2

288 19 1
                                    

-Powiedz Sky... ten cały Viktor serio był niespełna rozumu?

-A jak myślisz, kiedy już wiesz co kombinował z migotem?

-To jest szalone, ale całkiem interesujące. Dobrze by było poznać całą jego teorię na ten temat i wtedy się wypowiadać. Czemu go bronisz?

Sky zrobiła się lekko czerwona.

-Poznałam go, kiedy oboje byliśmy jeszcze dziećmi. Często wymykał się pod most, bo tam ładnie było widać słońce. Nie zasłaniało je kurz. Ja byłam ciekawa i kiedyś przeszłam mostem za daleko. Usłyszałam jego głos i podążałam za nim. Trzymał coś w krękach
Jak się okazało była to mała maszyna pływająca. Zabawka mojego brata, który kiedyś ją zgubił bawiąc się po naszej stronie. Nie działa za dobrze i on sam musiał ją popychać, aby pływała.
Kiedy stanęłam nad Viktorem on akurat coś przestawił i zabawka zaczęła działać. Sama pływała.
Poznaliśmy się. Wytłumaczył mi dlaczego maszyna nie działała i obiecał mi, że następnego dnia spotkamy się po drugiej stronie i naprawi więcej zabawek.
Tak było. Byłam w szoku jak go zobaczyłam. Cały dzień naprawialiśmy te maszyny. Jak się moje skończyły to zbierałam po znajomych...
Jednego dnia nie przyszedł, potem i następnego. Więc ja się udałam na tamtą stronę. Nie było go... spotkałam go ponownie na korytarzu uniwerku. Pomagałam mu przy projektach i on pomagał mi przy moich. Czasami nawet odrabiał za mnie pracę domową.

-Byliście razem?

-Co? Nieee! Nie nie nie! To był mój przyjaciel i po części nawet mentor. Ale nie byliśmy razem. On też nie wydawał się być nikim zainteresowany. Tylko nauka mu w głowie. Z resztą tak jak tobie. Też zamiast umawiać się z panienkami, a jest ich cały uniwerek latających za tobą wzrokiem.

-Haha weź. No jesteśmy. Ja też muszę wracać do siebie. Chodzę w zniszczonych ubraniach i ludzie na mnie dziwnie patrzą.

-Wydaje ci się.
Słuchaj... jeśli chcesz przyjrzeć się badaniom Viktora tooo plotka głosi, że Heimerdinger trzyma jego zapiski w schowku na trzecim piętrze. On chodzi tam odkurzać pod wieczór. Możesz to wykorzystać i mu "pomóc ".

-Dzięki Sky. Ej..

-Tak?

-Uważasz, że moje badania to błąd?

-Uważam, że każde badania, które mają poprawić świat są dobre.

-Dzięki.

Jayce udał się jak najszybciej do domu.
W drzwiach przywitała go matka.

-Synu jak ty wyglądasz?!

-Aj no miałem małe naświetlanie w pracowni.

-Małe, masz rozciętą brew.

-Serio?!

Czarnowłosy popędził do łazienki przejrzeć się w lustrze. Był załamany.

-Już, już. Myślę, że bardzo widocznej blizny nie będzie.

-Jak to będzie wyglądać.

-Doda ci męskiego pazura. Twój ojciec miał taką dużą bliznę i drugą na policzku. Ajj jak z koleżankami śliniłyśmy się na ten widok.

-Mamooo!

-No co. Mówię, że będziesz miał ogromne powodzenie.

-A weź...

-Jak twoje badania?

-Narazie zawieszone. Znaczy przynajmniej na terenie szkoły.

-Tylko mi nie mów, że będę wezwana..

-Nie, nie, nieee. Możesz być spokojna. Dogadałem sie z profesorem. Zobaczysz jeszcze mój projekt wejdzie w życie. Mogę się teraz umyć?

-Pewnie.

-Wyjdziesz?

-A po co? Widziałam już wszystko syneczku.

-Maaaamoooo!

-No już, już. Drażnię się syneczku. Nie siedź długo. Kolacja zaraz.

Jayce zirytowany poczuciem humoru swojej matki w końcu mógł odetchnąć i rozluźnić się pod ciepłą wodą spływającą po jego ciele.

Po kolacji wszedł do swojego pokoju. Przygotowany do spania już miał się kłaść, kiedy to mały kamyczek nie uderzył w jego szybę. Chciał to zignorować, bo domyślał się że to Caitlyn, ale jego ignorowanie skończyło się na wybitym oknie przez niewiele mniejszy kamień.
Zaskoczony otworzył okno.
Na dole stała fioletowowłosa wraz z różowo włosą.

-Czemu ja się od razu nie domyśliłem. Czy was do końca nie pogrzało?!

-Ciszej, bo sąsiadów pobudzisz. Chodź do nas!

-Śpie.

-Aj no weź!

-Vi zapłacisz mi za tą zbitą szybę.

-Wolisz piaskiem czy żwirem?

-Ha ha ha. Jeśli zaś upiłaś Cait to tym razem możecie mnie obie w dupę pocałować. Nie będę znowu świecił oczami przed jej rodzicami.

-Nooo weź. Ostatni raz.

-Przecież oni doskonale wiedzą, że to nie ze mną się upiła tylko z tobą. Radźcie sobie.

-Będziesz coś chciał!

Na pożegnanie Talis wystawił im środkowego palca i poszedł spać. Uwielbiał je i pomagał im, ale dziś miał już dość.

Z samego rana czuł się poddenerwowany. Nie bardzo wiedział jak dostać się do tych badań. Znaczy mógł za radą zaproponować pomoc profesorowi pomoc, ale będzie to zbyt podejrzane.
Zamiast skupić się na wykładzie myślał tylko o tym.
Potem do wieczora zostało mu bardzo dużo czasu.
Jedyne co mógł teraz zrobić to wrócić do swojego laboratorium i ogarnąć w nim po wczorajszym.
Było trochę tego, tak bardzo sprzątanie go wciągnęło, że nie zauważył kiedy zrobiło się późno.
Między innymi nie zauważył dlatego, że dalej nie odsłonił okien.
Patrząc na godzinę, wybiegł z pracowni.
Kiedy był już na właściwym piętrze przeszedł obok uchylonych drzwi.
Profesor faktycznie czyścił kurze.
Zapukał delikatnie.

-Profesor jeszcze tutaj?

Zapytał niepewnie.

-O pan Talis. Tak. Muszę uporządkować kilka rupieci, a ty co tutaj jeszcze robisz?

-A wie pan. Trzeba było posprzątać po wczoraj i trochę mi zeszło. Może panu pomogę.

-Nie wydaje mi się, żeby to było konieczne ale jeśli chcesz...

-Dużo tutaj rzeczy, ale wyglądają jakby to było jakieś biuro rzeczy znalezionych.

-Haha zabawna uwaga. Tak to troszkę wygląda, ale to pamiątki po byłych uczniach. Coś co mi się z nimi kojarzy i nie chciałbym żeby odeszli na zawszę.

-Oni wszyscy nie żyją?

-Nie, ale w pewnym stopniu odeszli. Niektórzy zginęli podczas badań inni zagineli jeszcze inni wyjechali. Niema ich i tyle.

-Za kimś pan szczególnie tęskni?

Zadawał pytania przeszukując różne książki, notesy, dzienniki. W końcu znajdując ten podpisany przez Viktora.

-Za każdym tęsknię, ale też niektórymi jestem zawiedziony. Niektóre z tych rzeczy powinny zostać zniszczone, ale są jedyną pamiątką i nie potrafię.

Jayce korzystając z nieuwagi wąsatego niziołka schował dziennik w torbie i za niego podłożył inną książkę o podobnej okładce.

-Mną też się pan zawiódł?

-Ehh Jayce. Nie tobą nie. Poszedłeś po rozum do głowy i odpuściłeś. Czekam z niecierpliwością, aż przedstawisz mi jakiś inny projekt. Masz naprawdę ogromny umysł, otwarty i gotowy ryzykować. Czasami trzeba wiedzieć, kiedy tego nie robić, bo można narobić sobie biedy... i narazić innych na niebezpieczeństwo.

-Rozumiem...

Czyścili kurze, a razem zeszło im to bardzo szybko. Rozstali się przed drzwiami uniwerka.

Hextech [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz