Egzekucja Viktora stała sensacją. Całe miasto zeszło się w centrum, gdzie kat szykował już ostrze.
Przed samą egzekucją miał odbyć się debiut Talisa. Miał też zostać ogłoszonym nowym radnym.
Jayce rozglądał się po zbierającym się tłumie. Widział ludzi Silco.
Serce waliło mu jak szalone. To musiało się udać.-Obywatele Piltover! Dziś jest niezwykle ważny dzień. Do rady stanowiącą pieczę nad wami dołącza nowy członek. Mężczyzna, który swym umysłem i sprytem zapisze się na kartach historii jako bohater! Jayce Talis! Nowy człowiek postępu!
Mężczyzna wstał, ukłonił się i usiadł.
Ludzie wiwatowali i klaskali.-Zanim jednak on rozpocznie swoją przemowę przygotowaliśmy coś co jednoznacznie utwierdzi was, że na piedestale stoi wasze bezpieczeństwo.
Dziś na tej scenie dokona się egzekucja jednego z najgroźniejszych szaleńców. Za złapanie go jesteśmy wdzięczni Talisowi.
Dziś pozbędziemy się niebezpieczeństwa na dobre. Viktor bo tak brzmi jego imię. Narażając nasze życie chciał okiełznać magię. Tą samą, która zdziesiątkowała wiele istnień. Prócz tego w swojej pracowni dokonywał pełno wynaturzonych badań mimo zakazu prowadzania jakich kolwiek.Na "scenę" wyprowadzono mężczyznę. Mocno zmęczonego. Podpierali go strażnicy, a potem siłą zmusili go do klęczenia.
Talis wstał.-Mogę?
Zapytał uprzejmie Mel. Ta dała mu mikrofon.
-Mieszkańcy Piltover.
Jestem Jayce Talis. I chciałbym opowiedzieć wam pewną historię.
Znałem kiedyś pewnego chłopaka. Zadufanego w sobie chłopca o wielkich marzeniach. Dążył do nich ile miał sił. Im był starszy tym miał więcej wiary w to, że jego plany są coraz bardziej realne. Nie wiedział wtedy w jakiej bańce żył.
Miał pewien pomysł. Kiedy był o krok od sukcesu, starsi okazali się go nie rozumieć i jak tchórze zamietli sprawę pod dywan. Chłopiec się nie poddał. Postanowił znaleźć kogoś kto zrozumie.
Znalazł i wiecie co? Ten ktoś przebił bańkę.
To co dzieję się tutaj to jedna wielka ściema i dyskryminacja!
Ten chłopiec to ja. Ten który otworzył oczy na prawdę to Viktor. A to główne oskarżenie to moje badania! Ja zacząłem pracę nad magią. On pomógł mi ją ustabilizować i pomógł zrozumieć. Jednak patrzcie na to. Mężczyzna z góry dostaje awanse. Mężczyzna z dołu za to samo dostaje wyrok śmierci.
Od lat dolne miasto jest nękane przez dowództwo naszego Piltover. Nazywamy tamtych ludzi bandytami, a my wcale nie jesteśmy lepsi. Popatrzmy na naszą radę. Radna Mel rozszerza szkodliwą propagandę. Tuż obok niej radny sprowadza nielegalnie drogie wina za pieniądze podatników. Tamten ma duże składy migotu którym handluje z dilerami. To jest banda tchórzy którzy już dawno zapomnieli co to jest postęp.
Jeśli ktoś musi dzisiaj zginąć na praktyki magiczne to będę to ja.-To jakieś pomówienia! Nikt tutaj nie dyskryminuje dolnego miasta.
-W takim razie do rady dołączy dzisiaj przedstawiciel dolnego miasta.
Jayce klęknął obok Viktora, a na podest wszedł Silco.
-Co wy robicie?
Zapytał kulawy szeptem.
-Csii. Zaraz będzie po wszystkim.
-Dolne miasto nie chce wojny z Górnym. Nigdy nie chciał. Zwłaszcza po masakrze na moście. Pragniemy tylko wolności bez nacisku z góry. Chcemy żyć w pokoju. Jeśli nie zgadzacie się ze słowami Talisa to dacie nam wolność i zawrzemy sojusz.
Silco zwracał się do samego przewodniczącego.
-Jayce Talis ma rację! Jednak to nie zmienia nic w stosunku do złamanego prawa. Niech lud zadecyduje czy was uniewinnić. Panie Silco. Witamy w radzie. Mam nadzieję, że nasz sojusz będzie owocną współpracą. Pani Mel zostaje odsunięta od swoich obowiązków.
CZYTASZ
Hextech [JAYCE X VIKTOR]
FanfictionJayce Talis to młody wynalazca, którego marzeniem jest okiełznanie magii przez naukę. Kiedy przedstawia swoje plany nikt go nie popiera i każą mu zakończyć badania. Dowiaduję się wtedy o Viktorze. Innym wynalazcy, którego badania i poglądy niegdyś...