1

283 14 1
                                        

Stałam w garażu i patrzyłam na kilkunastu mechaników, biegających w około czerwono-białego bolidu z numerem 13. Zawsze słyszałam, że jest to pechowy numer jednak wybrałam go na swój bolid, aby pokazać, że nie przynosi pecha, a nawet wręcz przeciwnie daje mi szczęście.

Przede mną, mój pierwszy trening w Bahrajnie, a ja nie jestem nawet pewna czy jestem gotowa. W sumie jeździłam już w testach przedsezonowych, ale to nie jest to samo co trening podczas rozpoczętego już sezonu. Chciałam wypaść możliwie jak najlepiej. Zależy im, aby już na samym początku zobaczył na ile mnie stać. Jednocześnie nie chciałam zrobić czegoś głupiego...na przykład wyeliminować się już w pierwszym treningu. Muszę być ostrożna, ale też uważać. Włożyłam na głowę swój czarny brokatowy kask z moim numerem, inicjałami „AK", sponsorami oraz biało-czerwonym paskiem na szczycie. Mechanicy dawali mi znak, że mam już wchodzić do bolidu. Wsiadłam do pojazdu, włożyłam kierownice i wzięłam głęboki oddech.

Dobra Kubica dasz sobie radę...

Wspierałam siebie samą w myślach. Jeden z mechaników wyszedł przed garaż, rozejrzał się, po czym dał mi znak, że mogę wyjechać, koce grzewcze zostały zdjęte z opon...

To moja chwila

Wyjechałam ostrożnie z garażu, aby nikogo nie potrącić i pokonałam aleje serwisową dosyć spokojnie. Wyjechałam na tor i zaczęłam stopniowo zwiększać prędkość. Mój cały stres związany z chęcią dobrego zaprezentowania się tu, całkowicie zniknął. Zaczęłam dawać z siebie tyle na ile pozwalał mi bolid. Mimo, że to był tylko trening chciałam pokazać ze stać mnie na dużo. Nawet na bardzo dużo. Starałam się mieć najlepszy czas jaki mogłam. Wiedziałam, że raczej nie skończę w czołowej dziesiątce, ale chciałam być najwyżej jak tylko mogłam. W pewnym momencie nawet wciskałam pedał gazu tak mocno, że byłam pewna, że zrobię dziurę w podłodze bolidu. Jednak cały ten wysiłek opłacił się, bo skończyłam wyżej od mojego zespołowego partnera. Co w sumie jak narazie było moim największym osiągnięciem.
Byłam na 13 pozycji, kiedy to Valtteri był na 15.

Wysiadłam z bolidu od razu, gdy tylko został sprowadzony do garażu. Nie zaczęłam swojego pierwszego dnia jako kierowca F1 od kraksy lub ostatniego miejsca, więc poczułam się znacznie pewniej. Kilka członków zespołu pogratulowali mi dzisiejszych osiągnięć. Jednak i tak większość skupiła się na Bottasie...jakoś mnie to nie zaskoczyło. Ale to dawało mi tylko większą motywacje do pokazania, że stać mnie na więcej niż mojego zespołowego kolegę. Jak na razie to był mój główny cel- być lepszą od Valtteri'ego.

***

Przemierzałam przez padok w celu pójścia na moją pierwszą konferencje. Wizja odpowiadania na pytania wydawała się jeszcze gorzej niż mój pierwszy trening. Niezręczne i niewygodne pytania, które tak łatwo wyprowadzają mnie z równowagi, nie są mają ulubiona rzeczą. Nigdy nie przepadałam za jakimikolwiek rodzajami wywiadów, przede wszystkim dlatego, że powiem coś wrednego lub coś czym się ośmieszę.

-Alicja Kubica drajwer błyskawica!- moje rozmyślania nad konferencją zostały przerwane, przez wykrzyczaną frazę dosyć łamaną polszczyzną z typowym niemieckim akcentem.

-Głupi jesteś.- stwierdziłam, gdy Mick podbiegł do mnie i zawiesił na mnie swoje ramie. Mick był jednym z moich przyjaciół w sumie od samych moich początków w Formule 3. Do tej pory pamiętam jak razem z nim przeżywałam jego kontrakt z Haasem, a rok później on ze mną mój kontrakt z Alfą Romeo. Mogę śmiało stwierdzić, że jestem z nim najbliżej ze wszystkich kierowców.

-No co? Przecież świetnie ci poszło na twoim pierwszym treningu. Skończyłaś wyżej ode mnie...- ostatnie zdanie wypowiedział dosyć szybko i cicho , chyba niezbyt chciał to przyznać.

From Hell To Heaven On Track |F1|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz