Jayce tracił powoli zmysły. Ta bliskość była dla niego czymś nowym, a wcale się nie dotykali.
-Słuchaj. Nawet jeśli ich umysły dalej będą zamknięte na nasz geniusz zawszę możesz zejść tutaj. Zostać tu ze mną.
-Viktor ja… naprawdę ci dziękuję za wszystko. Chciałbym, żebyś poszedł ze mną. Na górę. Żeby świat poznał ciebie. Żeby oni wiedzieli jak bardzo się mylili.
-Drżysz.
Faktycznie Talis miał ciarki. Nie umiał się już wysłowić. Gubił myśli. W końcu odezwały się instynkty. Jayce wstał. Oparł na stole, a między nimi siedział Viktor. Młodszy nawet teraz był wyższy. Patrzył na niego z góry.
Starszy nie wyglądał na zdominowanego. Miał ten swój pewny siebie uśmieszek.
Swoimi chudymi palcami zaczął rozpinać guziki jego koszuli tylko po to, aby dotknąć skrawka jego ciepłej skóry.
Pod wpływem zimnej dłoni starszego, młodszy syknął.
To był zapalnik, który sprawił że Jayce złączył ich usta.
Sam był w szoku, że on dał się tak ponieść emocjom, ale też że będzie go to tak cieszyć, aż mruknął z zadowolenia.
Viktor ujął jego twarz w dłonie i pogłębiał te pocałunki.
Jayce zszedł z nimi na szyję starszego. Ten trzymał go za włosy dysząc mu do ucha.
Rozpinali sobie koszulę i nagle dłonie Talisa natknęły się na coś jeszcze. Zerknął na to co mu przeszkadzało.-Gorset?
-Stabilizujący. Jest częścią stabilizatora nogi. Mojego projektu. Plecy nie bolą tak bardzo.
-Jak to zdjąć?
-Rozgryziesz to.
Powiedział starszy całując jego żuchwę.
Po kilku minutach zniecierpliwiony młodszy w końcu rozpiął gorset, który był o dziwo ciężki.
Atmosfera robiła się gorętsza.
Fale gorąca zalewały ich dolne partie brzucha.
Niebawem całe pomieszczenie wypełniło się słodkimi jękami.-Już rozumiem o czym mówiła Sky.
-Znasz się z nią? Co u niej?
-Wszystko dobrze. Miło cie wspomina.
-Przezemnie omal nie zginęła.
-Niema ci tego za złe.
Powiedział całując go w ramię zapinając spodnie.
-Chyba dałem ci wymówkę, żeby mimo wszystko kiedyś tu jeszcze wpaść.
-Nie wyobrażam sobie już nigdy tutaj nie zejść. Życz mi szczęścia jutro.
-Na pewno osiągniesz sukces.
Pożegnali się. Viktor podpierając się laską zaczął zbierać porozrzucane notatki i resztę syfu. Między kartkami leżał krawat młodszego. Podniósł go i przyłożył do ust. Nosem zaciągnął się zapachem chłopaka. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Szczerze chciał, aby młodemu poszło lepiej niż jemu.
Następnego dnia Jayce wstał bardzo wcześnie. Wszytsko musiało być idealnie. Zestresowany siedział w łazience i układał włosy. Opanował się troszeczkę, kiedy jego oczom ukazały się ślady poprzedniego dnia serce zwolniło. Dotknął jednej malinki palcami. Zamrowiło go.
Wziął kilka oddechów i skończył się ubierać.
Najpierw były egzaminy.
Profesor nie miał litości. Zadawał tylko podchwytliwe pytania.
Potem należało zaprezentować jakieś swoje osobiste prace. Najlepiej te, których opiekunami byli inni nauczyciele.
Jayce trzymał w teczce kule hextechu i notatki. Komisją była rada.-Droga rado. Na ten dzień szykowałam się całe życie. Mój projekt, który zaraz przedstawię jest czymś czego na pewno się nie spodziewacie. Opiekuna przy mnie niema, ale bacznie przyglądał się pracy i sam stał się w pewnym czasie partnerem projektu. Wiem, że praca miała być samodzielna, ale za tak wielki projekt musiała złapać jeszcze jeden umysł.
Zateeeem Panie i Panowie. Oto Hextech.Na podejście zaprezentował kuliste kryształy. Przewodniczący przetarł twarz łapką.
Jayce rozdał kopie dokumentów badań.
-Całkowicie ustabilizowane źródło energii. Magia okiełznana przez naukę!
-Jayceie Talisie. Czy przyznajesz, że niejaki Viktor jest współautorem pracy nad nad magią?
Mężczyzna słusznie usłyszał, że ton Mel, krótka nagle się wtrąciła przypomina przesłuchanie na sali rozpraw.
-Skąd?
-Nie zaprzeczył. Wprowadzić oskarżonego.
Powiedział nagle jeden z radnych.
Talis stał zdezorientowany.
Nie rozumiał całej sytuacji.
Nagle zrobiło się ciemniej. Dach zaczął się zamykać.
Nim się zorientował jego kryształy zostały zarekwirowane przez straż.
CZYTASZ
Hextech [JAYCE X VIKTOR]
Fiksi PenggemarJayce Talis to młody wynalazca, którego marzeniem jest okiełznanie magii przez naukę. Kiedy przedstawia swoje plany nikt go nie popiera i każą mu zakończyć badania. Dowiaduję się wtedy o Viktorze. Innym wynalazcy, którego badania i poglądy niegdyś...