4

219 15 0
                                    

-Hej Vi. Dzięki za pomoc, gdzie zjeżdżamy? 

-Na dół, a gdzie. Po co śledziłeś straż? 

-Chciałem sie dowiedzieć jak zejść do dolnego miasta. Szukam jednego człowieka. Może… 

-Nie. Nie pomogę ci tym razem. A tak za wczoraj. 

-Chciałem zapytać czy może wiesz, gdzie znajdę taki bar należący do twojego ojca? 

-Vander to… no powiedzmy, że mój ojciec. Akurat tam idę. Muszę siostrę złapać. 

-Masz siostrę? 

-To skomplikowane. Powder… A teraz raczej Jinx nie mieszka już z nami. I mieszka z byłym przyjacielem Vandera. Silco jest dla niej jak ojciec. Przygarnął ją jak się pokłóciliśmy i zostawiłam ją. Jinx przychodzi do Vandera, bo on robi jej ulubiony napój, a mnie unika i chce ją złapać zanim zaś ucieknie. 

-Aj macie to poplątane. Masz siostrę. Jesteście sierotami i każda z was znalazła sobie innego ojca zastępczego, a no i ona ma do ciebie żal. 

-Ładnie to streściłeś. Uważaj na nią. Ma dostęp do ciężkiej broni i granatów własnej roboty. 

-Aha..? 

-No co? Tutaj każdy ma jakąś broń. Chyba nie przyszedłeś tu bez niczego do obrony?... To życzę ci powodzenia. 

-Dzięki. 

Jayce odpowiedział sarkazmem. 

-Chodź to tutaj. 

Weszli do knajpy. Był pełen dziwnych ludzi. Jayce zaciągnął mocniej kaptur i usiadł przy barze. Vi poszła w swoją stronę. 

-Co podać? 

Zapytał duży mężczyzna z brodą. 

-Pan jest Vander? 

-Zależy kto pyta. 

-Szukam pewnego naukowca stąd. 

-To się pan pomylił, naukowcy są po drugiej stronie mostu. Na górze. 

-Chodzi mi o Viktora. Studiował w Piltover, ale podobno kilka lat temu tu wrócił. 

-Mówiłeś, że kim jesteś? 

-Jayce Talis. Mam jego dziennik i kilka pytań. Zdobycie tych badań nie należało do prawnie dozwolonych  więc mam mało czasu. 

-Vander można mu ufać. 

Vi się wtrąciła. 

Mężczyzna zaczął mu tłumaczyć dokładnie trasę do kryjówki Viktora. 
Talis podziękował za pomoc i ruszył w drogę. 
Musiał przejść przez kilka ciasnych zaułków. 
Nagle ktoś go trącnął. Zdążył zauważyć tylko dwa niebieskie, długie warkocze. 
Pokręcił głową i zdał sobie sprawę, że został okradziony ze swojej torby. 
Ruszył w pogoni za dziewczyną. 
Słyszał tylko jej śmiach i.. 

-Złap mnie jeśli potrafisz! 

Wkurzony gonił ją. W końcu dogonił i chwycił za warkocz. Ona tylko upuściła torbę, zrobiła fikołka do tyłu. Uwolniła warkocza i jeszcze wybiegła mu na plecy, przeskoczyła dalej, po jakiś blachach i znikła. 
Jayce podniósł swoją torbę. Zajrzał i zobaczył tam tylko dziennik Viktora. 

-Nosz kurna. 

Przeklął szeptem. 
Nieoczekiwanie usłyszał jak w jego stronę zbliża się coś ciężkiego i metalowego. 
Był w szoku jak zobaczył co przed nim stoi. 
To był duży robot ze zdartym, żółtym lakierem. Jego oczy świeciły się na fioletowo/różowo.
Był cały porysowany kredkami. 

Hextech [JAYCE X VIKTOR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz