Czekali dość długo na to aż mężczyzna wybudzi się ze śpiączki. Ile to trwało? Dwa dni? Może trzy dni? Jeon wrócił do pracy aby zastąpić Hoona zaś Hwan uparcie siedział przy łóżku młodszego wpatrując się w tę podrapaną i oszpeconą od bijatyki twarz. Pokręcił głową powoli i wstał z miejsca, mając zamiar wyjść z pokoju, sam miał pracę do zrobienia a w domu nie było go od kiedy tylko ten dupek zemdlał. Nie miał ochoty na kolejne kłótnie z własną żoną która wyraźnie była coraz częściej przeciwko niemu. Zarzucił na ramiona marynarkę i zmarszczył brwi czując, jak może skończyć się cała ta sprawa. Może złym pomysłem było wciąganie Hoona do tej sprawy? Postąpił o krok i już miał wychodzić kiedy usłyszał za sobą ciężkie westchnienie. Odwrócił się a zaraz potem zobaczył jak Hoon podnosi się energicznie do siadu, wyraźnie zdezorientowany swoim położeniem by za moment zacząć zdejmować z siebie kroplówki, dosłownie je wyrywając.
- Co ty robisz?- Zapytał zdezorientowany i jednocześnie zirytowany Hwan. - Ledwie przeżyłeś wstrząśnienie mózgu, dokąd ty się niby teraz wybierasz? Mało problemów mam przez ciebie?! Chociaż mógłbyś raz się usłuchać i odpocząć!
- Jak to co robię ? Wracam do pracy. - Szepnął a kiedy podniósł się tak gwałtownie i nagle, przez chwilę poczuł jak kręci mu się w głowie. To nie przeszkodziło mu w tym aby ubrać się w ciuchy, które miał na sobie kilka dni temu.
- Oszalałeś? Nie ma mowy, miałeś wstrząśnienie mózgu, powinieneś leżeć, odpocząć! I bez tego mam przez ciebie problemy. Seo Moon Jo chce cię zaskarżyć po tym jak rzuciłeś w niego tym cholernym segregatorem, podobno próbowałeś wmówić mu, że wszystkich wymordował a potem jeszcze rzuciłeś się na niego z pięściami, co w ciebie znowu wstąpiło ?! Czy mógłbyś chociaż raz zachowywać się jak ktoś godny twojego stanowiska?! Ile razy w ciągu jednego tygodnia będę musiał tłumaczyć się za ciebie na dywaniku u głównego dyrektora? Żartujesz sobie ze mnie?! Chcesz mnie wykończyć?! Może od razu mam się położyć do grobu i pozwolić Ci siebie zakopać?! - Wrzasnął wściekle, był wyraźnie poruszony ale jednocześnie niesamowicie wściekły na swojego nieposłusznego podwładnego.
- Kocham cię. - Rzucił Hoon na co sam Hwan zdębiał i patrzył na niego nie rozumiejąc co się właśnie stało. Przez chwilę młodszy tkwił w tej poważnej roli, aż w końcu zaśmiał się krótko i pokręcił głową. - Przestań się na mnie wydzierać, okropnie boli mnie głowa.
- Nie wolno Ci mówić tak do mnie. Przestań już z tymi żartami i chociaż raz potraktuj sprawę poważnie.
- Dlaczego nie mogę Ci mówić, że cię kocham? Jestem dobrym pracownikiem, potrzebujesz mnie, mam dobre wyniki pomimo nagannego zachowania. Mogę Ci tak mówić, kiedy chcę, bo nigdy mnie nie zwolnisz.
- Słuchaj mnie no...- Zaczął i uniósł palec a widząc jak ten śmieje się z jego wyrazu twarzy zacisnął szczęki i wskazał palcem zamknięte do tej pory drzwi. - Wynoś się, zejdź mi z oczu. Mam cię serdecznie dość...
- Na to liczyłem. - Skwitował Hoon kiedy już poprawił ubrania które tak pośpiesznie założył. Skierował swoje kroki do drzwi i tak jak szybko szedł w stronę wyjścia tak równie szybko się zatrzymał. Drzwi otworzyły się a do środka wszedł Seo Moon Jo wraz z obstawą kilku mężczyzn w garniturach. Hoon parsknął pod nosem widząc tego przez którego wylądował w szpitalu.
- Po co przyszedłeś? - Zapytał opryskliwie a Hwan mimowolnie uderzył go dłonią aby ten przestał.
- Przyszedłem po przeprosiny. - Rzucił pewnym siebie głosem i z cwaniackim uśmieszkiem który Hoon najchętniej zmiótłby czymś ciężkim. Na przykład krzesłem które stało akurat najbliżej. Ale to byłoby zbyt proste i brutalne nawet jak na niego.
- Przeprosiny? A za co? To chyba ja powinienem zostać przeproszony za czynną napaść na służbie.- mruknął od niechcenia co spotkało się z parsknięciem samego mecenasa.
- Doprawdy...- Mruknął i wcisnął ręce w kieszenie spodni powstrzymując śmiech i rozbawienie które widniało na jego twarzy. - Ukleknij i przeproś za to co zrobiłeś a nie wystosuje pozwu wobec ciebie i całej jednostki.
- Słucham? Mam klękać i przepraszać?- zapytał głośno i wyraźnie tak aby wszyscy to słyszeli. - Dobre sobie. Nigdy w życiu nie przeproszę cię za to co stało się w pokoju przesłuchań. Zasłużyłeś na to ,arogancki i pewny siebie, masz coś na sumieniu ale nie przyznasz się do tego sam. Podobno przyjaźniłes się z Ji Eun. Tak ci zależy na rozwiązaniu sprawy,że mi grozisz jej ruszeniem?
- Tak też sądziłem. Plotki o tobie nie powstały bez żadnych podstaw, głupi wariat który zachowuje się jak medium,jak jakiś kaznodzieja. Udało ci się rozwiązać kilka spraw ale udało ci się także wkurzyc nie tego człowieka co trzeba. Duma i głupota idą w parze, a tylko wariaci kierują się w życiu dumą. Wariaci ,szczególnie bezrobotni którzy tracą odznakę. - uśmiechnął się do niego kącikiem ust. - Daje ci ostatnią szansę. Ukleknij i przeproś, jeśli tego nie zrobisz, zgłoszę sprawę do prokuratury. To jak?- zapytał a w jego oku błysnęło coś niebezpiecznego i dziwnego. Nie umknęło to uwadze samego Hoona. Poczuł jak Hwan łapie go za nadgarstek.
- Ten jeden raz zrób to co do ciebie należy i przeproś. - Rzucił mu przy uchu starszy a Hoon tylko parsknął śmiechem.
- Naprawdę? - Zapytał i odetchnął. - O rety, o co wy mnie prosicie? - Zaraz pochylił się i uklęknął na jedno kolano. Nie zstąpił jednak na drugie a... Zawiązał sznurówkę w bucie by zaraz znów podnieść się do pionu.
- Masz rację. Jestem dumny i głupi, taki mój urok.- Odparł z frywolnym uśmiechem nie tracąc tym samym rezonu i dobrego nastroju.- Mam swoją dumę ,znam swoją wartość i możesz mnie nazywać głupim, idiotą,nawet debilem ale nie jestem wariatem.- Wyszczerzyl się do niego i trzymając ręce w kieszeniach postąpił o dwa kroki, znów parskając śmiechem. - Chcesz żebym klęknął i przeprosił? Nie zrobię tego. Nie zrobiłem nic złego a, no i to ty powinieneś przeprosić. Swoją przyjaciółkę i przyjaciela, mam nosa, a mój nos czuje ,że ty masz z tym coś wspólnego.
CZYTASZ
Dead silence
Mystère / Thriller🥇#Thriler Historia opowiada o losach młodego detektywa ze szczególnymi zdolnościami. Zmaga się z problemami życia codziennego, także w sferze zawodowej. Kolejne komisje, prokuratura depcząca po piętach nie dają mu nawet chwili spokoju. Oh Se Hoon d...