Rozdzial 48

435 22 2
                                    

Na drugi dzień wstaliśmy mega wcześnie bo z Sopotu musieliśmy się przetransportować do Krakowa. Nie było nawet mowy o odwiedzeniu moich dziadków czy rodziców Janka bo po prostu nie było na to czasu.

- No to co kierunek Kraków , jak chumorki - zaśmiał się Szyman na co ja tylko zjechałam go wzrokiem

Janek nawet nie zareagował siedział z słuchawkami i przeglądał coś w telefonie.

***
Dojechaliśmy do Krakowa na styk , za godzinę miał odbyć się koncert a nic nie było gotowe przez co wszyscy byli dosyć zestresowani.

- Kurwa Szyman to nie miało tak iść - zaczął Filip

- No to jak - powiedział Szyman

- Aa dobra sam sobie poradzę już - powiedział Filip

- Gdzie Janek - zapytałam chłopaków

- Nie wiemy - powiedział Szyman patrząc na Filipa

- Dobra to idę go szukać - dodałam

Wyszłam z klubu w poszukiwaniu blondyna , oczywiście zastałam go palącego fajkę.

- Tu jesteś wszędzie cię szukałam - powiedziałam stając obok niego

- Ciągle tu byłem - powiedział obojętnie

- No skąd miałam wiedzieć nic mi nie mówiłeś gdzie idziesz - powiedziałam patrząc na jego twarz oświetlającą światło latarni - Po za tym o niczym mi nie mówisz ostatnio - dodałam

- To przez te koncerty i stres młoda - powiedział blondyn

- No dobra Janek rozumiem ale to nie jest powód żeby być wobec mnie obojętnym - powiedziałam

- Ale Karola kurwa tu nie chodzi o ciebie - powiedział

- Ale to ja na tym cierpię - powiedziałam czując jak łzy stają mi w oczach - Janek ja chce być dla ciebie wsparciem - dodałam

- No i jesteś tylko serio dla mnie trasa jest teraz bardzo ważna - zaczął

- Ważniejsza od nas - powiedziałam patrząc na blondyna

- Wiesz ze to całkiem dwie inne rzeczy - powiedział

- Tak ale jednak przewyższa drugą - powiedziałam

- I co ty mi teraz sugerujesz ze cię nie kocham czy co kurwa - powiedział

- Nie Janek nigdy mi to nawet przez myśl nie przeszło a sam widzisz jak ostatnio jest - powiedziałam - Koncerty wszystko ci powoli przysłaniają chłopaków ,mnie...

- Teraz już przesadzasz - powiedział patrząc na mnie - Zachowujesz się teraz jak byś nie rozumiała ze od tej trasy zależy moja kariera - powiedział

- Ja nie rozumiem a pomyślałeś czasem jak ja się czuje - powiedziałam - Poświęcam dla ciebie wszystko bycie na uczelni , przyjaciół - powiedziałam

- Czyli to moja wina tak , mogłaś zostać w tej pierdolonej Warszawie - powiedział

- Ale nie zostałam bo widzisz chciałam przy tobie być mimo wszystko - powiedziałam - Nie rozumiesz tego Jasiek ja nie chce cię stracić przez jakieś pierdolone koncerty - dodałam stając bliżej chłopaka

- Ja ciebie też nie chce stracić młoda - podszedł do mnie i zamkną mnie w szczelnym uśmiechu i zaciągnęłam się zapachem jego perfum pomieszanych z zapachem fajek

- Trzeb iść już zaczynać - powiedział

***
Koncert jak zwykle wyszedł świetnie. Siedziałam teraz na scenie popijając wódkę z colą , Janek i Szyman gadali z fanami.

𝑁𝑖𝑐 𝑠𝑡𝑜 𝑟𝑎𝑧𝑦 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑦...| 𝐽𝑎𝑛 𝑟𝑎𝑝𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz