-Shuichi ja muszę ci coś powiedzieć...- mówiąc to Kaede odwróciła wzrok w inną stronę tak, aby nie patrzyć na Saihare- sądzę, że nie powinieneś zadawać się z Kokichim- dziewczyna odważyła się spojrzeć chłopakowi w oczy, widać było, że był on zakłopotany- Shuichi ja mówię prawdę nie powinieneś się z nim zadawać on może cię wykorzystać...
-Dlaczego tak sądzisz?- zapytał chłopak, zacisnął ręce w pięści czując w sobie zbierający się gniew.
-Nie tylko ja tak sądzę my wszyscy tak sądzimy
-Jacy "my" ?- omal nie wrzasnął chłopak.
-My twoi przyjaciele Maki, Kaito, Rantaro...- dziewczyna zaczęła wymieniać osoby z klasy, które sądziły tak samo jak ona. Gdy czarnowłosy usłyszał "Rantaro" nie mógł uwierzyć, że on też tak sądzi. Przecież zna Kokichiego od podstawówki i najpewniej zna go lepiej niż ja- pomyślał Shuichi.
-Shuichi!- krzyknęła Kaede, która machała ręką przed twarzą chłopaka- my naprawdę chcemy dobrze, nie chce abyś musiał cierpieć przez niego...- i tu Shuichiego poniosły emocje gniewu.
-A poznaliście go chociaż bliżej?! Bo szczego co widzę to trzymacie go na dystans! Nawet go nie znacie!- chciał dalej krzyczeć, ale przerwała mu Kaede.
-Ale Rantaro go zna, on opowiadał mi o nim i jest mi przykro spowodu jego przyjaciół...-mówiac to pianistka odwróciła wzrok na bok, chłopak był już wściekły, ale nie na Kaede tylko na Rantaro.
Czemu jej o tym powiedział? Przecież i tak ją nie obchodzi Kokichi, tak samo jak innych. Rantaro przysięgam oberwiesz za to- pomyślał Shuichi i przysiągł sobie w duchu.
Między nimi zapanowała cisza, dość długa cisza. Kaede nawet nie miała już odwagi spojrzeć chłopakowi prosto w oczy, było widać, że zaczynała mieć wyrzuty sumienia wspominając o tym co powiedział jej Rantaro. Shuichi dalej jedynie patrzał swoimi złotymi oczami na pianistkę. Nikt nie zwracał uwagi na zimny wiatr.
-Kaede nie odpowiedziałaś mi na jedno zasadnicze pytanie- powiedział już spokojniej chłopak, ale dalej mając swoje ręce zaciśnięte w pięści- dlaczego tak sądzisz?
-Chodziły plotki, że to Kokichi zmanipulował własnych przyjaciół do... zabicia się- dziewczynę aż przeszły nieprzyjemne ciarki jak pomyślała o tym, że mogła być to prawda. Gniew chłopaka znowu wzrósł, chociaż próbował go zatrzymać do końca wypowiedzi pianistki- sama też trochę poznałam Kokichiego i sądzę, że byłby do tego zdolny- spojrzała troskliwie w oczy Shuichiego- martwię się, że i ciebie może wykorzystać, znaczy my się o ciebie martwimy.
-To nie potrzebnie się martwicie- prychnął chłopak czując, że zaraz nie wytrzyma- nie powinienaś wierzyć we wszystkie plotki, a w fakty. A fakt jest taki, że po prostu nie lubisz Kokichiego i próbujesz jeszcze mnie nastawić na przeciwko niego tak, aby znowu został sam!- końcówkę swej wypowiedzi Shuichi wykrzyknął, gdyż już nie umiał się opanować.
Nie zwracając uwagi na to, że blondynka coś jeszcze do niego mówiła, chłopak zaczął biec. Biegnął przed siebie nie zwracając uwagi na otoczenie (co nie jest zbyt mądre). Zatrzymał się dopiero przed jakąś ulicą, rozglądając się na około Shuichi, nie rozpoznał okolicy.
-No i super zgubiłem się- powiedział do samego siebie.
Wyciągnął telefon, aby sprawdzić gdzie się znajduje, ale był rozładowany. Shuichi usiadł na jakiejś po bliskiej ławce i zaczął zbierać myśli. Niespodziewanie chłopak usłyszał jak ktoś go woła.
Z ciemności wynurzył się Kokichi. Chłopak się tym mocno zdziwił, aż wstał i oszołomiony patrzył w stronę biegnącego do niego fioletowłosego. Kokichi rzucił się na szyję czarnowłosego. Shuichi się zachwiał, ale na całe szczęście nie wywrócił się.
-Shu!- krzyknął entuzjastycznie Kokichi, po chwili zapytał puszczając szyję czarnowłosego - co ty tutaj robisz?
-Nie ważne- odpowiedział i zapytał- Kokichi znasz tutejszą okolice?
-Oczywiście! Przecież ja tu nieopodal mieszkam- odpowiedział jak zawsze entuzjastycznie fioletowłosy.
-Która jest godzina?- spytał się Shuichi, który chciał wiedzieć czy jego wujek już wrócił do domu.
-Jest już dziewiętnasta- na tą odpowiedzień Shuichi odetchnął z ulgi.
Czyli jeszcze nie wrócił- pomyślał czarnowłosy.
-Kokichi zaprowadzisz mnie na przystanek autobusowy?- zapytał.
-Nie- odpowiedział z uśmieszkiem Ouma.
-Czemu...?- spytał niepewnie Saihara.
-No idziesz do mnie- powiedział to łapiąc za dłoń czarnowłosego i ciągnąc go w stronę, której sam Shuichi nie znał.
Dopiero Kokichi puścił jego rękę przed jakimś blokiem. A był to blok, w którym mieszkał fioletowłosy.
-No chodzi- powiedział błagalnym tonem głosu.
Shuichi po chwili poszedł za nim. Będąc już w mieszkaniu Oumy, zdjął kurtkę i szalik. Spytał się jeszcze Kokichiego czy nie pożyczył, by mu ładowarki.
-Dzięki- powiedział podłączając ładowarkę do telefonu.
-Shu co ty tutaj robiłeś w okolicy?- spytał się Kokichi
-Miałem niedaleko spotkać się z Kaede- odpowiedział z godnie z prawdą Shuichi. Fioletowłosy jedynie spojrzał podejrzliwie na czarnowłosego.
Po chwili jedynie się uśmiechnął i poszedł po coś do kuchni. Chłopak usiadł na kanapie i niespodziewanie zasnął.
CZYTASZ
Gdyby nie on [Saiouma]
Storie d'amoreLiceum szczytu nadziei jest to wpaniałe miejsce, gdzie tylko chodzą utalentowani uczniowie. Shuichi Saihara, jest to 16 latek, który ma chodzić do tekowego liceum i chociaż jego bliscy są z tego powodu szczęśliwi. Jednak Saihara nie jest z tego powo...