Pov Cheryl
- Thomas! – krzyknęłam do chłopaka. – Za długo już jesteś w tej łazience!!
Kojarzycie Thomasa, co nie?
To ten, który pomógł mi podczas kryzysu na lotnisku. Szlag! Znowu zaczęłam myśleć o T...Toni.Od czasu ,,ślubu" bardzo się zmieniłam. Moje całe życie obróciło się o 360 stopni. Zaraz wam wytłumaczę dlaczego, a raczej przeniosę się do tamtego dnia i opowiem go bardzo dokładnie.
- Czy pomóc w czymś jeszcze? – spytał człowiek, o znajomym mi już głosie. Obróciłam się i ujrzałam Thomasa, który zaiste widział całą scenę, która odstawiłam. Odwróciłam się do niego i bez większego namysłu przytuliłam się do niego. Potrzebowałam teraz osoby, której mogę się zwierzyć i zaufać. Która nie porzuci mnie jak Toni.
Znowu o niej pomyślałam! Jak widać staram się o niej nie myśleć, bo przypominają mi się nasze wspólne przygody, te gorsze, jak i lepsze momenty. Na przykład oświadczyny. To było coś. Albo nasza wycieczka do Paryża. I właśnie przez to moje upierdliwe myślenie wyglądam teraz jak debilka. A mianowicie mam wielki uśmiech na twarzy, ale także te nieszczęsne łzy spływają mi po policzkach.
Kontynuując. Po moim przytulasie znienacka Tom objął mnie ramieniem i zabrał z lotniska.
- Wiem, że bardzo krótko się znamy, ale czy mogę cie odwieźć do domu? – Byłam wtedy zbyt zmęczona i smutna, żeby myśleć, że jest to trochę podejrzane albo że może mnie porwać. Wsiadłam do auta, podałam mu adres i ruszyliśmy.
- No to... może chcesz mi powiedzieć, o co poszło... tam na lotnisku?
- Miałam... miałam wziąć z nią ślub. Przed chwilą, co pewnie widzisz po moim stroju. – zaśmiał się melodycznie, ale mnie nie było do śmiechu. – Lecz jej wredna babcia przerwała nasze zaślubiny i Toni musiała polecieć do Paryża, ale w między czasie...Przepraszam. To dla mnie zbyt ciężkie.
- Nie przejmuj się słońce. – czy on właśnie... Nie ważne. – Rozumiem. Przeżywałem podobną sytuację.
- Tak? – pokiwał głową w zgodzie.
- No to jesteśmy. Odprowadzić cię?
- Ykhym.
- Czyli? – spytał, jakby nie rozszyfrował mojego mruknięcia.
- Tak.Wysiedlismy z auta. Wtedy zaczął padać deszcz. Ale to nie był taki mały deszczyk. To wyglądało jak ściana z wielkich kropli. Stanął koło mnie. Nagle poczułam jakiś przymus, że muszę go pocałować. To nie miało kompletnie sensu, ale serce kazało mi tak zrobić. Zbliżyłam moją twarz do niego i spytałam:
- Mogę?
- Masz moją pełną zgodę. – powiedział, a wtedy nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Całując się wniósł mnie do domku nad jeziorem. Wtedy zaczęliśmy się nawzajem rozbierać. Doszliśmy do łóżka, na które on mnie popchnął...Myślę, że każdy wie co się potem stało...
*Następny dzień*
Obudziłam się obok mojego tajemniczego znajomego i wrzasnęłam na cały głos, jednocześnie go budząc. Uciekłam z łóżka.
- Hej, Cheryl!! Zaczekaj! – krzyknął i pobiegł za mną. Gdy mnie dogonił przygwoździł mnie swoimi umięśnionymi rękami do ściany.Tak w sumie, to nigdy nie opowiedziałam wam jak wygląda Tom. Ma czarne włosy, brązowe oczy. Jest bardzo umięśniony i... świetnie całuje. To chyba wam wystarczy.
Kontynuując.
- Przepraszam. Naprawdę – powiedział patrząc mi w oczy. – Nie chciałem, żeby to się tak potoczyło. Nawet nie wiem dokładnie co się stało.
- Ja nie mogę!! Jestem lesbijką!
- A ja gejem!! – wykrzyknął. Zamurowało mnie. – Chciałem być po prostu miły i podwieźć cię do domu, bo byłaś zdruzgotana. Wtedy mnie pocałowałaś, a ja na spontanie poszedłem z tobą do łóżka. Naprawdę nie chciałem. Musisz mi uwierzyć. Wiem, że byłem tylko odskocznią od twoich problemów i ja to rozumiem, ale chcę cię poznać. Może nie w taki sposób, jaki byś chciała, ale moglibyśmy zostać przyjaciółmi albo na początku kumplami.
- No dobrze, a może na początku, to byś mnie puścił? – wtedy on odsunął ode mnie te swoję cudowne, opalone i umięśnione ręce. Potem poszedł do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie?! – krzyknął z innego pokoju.Już wtedy wiedziałam, że to będzie początek pięknej przyjaźni. Na obecny moment jesteśmy nierozłączni. Chłopak nawet ze mną zamieszkał! Oczywiście po paru wspólnych tygodniach dowiedział się, że jestem chora. Chodził ze mną na chemioterapie. Wspierał mnie jak nikt. Wtedy nadszedł długo odwlekany przeze mnie dzień. Operacja. Ale jak widzicie: ŻYJĘ! Tego dnia. Tego dnia wieczorem, kiedy byłam z Thomasem w domu i oglądaliśmy film przyszedł niespodziewany SMS. No zgadnijcie od kogo.
- Cześć.
I co?! Wielka i odważna Antoinette skończyła na tym swoja wypowiedź? Tak myślałam, ale jednak nie.
- Jak poszła operacja?
- Odpisuje z zaświatów(wysłałam emotke ducha). ŹLE. A teraz przepraszam, ale oglądam film z Thomasem.Ale ona nie chciała mi dać spokoju.
- Czy możemy porozmawiać? Potrzebuję cię...
- Aha! Czyli tak wygląda sprawa?! Wiesz co. ODWAL SIĘ. Nie odezwałaś się od tamtego dnia ani słowem i teraz chcesz rozmawiać. Jak już mówiłam: SPIEPRZAJ.
- Za późno.Wtedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Otworzę – powiedział Tom.
- Zostaw to mnie – odpowiedziałam szybko.Otworzyłam drzwi, a w nich stała zapłakana, trzęsąca się z zimna albo ze strachu Toni.
- Czyli teraz będziesz mnie prześladować?! – Toni otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowała i odwróciła się, żeby odejść. Wtedy zrozumiałam, że nie jestem w stanie jej nienawidzić i przytuliłam ją od tyłu. Gdy puściłam ją z objęć, objęłam ja ramieniem i zabrałam do domu.- Co do cholery! – Thomas wstał zdenerwowany. – Co ona tu robi?! – spytał ze złością.
- jeszcze nie wiem. Uspokój się – posadziłam Toni na kanapie. Kucnęłam przy niej, łapiąc ja za kolana i spytałam przyjaznym głosem:
- co tu robisz?
- On... on. – Postanowiłam zdjąć z niej kurtkę i wtedy zobaczyłam te wszystkie siniaki na jej rękach. – Znęcał się nade mną. – Wybuchła głośnym płaczem. – Dopierrro co mmmu uciekłammm – podciągała niespokojnie nosem. - i nie wiedziałam gdzie pójść. – mimowolnie ją przytuliłam.
- Cheryl. Ona na to nie zasługuje. Nie pamiętasz co ci zrobiła?
- WYJDŹ. – powiedziałam stanowczym tonem. – Przyda ci się trochę świeżego powietrza.
Tom zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł z trzaskiem drzwi.
- Kto to? - Spytała cicho Toni.
- Mój chłopak.
- Ale ty przecież...
- Nie no co ty. Żartuję. Przespałam się z nim tego dnia kiedy mnie porzuciłaś, ale na tym się skończyło. Następnego dnia powiedziałam mu, że wolę dziewczyny, a on odparł, że jest gejem. Teraz jest moim najlepszym przyjacielem. Był ze mną przez cały czas... kiedy ciebie nie było.
- On mnie bił i przetrzymywał w piwnicy, gdy tylko o tobie wspominałam. Pewnie babcia mu kazała. To dlatego nie pisałam. Ale widzisz... to chyba przeznaczenie, bo znów się spotykamy. – popłakała się.
- Czekaj. Czemu płaczesz? – otarłam jej łzy z policzka.
- Teraz już na zawsze będę jego więźniem.
- Nie mów tak. Uciekłaś mu. Teraz już wszystko będzie dobrze. Obronię cię.
- Nie o to chodzi... - spojrzała mi w oczy. Poczułam się jak wtedy, kiedy nasze oczy pierwszy raz spotkały się w miłości. – Cher... - i to zdrobnienie, którym nazywała mnie od pierwszego dnia naszej znajomości. – JESTEM W CIĄŻY Z TYM TYRANEM!!
CZYTASZ
Choni - always and forever part 2
Fiksi PenggemarOto druga część mojej pierwszej historii o dwóch, na zabój zakochanych w sobie dziewczynach.