Jayce, Caitlyn i Vi usiedli w barze Vandera.
-Więeeec. Ty i Viktor to coś poważnego?
Przerwała ciszę Cait.
-Chciałem bez względu na wynik egzaminu wrócić do niego na dół. Oni chcą go zabić nie przez projekt, tylko dlatego że jest stąd.
-Dokładnie. O to, że Jayce prowadził badania nikt sie nie przyczepił. To jest jedna wielka dyskryminacja.
-Już już Vi, bo zaraz rozpętasz rewolucje.
Wtrącił się Vander.
-Może w końcu trzeba. Góra od zawsze nami pomiata. Chcą stracić jednego z naszych.
-Co tam mówisz małpko? Powiedzieć im, że Silco ma swoje układy na górze i może im pomóc? Myślisz, że zechcą się z nami ułożyć?
Usłyszeli głos za sobą. To była Jinx. Jak zwykle gadała do swoich zabawek.
Patrzyła na nich takim niewinnym wzrokiem.
Zza niej nagle wyłonił się chudy, wysoki mężczyzna o potwornej połowie twarzy i czerwonym oku.
On i Vander popatrzyli na siebie wrogo.-Silko. Słyszałem, że podopieczny mojego przyjaciela ma zostać ścięty, a teraz słyszę że nie tylko on ma w tym interes. Ja też bym miał.
Podał rękę Talisowi na przywitanie w drugiej dzierżąc cygaro.
-Jayce Talis. Pomógłbyś mi wyciągnąć stamtąd Viktora?
-Nic za darmo chłopcze.
-Jaka jest cena? Zapłacę każde pieniądze.
-Nie chcę pieniędzy. Pomogę ci wydostać czarownika, ale w zamian ty pomożesz mi w sprawach politycznych.
-Na czym by to miało polegać?
-Chcemy, aby dolne miasto było wolne. Chcemy niepodległości. Żadnych najazdów straży. Nie chcemy wojny z górą. Dasz radę na tyle wykorzystać swoje położenie?
-Jaa nie jestem politykiem. Jaa
-Zarobisz to czy nie?
-Tak. Tylko wydostań Viktora.
-Nie wierze. Silco i pokojowe rozwiązania? Nie uderzyłeś się w głowę?
Wtrącił w końcu Vander.
-Dzieci i psy głosu nie mają kundlu.
Odpowiedział mu zaczepnie Silco, aż ten zawarczał na niego.
-Luz oni tak zawsze jak się widują.
Skomentowała Jinx.
Do później nocy dogadywali szczegóły planu. Jayce musiał przejść mini szkolenie medialne. Nie było źle, bo posiadał takie coś jak charyzma.
Niemal nad ranem mężczyzna wrócił do domu.Spał tylko kilka godzin, bo od samego rana trwały przygotowania do wielkiej konferencji.
Z rana przywitała go matka pożądanym śniadaniem.
-Jestem z Ciebie taka dumna. W końcu spełniasz marzenia. Uśmiechnij się. To wielki dzień.
-Uśmiechnę się jeśli mój plan się powiedzie. Nie pozwolę zabić tego Viktora. Kto jeszcze robi publiczne egzekucje?!
-Prawda, powinni to zrobić po cichu.
-Nie! Wogóle nie powinni! Robią to tylko dlatego, że jest z dołu. On ma umrzeć za mój projekt. Nie zrobią tego.
-Syneczku?
-To jedyna osoba, która mnie zrozumiała. To u niego spędzałem tyle czasu i miałem nadzieję ci go przedstawić w lepszych okolicznościach.
-Trzymam kciuki syneczku.
-Dziękuję mamo.
CZYTASZ
Hextech [JAYCE X VIKTOR]
FanfictionJayce Talis to młody wynalazca, którego marzeniem jest okiełznanie magii przez naukę. Kiedy przedstawia swoje plany nikt go nie popiera i każą mu zakończyć badania. Dowiaduję się wtedy o Viktorze. Innym wynalazcy, którego badania i poglądy niegdyś...