✨ROZDZIAŁ 4✨

70 3 2
                                    

[Dziękuje za 114 wyświetleń✨ Szczerze nie spodziewałam się tego, że ktoś to zobaczy, a na pewno jeszcze, że tak szybko zdobędę 114 wyświetleń. Też dziękuje za głosy ⭐! Miłego czytania życzę✨]

  Shuichi wysiadł z autobusu, po czym skierował się do domu. Chłopak idąc do mieszkania rozmyślał o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce w drugi dniu w liceum. Może nie wspomniałam, ale czarnowłosy był ciekaw co miał na myśli mówiąc Kokichi do Maki "Ch-chyba twój praw-prawdziwy ta-talent wyszedł na jaw" podczas tej sytuacji (chodzi oczywiście o to jak Maki dusiła Kokichiego). Czyżby Maki nie była ostateczną opiekunką? A może ma inny talent? - rozmyślał Shuichi. Chciał się go o to zapytać i chociaż miał ku temu okazje nie skorzystał z niej, dlaczego? Sam nie wie, tak po prostu jakoś wyszło. Ale wracając Shuichi był już pod drzwiami, po chwili wyjął z plecaka klucz i otworzył drzwi.
Wszedł do domu i zamknął drzwi na klucz. Rozejrzał się po pomieszczeniu, nic nowego ani ciekawego. Zdjął buty i czapkę. Poszedł do swojego pokoju odrobić lekcje, po czym zrobił sobie obiad. Shuichi znowu poszedł do swego pokoju położył się na łóżku i zaczął czytać jakąś książkę kryminalną, gdyż bardzo je lubił. Nie wiadomo ile chłopak czytał, ale zrobiło się późno. Shuichi widząc to poszedł się umyć, a następnie pójść spać. Jeszcze przed zaśnięciem obiecał sobie, że spyta Kokichiego o to co mu chodziło kierując te słowa do Maki.

  Idąc już do szkoły Shuichi napotkał Rantaro, więc zaczęli rozmawiać, dopiero przed drzwiami do szkoły skończyli gadać. Czarnowłosy chciał jak najszybciej odnaleźść Kokichiego, ale przerwał mu w tym dzwonek na lekcję. Była to godzina wychowawcza. Weszli do klasy po czym usiedli na ławkach. Nasza wychowawczyni zaczęła, o czymś gadać lecz Shuichi jej nie słuchał, był bowiem myślami gdzieś indziej. Dopiero, gdy zadzwonił dzwonek chłopak wyrwał się z swoich rozmyślań. Do pakującego się Shuichiego podeszła Kaede.
-Cześć Shuichi- przywitała się grzecznie Akamatsu.
-Cz-cześć Kaede.
-Chce cię zaprosić na kręgle w sobotę o godzinie 16, zaprosiłam całą naszą klasę i podobno wszyscy przyjdą- powiedziała z uśmiechem na twarzy- a więc przyjdziesz?- zapytała się.
-Uh t-tak - odpowiedział Shuichi i tak nie miał żadnych planów na weekend.
  Po tej rozmowie dziewczyna wyszła z klasy. Czarnowłosy po spakowaniu się też wyszedł. Chłopak skierował się do biblioteki, aby wypożyczyć jakąś książkę. Kierując się tam nie zauważył, że na kogoś wpadł znowu, ale nie był to Ryoma tylko Kokichi. Fioletowłosy wstał z ziemi po czym spojrzał na czarnowłosego z "obrażoną" miną.
-Prze-przepraszam cię- powiedział chłopak, zaczynając się bać nawet, że się do niego już nie odezwie (w końcu miał tyle pytań do niego), ale się mylił.
-Nie musisz mnie przepraszać Shu- odezwał się Kokichi przestając robić "obrażoną minę".
-Eh Ko-Kokichi mam pytanie- powiedział Shuichi zakrywając czapką twarz- idziesz na kręgle? Kaede mówiła, że zaprosiła tam każdego z klasy.
-A ty?- zapytał się Kokichi.
-Uh j-ja ? A t-tak- odpowiedział zakłopotany Shuichi.
-Jeśli ty idziesz to ja idę- odpowiedział uśmiechając się szeroko.
-Mam jeszcze jedno pytanie- powiedział nieśmiało czarnowłosy.
-Jakie ?- spytał z zaciekawieniem fioletowłosy.
-Pa-pamiętasz tą sytuację co była w drugi dzień liceum?I to co mówiłeś do Maki, co miałeś wtedy na myśli?-  zapytał się Shuichi lekko się denerwując.
-Nihihihihi tajemnica- mówiąc to Kokichi przyłożył swój palec do ust, czarnowłosy czuł zawód, chciał już iść dalej, lecz zatrzymał go fioletowłosy.
-Ko-kochi co ty robisz?- zapytał się Shuichi jąkając i zasłaniając swoje złote oczy czapką.
  Kokichi zabrał czarną czapkę Shuichiego i uciekł. Czarnowłosy był lekko zszokowany, ale już po chwili zdał sobie sprawę, że jego czapka została porwana przez Kokichiego. Gdyż Shuichi chciał ją odzyskać pobiegł za Kokichim. 
-Nihihihihi nie złapiesz mnie- powiedział dalej biegnąc i potrącając ludzi Kokichi.
  Kondycja Shuichiego była naprawdę słaba, więc po chwili biegu zatrzymał się przed schodami, na które wbiegł fioletowłosy z jego czapką. Dysząc z wyczerpania Shuichi zaczął powoli wchodzić na schody. Po chwili był na dachu a na nim Kokichi noszący jego czapkę (sam Shuichi przyznał, że Kokichiemu pasowała).
  Fioletowłosy stał na ławce patrząc na zdyszanego czarnowłosego.
-Ko-kokichi od...oddasz mi mo...moją czapkę?- powiedział chłopak dalej dysząc.
-Hm? Ale przecież lepiej bez niej wyglądasz- odpowiedział Kokichi ściągając czapkę i przyglądając się jej. Shuichi lekko się zarumienił- awww słodko wyglądasz, gdy się rumieniąc Shu- powiedział fiolotowłosy, patrząc na czarnowłosego, a on jeszcze bardziej się zarumienił. Wstali przez chwilę w ciszy przyglądając się sobie, Shuichi jednak przerwał jako pierwszy ciszę.
-No dobrze Kokichi byś mógł oddać moją czapkę?
-Nie nihihihihi- powiedział fioletowłosy uśmiechając się szeroko. Shuichi już lekko zirytowany dziecięcym zachowaniem Kokichiego, podszedł do niego chcąc odebrać swoją czapkę, lecz fioletowłosy mu na to nie pozwolił, wyminął go i stanął w drzwiach. Shuichi tylko spojrzał na niego już naprawdę zirytowany (nikt jeszcze w życiu tak go nie zirytował jak Kokichi).
-Kokichi dasz mi moją czapkę?- powiedział już marszcząc brwi z irytacji. A fioletowłosy tylko wystawił mu język i pobiegnął przez drzwi, a czarnowłosy razem z nim.
  Shuichi niespodziewanie potknął się na jednym ze schodków. Turlając się po nich i czując ból, kiedy poczuł, że już się nie turla. Otworzył wzrok wszystko go bolało, spróbował wstać, ale nagle jego noga zaczęła go strasznie boleć. Dlatego postanowił nie próbować już wstawać, więc rozejrzał się i zobaczył Kokichiego biegnącego do niego, był jakby zmartwiony? Nie wiedział gdyż obraz przed jego oczami zaczął się rozmazywać.
-Shu!- krzyknął Kokichi patrząc na leżącego chłopaka. Nie chciał, aby spadł ze schodów. Fioletowłosy próbował podnieś czarnowłosego, jednak mu to się nie udała, gdyż chłopak był cięższy.
  Fioletowłosy postanowił pobiec po pielęgniarkę, która była w szkole.
  Czarnowłosy znowu zaczął normalnie widzieć. Lekko oszołomiony rozejrzał się gdzie się znajduje. Wtedy sobie przypomniał, że spadł ze schodów goniąc Kokichiego. Próbując wstać Shuichi poczuł ból w lewej nodze. Jedynie co zrobił to usiadł oparty o najbliższą ścianę. Nikogo nie było na półpiętrze.
-Pewnie był już dzwonek- pomyślał chłopak.
Nagle zaczął słyszeć odgłosy, spojrzał skąd dochodziły głosy i ujrzał Kokichiego prowadzący szkolną pielęgniarkę.
-Shu!- krzyknął Kokichi uradowany, kiedy zobaczył Shuichiego.
-Czy coś cię boli?- spytała się rudowłosa pielęgniarka.
-Lewa noga- odpowiedział Saihara.
  Pielęgniarka zaczęła się przyglądać nodze, noga była nieco spuchnięta.
-Jest złamana- powiedziała po chwili przyglądaniu się jej. Pielęgniarka wyjęła ze swojej torby bandaże i zaczęła je owijać wokół nogi Shuichiego. Kokichi tylko się przyglądał, nie dało się teraz odczytać jego emocji.
-Kochichi pomożesz mi pomóc, ponieść Shuichiego, aby wstał- poprosiła pielęgniarka Kokichiego.
-Oczywiście wszystko dla mojego Shu- odpowiedział, kiedy wypowiedział słowa "dla mojego Shu" czarnowłosy się automatycznie zarumienił.
  Kokichi i pielęgniarka pomogli mu wstać, po czym Shuichi oparł się o nich dwóch. Powoli zeszli po schodach w dół, aż do gabinetu lekarskiego.
-Dziękuje ci Kokichi- powiedziała pielęgniarka- teraz może...- nie powiedziała do końca, gdyż przerwał jej Kokichi.
-Chce zostać przy Shu- powiedział stanowczo fioletowłosy, było widać, że nie postanawiał zmienić zdania.
-No dobrze- powiedziała i zaczęła się zajmować złamaną nogą Shuichiego.
  Po kilku chwilach powiedziała:
-Skończyłam. Na razie będziesz tu siedzieć. Shuichi będzie mógł cię ktoś odebrać ?
-Niestety nie, mój wujek wyjechał na dwa tygodnie, a reszta rodziny mieszka za daleko i też nie mają czasu- odpowiedział leżąc na łóżku lekarskim.
-Rozumiem, za chwilę wrócę- odpowiedziała, i wyszła z gabinetu.
  Kokichi spojrzał się na czarnowłosego, a on na niego. Shuichi nie rozumiał jednego, czemu tylko z nim umie utrzymywać kontakt wzrokowy, a z innymi nie. Ta myśl cały czas szwędała się po głowie chłopaka.W Gabinecie zapanowała cisza, aż do momentu jak Kokichi się odezwał.
-Naprawdę z ciebie jest niezdara Shu- powiedział złośliwie.
-Gdybyś mi grzecznie oddał czapkę to teraz bym nie leżał na łóżku z złamaną nogą!- powiedział zły na fioletowłosego- a właśnie gdzie jest moja czapka ?
-Nihihihihi oczywiście, że wyrzuciłem ją- powiedział wesoły Kokichi. Jednak Shuichi już taki wesoły nie był, bardzo lubił tą czapkę. Odwrócił wzrok od Kokichiego, był nieco tym faktem przygnębiony- Shu nie obrażaj się! To było kłamstwo!- wypowiedział te słowa, po czym za sobą wyjął czapkę Shuichiego. Kokichi podał mu ją.
-Dziękuje- powiedział jego gniew i smutek zniknęły.
-Shu musisz zapamiętać jestem kłamcą- powiedział Kokichi.
  Shuichi w odpowiedzi pokiwał głową. Po czym założył swoją emo czapkę. Pielęgniarka po chwili wróciła.
-Kokichi mam prośbę byś mógł odwiedzać codziennie Shuichiego? Nie chcę go zostawiać bez opieki- powiedziała po czym spojrzała wyczekująco na odpowiedź Kokichiego.
-Oczywiście- odpowiedział z entuzjazmem patrząc na Shuichiego.
-No dobrze, podwiozę cię teraz pod dom Shuichiego, a więc pomóż mi zaprowadzić Shuichiego do mojego samochodu- powiedziała po czym w zaczęli pomagać czarnowłosemu dojść do samochodu.
 
  Byli już pod domem Saihary, znowu mu pomogli chodzić, było to dla Shuichiego krępujące. Po chwili był już na swoim łóżka, a obok na krześle Kokichi. Pielęgniarka już pojechała, więc znowu zostali sami.
-Czy mój Shu chce coś jeść?- spytał się Kokichi, na słowa "mój Shu" Shuichi się zarumienił, co przyciągnęło uwagę fioletowłosego- wiesz, jak słodko wyglądasz, gdy się rumienisz?
-Ko-kokichi proszę cię nie...nie nazywaj mnie "moim Shu" t-to mnie zawstydza- powiedział ledwo Shuichi odwracając swoją zarumienioną od wzroku fioletowłosego.
-Ja próbuje być miły! Ale tyś jesteś nie miły Shu!- krzyknął i zaczął "płakać". Oczywiście Shuichi nie wiedział, że to fałszywy płacz. Czarnowłosy nie lubił jak ktoś przez niego płakał, gdyż miał wtedy straszne wyrzuty sumienia.
-No dobrze możesz mnie tak nazywać tylko nie płacz!- powiedział Shuichi, Ouma automatycznie przestał "płakać". Czarnowłosy spojrzał się na fioletowłosego w jego oczach można było dostrzec radość.
-Jej !- cieszył się Kokichi.
  Shuichi zgłodniał, więc spytał się Kokichiego czy umie gotować ten odpowiedział "oczywiście", jednak czarnowłosy wyczuwał w tym kłamstwo (chyba zaczął wyczuwać kiedy Kokichi kłamie, a kiedy nie) , przez co się zaniepokoił nie chciał, aby Ouma spalił mu dom.
-Kokichi może lepiej coś zamówmy- zapytał się Shuichi lekko się stresując, gdyż Kokichi mógł by to odebrać za obrazę (tak myślał Shuichi).
-No dobrze- odpowiedział.
  Czarnowłosy poczuł ulgę. W końcu nie chciał spalić mieszkania wujka pod czas jego nieobecność. Kokichi zaproponował, aby zamówili sushi Shuichi się zgodził. Po paru minutach ciszy odezwał się czarnowłosy przypominając sobie o pewnej rzeczy:
-Kokichi byś mógł jutro przekazać Kaede, że nie przyjdę na tę kręgle?
-Huh na co...? A już pamiętam ! Oczywiście w końcu wszystko dla mojego Shu!- powiedział z iskierkami w oczach Kokichi- ale jeżeli ty nie idziesz to ja nie idę, więccc... zaopiekuje się tobą!
-Mam dziwne przeczucie, że to się nie skończy dobrze...- powiedział szeptem Shuichi, aby fioletowłosy nie usłyszał.

[A wyobrazić sobie, że minęły dopiero cztery dni odkąd Shuichi rozpoczął liceum... A już tyle akcji! Mam NADZIEJĘ że rozdział się wam spodobał! Teraz nieco skupiłam się na relacji Kokichiego i Shuichiego, jednak będę jeszcze rozwijała inne. I tym  Miłego dnia/nocy życzę✨]

Gdyby nie on [Saiouma]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz