Rozdział 5

46 4 2
                                    

Zapukałam po cichu w drzwi. Nikt nie odpowiedział. Weszłam, skradając się, bo myślałam, że Toni śpi. Ale nie. Była wpatrzona w okno i się nie odzywała.
- TT... - zero odpowiedzi. Usiadłam koło niej na krześle i złapałam ją za rękę. Ona szybko ją zabrała i kontynuowała oglądanie krajobrazu.
- Chcesz mi powiedzieć co się dzieje? Nie? Skoro tak... - wstałam i postanowiłam, że usiądę koło niej na łóżku, ale ona mi przeszkodziła.
- Możesz już iść. Poradzę sobie. Naprawdę.
- Dlaczego? Chce z tobą porozmawiać. Musisz mi powiedzieć co się stało. Wszyscy się o ciebie martwią. Zdemolowałaś bar u Popa. Prawie zrobiłaś krzywdę dziecku. Co się dzieje?
- Usuwam dziecko.
- Co?!
- To zrujnuje moje życie. Nie dam rady wychować go sama! Nie chce mieć nic wspólnego z Martinem (jej mąż), a narodziny... tego... na pewno nie pozwolą mi się od niego uwolnić.
- Nie będziesz wychowywać dziecka sama. Będę z tobą. Cały czas będę przy tobie.
- Kłamca! Czy możesz do cholery wreszcie przestać kłamać!!
- O co ci chodzi?
- ,,Moja najlepsza przyjaciółka". Aż tak się mnie wstydzisz?
- Och. Nie chciałam żeby wypytywał. Chciałam do ciebie szybko przyjść. Toni. Nie rób problemów z niczego. Wiem, że przechodzisz ciężki czas w życiu i...
- TY WIESZ? TY WIESZ?! Gówno wiesz! - rozpłakała się.
- TT...
- Proszę. Zostaw mnie samą. - w tym momencie wszedł lekarz.
- Może już koniec wizyty na dzisiaj. Pani Topaz powinna odpoczywać. - czyżby słyszał całą naszą rozmowę? Toni szybko otarła łzy. - Pani Blossom. Proszę wyjść. Ja jeszcze chwilę zostanę, żeby zbadać pańską koleżankę. - Toni parsknęła pod nosem, a ja szybko wyszłam.

Ale przecież nie zostawię jej samej. Usiadłam na korytarzu, żeby pomyśleć chwile w spokoju.

- Cheryl! - usłyszałam po chwili. - Betty powiedziała mi co się stało. Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś.
- Ohh Thomas. Jestem najgorszym człowiekiem na świecie.
- Dlaczego, co się stało? - usiadł koło mnie, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
- Zawiodłam ją.
- Kogo. O czym ty mówisz?
- Nadal kocham Toni. Okej? Może tego nie akceptujesz, ale ją kocham. Walczyłam z uczuciami, ale nie daje rady. Nie powiedziałam jej, co czuje, na czas i teraz chce usunąć dziecko.
- Dziecko? Czasem wątpię czy na pewno jesteśmy przyjaciółmi, bo nic mi nie mówisz.
- Przepraszam. Tyle się działo. No ale powiedziałam jej, że mogę z nią wychowywać, ale ona jest na mnie obrażona, bo powiedziałam lekarzowi, że się tylko przyjaźnimy! Zwaliłam sprawę i teraz ona nie chce mnie znać.
- Zaraz z nią porozmawiam.

Tom wszedł do jej sali.
- Słuchaj, zdziro! Jak możesz być taka wredna. Przecież Cheryl nie zrobiła nic złego.
- Odwal się, okej?! Kto cię tu w ogóle wpuścił?!
- Co Cheryl ci zrobiła? – usiadł na krześle obok łóżka i czekał na odpowiedź.
- Wyjdź!
- Nie.
- To w takim razie zadzwonię po ochronę!
- A ja do Martina. – Toni zaniemówiła.
- Czego chcesz?
- Cheryl mi właśnie powiedziała, że nie chcesz z nią rozmawiać. Ona cię kocha do szaleństwa, wiesz?
- Kocha mnie? Przecież...
- Tak, kocham cię głuptasie. – powiedziałam wychylając się zza drzwi. – Naprawdę tego nie widzisz? – podeszłam do niej, żeby ją pocałować, ale ona zrobiła coś niespodziewanego. Zamiast wystawić usta po całusa, wtuliła się we mnie mocno.
- Boję się Cheryl – szepnęła, a pojedyncze łzy spłynęły jej po policzkach.
- Jestem tu z tobą i dla ciebie. Kocham cię.
- Ja ciebie też Cher. Tak bardzo cię kocham.

Choni - always and forever part 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz