziom frustracji czy irytacji rósł, kiedy tylko działo się coś bardziej lub mniej przewidzianego. Wcześniej wspomniany chłopak podszedł do jednego z nich, trzymając w ręce nóż. Jego wzrok wydawał się być pusty, jakby brakowało życia w parze ciemnych oczu. Zamglone, tajemnicze, nie wyrażające żadnych emocji, nieco szerzej otwarte niż normalnie. Złapał więc tego, który tak głośno krzyczał, za głowę. Odchylił ją dość mocno i szybko, na tyle, że ofiara napaści nie miała pojęcia co zaraz się stanie. Rozciął jego gardło po czym zaczął dźgać swoją ofiarę. Wykonywał zamaszyste ruchy, zagłębiając ostrze w jego ciele po sam koniec. To jednak nie wytrzymało zbyt długo i złamało się na pół. Baek rzucił się na swoją kolejną ofiarę, a wtedy na raz reszta towarzystwa, która była w niezwykle dużej panice, również zaczynała dziwaczeć. Ich spojrzenia, wzrok , przypominały te napastnika, który swoimi zębami rozszarpywał krtań następnego chłopaka. Kolejni z chłopców rzucali się wzajemnie na siebie, rozszarpywali skórę, gryźli bądź uderzali wzajemnie znalezionymi przedmiotami na ziemi.
Mężczyzna zaś stał ukryty w cieniu i ku własnej uciesze obserwował całe to zajście. Cień uśmiechu pojawił się na jego twarzy, gdy widział jak tamci wzajemnie się mordują. Jeden po drugim, padali na ziemię z różnymi obrażeniami, wykrwawiali się na śmierć. W końcu, znudzony nieco widowiskiem wyjął zapalniczkę. Rzucił zapalony przedmiot kilka metrów przed siebie by zaraz zobaczyć jak płomienie otaczają całe to towarzystwo. Ci którzy jeszcze pozostali przy życiu ,walczyli ze sobą jak dzikie zwierzęta, wydając przy tym z siebie prawdziwie nieludzkie odgłosy. Dym z płomieni dławił i drapał w gardła pozostałych przy życiu, osłabiając ich mordercze zamiary. Padali jak muchy, ku uciesze tego który doprowadził do całej tej sytuacji. Uśmiechnął się pod nosem na widok ostatniego, padającego prosto w ognisko chłopaka , po tym odetchnął z ulgą i zadowoleniem. Wszyscy byli martwi, bardziej martwi być nie mogli. Rozejrzał się wokół siebie, tak duże " Ognisko " , najpewniej przyciągnie niepotrzebnie uwagę osób trzecich. Była noc, głucha i cicha, jedyne co dało się słyszeć to przyjemne skwierczenie płomieni i strzelające pod wpływem temperatury kości ofiar. Wzdrygnął się i zamruczał pod nosem sięgając niżej, po beczkę z paliwem. Przewrócił ją na ziemię i zepchnął ze wzniesienia na którym się znajdował. Obserwował z zadowoleniem jak ta wtacza się na sam środek wpadając do ogniska, zatrzymując się przed ciałem tego który tam wpadł. Zaczął się wycofywać, mając na uwadze wybuch jaki to może spowodować. Mógł obserwować to z daleka. Uśmiechnął się do siebie bardziej po czym skierował swe kroki przed siebie.
" 10 chłopców spalonych żywcem!"
" Prawdziwa MASAKRA W SUNCHEON"
" Zwłoki 10 chłopców znalezione w środku lasu."
" Ofiary były szkolnymi prześladowcami. Czy ich ofiary mogą odetchnąć z ulgą?"
" Kto zamordował 10 uczniów liceum?"
" Czy Kat zaprowadzi sprawiedliwość w tej sprawie? "
" Grzesznicy, którzy zostali pokarani. "
CZYTASZ
Dead silence
Mystery / Thriller🥇#Thriler Historia opowiada o losach młodego detektywa ze szczególnymi zdolnościami. Zmaga się z problemami życia codziennego, także w sferze zawodowej. Kolejne komisje, prokuratura depcząca po piętach nie dają mu nawet chwili spokoju. Oh Se Hoon d...