5

301 17 3
                                    

-Aaaałaaaaa. 

Wycharczał robot, a na twarzy Jayca pojawiło się wielkie WTF. 
Jakby kojarzył skądś ten model. 
Nagle go olśniło i wyjął dziennik Viktora. 

-Bismarck… 

Przeczytał na głos. 

-Tooo o.. O Ja.. A.. 

-Witaj. Viktor cie stworzył? 

-T.. A… aa. K

-A więc jednak mu się udało. 
Zaprowadzisz mnie do niego? 

-A.. A. Aa. Ty… przy.. Przyjaa.. Aciel? 

-Jestem Jayce. Mam jego własność i chce mu oddać. To jak będzie? 

-Choo. Oo. O. Dź. 

Jayce ruszył za robotem. Był to słaby i poobijany robocik, ale całkiem uroczy. 

-Ja.. A. Yce.. Umie.. Duże.. Reee.. Ce? 

-Chyba nie, a co? 

-To. Jayce siee. Trzymaa… 

Talis nie za bardzo rozumiał, ale złapał mocno robota i nagle ten wysunął swoje ręce jak pociski i zaczął dzięki nim z chodzić do jakiejś dziury. Było to bardzo szybkie, ale niesamowite przeżycie. Omal nie spadł, ale dał rady się utrzymać na grzbiecie robota. 
Kiedy byli na samym dole zszedł z niego i kroczył za nim dalej. 
Weszli do jakby jaskini, ale im byli głębiej tym bardziej przypomniała ona wielką pracownie. 

-Ooojj… cz e. E. Ee. Bismarck przyprowadził… 

-Ile razy mówiłem ci, żebyś nie nazywał mnie ojcem zakuta kupo złomu. Jinx zaś musiała się tobą bawić. No oczywiście. Cały wymaziany kredkami. 

Odezwał się spokojny głos, ale jego właściciela ani tyle nie było widać. 

-Bismarck prz.. Przy. Pp. Rowadzii. Ił  Jayce… 

-Zanieś go do reszty swojej kolekcji niepotrzebnych rzeczy. 

Robot miał w zwyczaju przynosić dziwne rzeczy, kiedy tylko wychodził z ukrycia i nadawać im imiona. Dla jego właściciela to były rupiecie, ale nie chciał żeby robot miał go złego człowieka i pozwalał mu ten złom zostawiać. 

Teraz to Talis postanowił się odezwać. Nie chciał leżeć w kupie rupieci. Stanął przy wielkim zbiorniku w którym pływała jak w formalinie duży stwór. 

-Szukam Viktora. Jestem Jayce Talis… 

-Jayce Talis? To zapewne, a raczej na pewno należy do ciebie. 

Nagle obok niego pojawił się biały mężczyzna, chudej budowy o brązowych włosach podpierający się o laskę. 
Młody wynalazca był w szoku. Inaczej go sobie wyobrażał. 

-Skąd? 

-Przeglądałem twoje notatki i badania. Są podpisane na każdej stronie. Nie uważasz, że to trochę egoistyczne? 

Jayce się nieco zarumienił i odebrał własność. 

-Um.. A to należy do Ciebie. 

Wyjął jego dziennik i mu podał? 

-Ukradłeś go przewodniczącemu rady? Miał go spalić. W sumie i tak są niegroźne. Stare, niedopracowane. Pewno w nich podstawowych błędów. 

-Profesor mówił, że nie umiał go spalić bo wiążą się z nim wspomnienia. Znaczy nie mówił wprost o tym. Mówił ogólnie, ale tego też się tyczy. 

-Po co tu przyszłeś? Bo na pewno nie po to, żeby oddać mi stare notatki. 

-No tak… słyszałam o tobie wiele opinii. I chciałem sprawdzić sam o co tyle szumu… kiedy to przeczytałem za chciałem cie poznać. Moje badania też zostały odrzucone lekko mówiąc. Wiem, że ty możesz mnie zrozumieć i… nie chce zaprzestać tych badań. Mogą zmienić świat. Chce wiedzieć czy jest ktoś kto rozumie to i.. I pozwoli. Mi.. 

Hextech [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz