6

263 18 4
                                    

Przez pierwsze tygodnie Jayce przychodził codziennie tuż po zajęciach i wracał do domu bardzo późno. Wraz z Viktorem dogadywali się jakby znali się całe życie. Rozumieli się. Ich idee były skierowane w zmianę świata, a odkrycia przełomowe. 
Viktor zaangażował się jeszcze bardziej niż sam myślał, że to zrobi. 
Cały temat magii był dla niego bardziej zrozumiały przez co Jayce stał się bardziej pomocnikiem, ale nie przeszkadzało mu to. On też z biegiem czasu miał coraz mniej czasu na spędzanie go w dolnym mieście. 
Miał egzaminy do zaliczenia, a ostatnio zaniedbał wykłady. 
Starszy to rozumiał, ale nie zamierzał zwolnić z badaniami. 

-Panie Talis. Mogę prosić na słówko. 

Do sali wszedł profesor Heimerdinger. Młody mężczyzna poczuł gule w gardle. Domyślał się czego może chcieć niziołek, ale myślał że jednak ujdzie mu to płazem, bo przecież tyle czasu minęło. 
Wyszedł za nim do jego gabinetu. 

-O cz chciał pan ze mną rozmawiać? 

-Zbliżają się egzaminy, a ja mam odnotowane, że nie było cię na paru bardzo istotnych wykładach. 

-Zatem powinienem teraz dalej uczestniczyć w zajęciach. 

-Proszę usilnie mnie nie unikać. Wiem, że zakaz badań bardzo na pana wpłynął, ale to nie powód, żeby się gniewać tyle czasu. Ja nie chowam urazy za tą niewinną kradzież. 

-Od kiedy pan wie? 

-Od samego początku wiedziałem. Jeśli mogę cię o coś prosić to nie szukaj właściciela dziennika. Mogły ci imponować jego wpisy. Sam byłem pod wrażeniem, ale trzeba patrzeć ja to realnie. To są tylko mrzonki. 

-To żadne mrzonki. Te wynalazki działają… 

-Mówisz jakbyś je widział na własne oczy. Chcesz mi o czymś powiedzieć? 

-Um.. Niee no przecież widać, że mogą działać. Trzeba tylko dopracować i… 

Talis omal się nie zdradził. Nie chciał narobić Viktorowi problemów. 

-Proszę się przygotować do egzaminów. Jeśli nie zdasz, będziemy musieli się pożegnać. 

Jayce zrobił wielkie oczy. Nie spodziewał się, że profesor zagrozi mu w taki sposób. Pokornie skinął głową i wrócił na zajęcia. 

Kiedy wychodził z uniwerku zatrzymała go Mel. 

-Witaj Talis. Tak pomyślałam sobie, że może poszedł byś ze mną na bankiet
Będzie dużo ważnych osób i rada. Pora zaistnieć w świecie postępu. 

-Um no tak. Wiesz nie mogę. Mam egzaminy muszę się przygotować. Jeśli nie zdam raczej nie będzie co mnie nawet przedstawiać radzie. Jej przewodniczący dał mi to dziś do zrozumienia. 

-Co ty znowu zrobiłeś? 

-Nic. Broniłem swoich racji. 

-Mówiłam ci, żebyś odpuścił… dobra naprostuje to jakoś. A ty przestań błaznować, bo sobie przyszłość zniszczysz. 

Jayce zrobił kwaśną minę. Pokręcił głową i wyminął ją. Postanowił od razu udać się na dół. 
Widok jaki zastał bardzo go przeraził. 
Viktor leżał na ziemi i próbował bezsilnie wstać. 

-Co tu się stało? Nic ci nie jest? Co to jest? 

Zasypał go pytaniami, ale nie patrzył na niego. Jego wzrok utkwiony był na lewitującym przedmiocie. 
Podniósł starszego i usadowił na krześle. 

-Ze mną okej, to jest nasz hextech w poza kryształem. Źródło mocy. Dzięki temu można okiełznać magię. Trzeba tylko runy ustawić w odpowiedniej kolaboracji. 
Masz może chusteczkę? 

Młodszy podał mu to o co prosił. Viktorowi puściła krew z nosa i zaczął kaszleć. 

-Na pewno wszystko okej? 

-Tak. 

-Zaatakowało cie? 

-Nie bądź śmieszny. Chciałem sprawdzić co się stanie, kiedy zetknie się z krwią. 

Mężczyzna wystawił owiniętą w szmatkę dłoń, którą wcześniej przeciął. 

-Zapisz prosze wnioski. 

Poprosił, a Talis wyjął kartkę i długopis. 

-Po zetknięciu hextechu z zakażoną krwią przez migot dochodzi do przepływu energii przez ciało. Tworzy się nowa trasa obiegowa dla magii. Ludzki zdrowy organizm nie przeżyłby przesyłu tak silnej energii. Rozerwało by żyły. Trasa została zapamiętana. 

-Zapamiętana? 

-Popatrz. 

Viktor wziął do ręki przedmiot. Patrzył na niego i nagle runy zaczęły same się układać tak jak on sobie tego zapragnął. Nagle jeden z wynalazków. Mechaniczne ramię, w którym znajdował się kryształ hextechu uruchomiło się i wypuściło promień. 

Talis, aż otworzył usta z fascynacji. 

-Władasz magią! Hahaha! Udało się.

-To dopiero początek. Musisz przedstawić to na górze. To wszystko zmieni. 

Viktor dał mu do ręki błękitną kulę. 

-Myślisz, że znajdzie uznanie? 

-Wierzę w postęp. Jak przygotowania do egzaminów? 

-A właśnie. Jeśli nie zdam to wywalą mnie. 

-No to już siadaj do biurka. Przepytam cie. 

Zasiedli i jak się okazało. Talis ma duże braki. Mimo to szybko łapał o co chodzi. 
Viktor usiadł na stole. Jedną ręke opierał na swojej lasce, a drugiej trzymał podręcznik. 
Po trzech godzinach Jayce odepchnął sie od biurka rozwalając się na krześle. 

-Ahhr. 

-Wracaj tu. Jeszcze nie skończyliśmy. Jesteś dziś wyjątkowo nie skupiony. 

-To nic takiego. 

Viktor przewrócił oczami. Zahaczył laską o nogę siedzącego i zbliżył go do siebie tak, że ten siedział teraz między jego nogami. 

-Słucham. 

-Sam już nie wiem czego chce. Kiedy szedłem do akademii chciałem stać się człowiekiem postępu. Mieć sławę. Moje plany sposób bycie spodobał się radnej Mel. 

-Pfff. Wielka najmądrzejsza Mel… 

-Nie pałacie do siebie sympatią. 

-Można powiedzieć, że to za jej przyczyną nie ukończyłem uniwersytetu… mów dalej. 

-Teraz te plany… nie ciągnie mnie do tego. Praca nad tym jest czymś więcej. Tyle, że ona dalej sądzi, że zasiąde w radzie. Chce mnie wdrożyć. Jeszcze może z rok temu by mnie to cieszyło, ale teraz… ona nie zrozumie. 

-ona nie zrozumie. 

Powiedzieli ostatnie równo. 

Viktor nachylił się nad młodym mężczyzną i palcami uniósł jego twarz za brodę. 
Przejechał kciukiem po jego ustach i patrzył mu prosto w oczy. 
Talis zarumienił się, a serce zaczęli mu niesamowicie szybko walić. 

-Jesteś Jayce Talis. Ten który okiełznał magię przez naukę. Bez tytułu jesteś człowiekiem postępu. 
Dasz sobą pomiatać jakiejś radnej? 

Chwycił go za krawat i przyciągnął bliżej. 
Ich twarze niemal się stykały. Czuli swoje oddechy. 

Hextech [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz