Na drugi dzień wstaliśmy mega wcześnie bo z Sopotu musieliśmy się przetransportować do Krakowa. Nie było nawet mowy o odwiedzeniu moich dziadków czy rodziców Janka bo po prostu nie było na to czasu.
- No to co kierunek Kraków , jak chumorki - zaśmiał się Szyman na co ja tylko zjechałam go wzrokiem
Janek nawet nie zareagował siedział z słuchawkami i przeglądał coś w telefonie.
***
Dojechaliśmy do Krakowa na styk , za godzinę miał odbyć się koncert a nic nie było gotowe przez co wszyscy byli dosyć zestresowani.- Kurwa Szyman to nie miało tak iść - zaczął Filip
- No to jak - powiedział Szyman
- Aa dobra sam sobie poradzę już - powiedział Filip
- Gdzie Janek - zapytałam chłopaków
- Nie wiemy - powiedział Szyman patrząc na Filipa
- Dobra to idę go szukać - dodałam
Wyszłam z klubu w poszukiwaniu blondyna , oczywiście zastałam go palącego fajkę.
- Tu jesteś wszędzie cię szukałam - powiedziałam stając obok niego
- Ciągle tu byłem - powiedział obojętnie
- No skąd miałam wiedzieć nic mi nie mówiłeś gdzie idziesz - powiedziałam patrząc na jego twarz oświetlającą światło latarni - Po za tym o niczym mi nie mówisz ostatnio - dodałam
- To przez te koncerty i stres młoda - powiedział blondyn
- No dobra Janek rozumiem ale to nie jest powód żeby być wobec mnie obojętnym - powiedziałam
- Ale Karola kurwa tu nie chodzi o ciebie - powiedział
- Ale to ja na tym cierpię - powiedziałam czując jak łzy stają mi w oczach - Janek ja chce być dla ciebie wsparciem - dodałam
- No i jesteś tylko serio dla mnie trasa jest teraz bardzo ważna - zaczął
- Ważniejsza od nas - powiedziałam patrząc na blondyna
- Wiesz ze to całkiem dwie inne rzeczy - powiedział
- Tak ale jednak przewyższa drugą - powiedziałam
- I co ty mi teraz sugerujesz ze cię nie kocham czy co kurwa - powiedział
- Nie Janek nigdy mi to nawet przez myśl nie przeszło a sam widzisz jak ostatnio jest - powiedziałam - Koncerty wszystko ci powoli przysłaniają chłopaków ,mnie...
- Teraz już przesadzasz - powiedział patrząc na mnie - Zachowujesz się teraz jak byś nie rozumiała ze od tej trasy zależy moja kariera - powiedział
- Ja nie rozumiem a pomyślałeś czasem jak ja się czuje - powiedziałam - Poświęcam dla ciebie wszystko bycie na uczelni , przyjaciół - powiedziałam
- Czyli to moja wina tak , mogłaś zostać w tej pierdolonej Warszawie - powiedział
- Ale nie zostałam bo widzisz chciałam przy tobie być mimo wszystko - powiedziałam - Nie rozumiesz tego Jasiek ja nie chce cię stracić przez jakieś pierdolone koncerty - dodałam stając bliżej chłopaka
- Ja ciebie też nie chce stracić młoda - podszedł do mnie i zamkną mnie w szczelnym uśmiechu i zaciągnęłam się zapachem jego perfum pomieszanych z zapachem fajek
- Trzeb iść już zaczynać - powiedział
***
Koncert jak zwykle wyszedł świetnie. Siedziałam teraz na scenie popijając wódkę z colą , Janek i Szyman gadali z fanami.
CZYTASZ
𝑁𝑖𝑐 𝑠𝑡𝑜 𝑟𝑎𝑧𝑦 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑦...| 𝐽𝑎𝑛 𝑟𝑎𝑝𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒
Fanfic• Karolina zwykła dziewczyna która zmieniła swoje życie o 180 stopni . Dzięki przeprowadzce do Warszawy spełniła swoje marzenia , poznała wspaniałych przyjaciół i nie tylko... • Ogólnie nie wiem czy wyjdzie mi ta książka ale co tam uznałam że ją na...