Przygoda Shuichiego z porywaczami dobiegła końca. Na dworze panował już mrok. Czarnowłosy patrzył przez okno na świecący księżyc, który swoim blaskiem nieco oświetlał pomieszczenie, w którym przebywał. Przypominał on sobie całą tą sytuację z porwaniem i rozmyślał jak, by mogła się skończyć inaczej i jakie, by były jej najgorsze scenariusze. Nawet nie usłyszał kroków, które zmierzały w jego stronę, gdyż był zbyt wciągnięty w swoje rozmyślanie. Gdy poczuł na sobie obejmujące go w tali ciepłe ręce nieco się wzdrygnął z zaskoczenia, jednak jak się odwrócił zobaczył Kokichiego, który przytulał go od tyłu.
-Um..Kokichi nie śpisz? Jest grubo po drugiej- zapytał Shuichi lekko zarumieniony, fioletowłosy spojrzał się na niego swymi zmęczonymi fioletowymi oczami.
-Nie mogę spać, a ty Shu?- zapytał Kokichi, ziewając.
-Też- odpowiedział krótko, po czym znowu spojrzał się w okno.
-Shu możemy razem spać?- spytał fioletowłosy jego głos brzmiał tak jakby za chwilę miał zasnąć i jeszcze dodał- proszę.
-No dobrze- odpowiedział Shuichi i poklepał niższego chłopaka po głowie.
Kokichi odkleił się od chłopaka i we dwójką skierowali się do pokoju. Fioletowłosy od razu padł na łóżka zaciągając też przy okazji Shuichiego. Kokichi wtulił się w niego i zasnął. Czarnowłosy automatycznie stał się czerwony, lecz nie odtrącił go od siebie tylko przykrył ich koudrą i też zasnął w ciepłych objęciach.Ciepłe promienie słoneczne oświetlały pokój, w którym Kokichi i Shuichi spali razem. Dźwięk budzika obudził czarnowłosego. Gdy chciał wyłączyć budzik zobaczył fioletowłosego, który przytulił się do niego i wyglądał tak jakby nie miał zamiaru puszczać. Ten widok wywołał na jego twarzy lekki uśmiech, gdy tylko wyłączył budzik spróbował znowu zasnąć, lecz nie mógł dlatego też po prostu leżał i patrzył się w sufit. Chłopak wolał poczekać aż Kokichi się sam obudzi, gdyż nie miałby serca, aby go samemu budzić. Poczułwszy nagle jakieś wiercenie koło siebie, spojrzawszy ujrzał fioletowłosego, który zaczął się lekko wiercić. Shuichi sam nie wiedząc czemu zaczął go głaskać po głowie, przez co Kokichi mruknął z zadowolenia. Wiercenie po chwili ustało. Fioletowłosy uniósł swoją głowę z nad klatki piersiowej chłopaka i swoimi jeszcze zasypanymi oczami spojrzał się na niego.
-Hej Shu jak się czujesz?- spytał się przecierając jedną ręką swoje zmęczone oczy, gdyż drugą obejmował Shuichiego.
-Dobrze, a ty?- na te pytanie nie dostał odpowiedzi, fioletowłosy jedynie ponownie wtulił się w niego.
Czarnowłosy nie mając wyjścia musiał odsunąć od siebie chłopaka na co ten mruknął z nie zadowolenia.
-Kokichi muszę wstać- powiedział Shuichi próbując go od siebie odsunąć.
-Nie, nie musisz- odpowiedział prosząc tym samym, aby został. Na co czarnowłosy westchnął ciężko.
-Poczekaj... Czy ty czasami nie masz szkoły?!- wrzasnął przypominając sobie, że dziś jest piątek.
-No i co? Jestem i tak dawno spóźniony, a na dodatek ktoś musi się tobą zajmować- rzekł obojętnie Kokichi.
Widząc, że fioletowłosy nie odstąpi, już nawet nie miał sił na dalsze próbowanie. Sam nie wiedząc jak, zasnął. Gdy się tylko ponownie obudził, Kokichiego już nie było. Wstał i poszedł do kuchni, a tam ujrzał fioletowłosego, który był czymś wyraźnie zajęty. Nie chcąc mu przeszkadzać wycofał i skierował się do salonu.Jak się okazało Kokichi zrobił śniadanie, które wyszło mu znakomicie. Po jedzeniu, Shuichi chciał sprawdzić swoje mieszkanie, czy nie zostało coś z niego ukradzione, albo czy nie ma rzadnych szkód. Fioletowłosy powiedział, że pójdzie z nim dla jego bezpieczeństwa. Czarnowłosy uważał chłopaka zachowanie za dość urocze, jednak kiedy sam to tak sformuował od razu stał się czerwony. Kiedy już wyśli z autobusu, Kokichi stał się czujny na wszelkie możliwe niebezpieczeństwa i nawet, gdy byli przed drzwiami mieszkania, fioletowłosy powiedział:
-Ja wejdę pierwszy- mówiąc to otworzył drzwi i wszedł do środka.
-I jak?- spytał Shuichi chcąc samemu obejrzeć swój dom.
-Raczej nikogo nieoczekiwanego nie ma, więc możesz wejść tylko trzymaj się mnie jak najbliżej- rozkazał Kokichi. W odpowiedzi czarnowłosy pokiwał głową.
Wchodząc do środka, Shuichi nie zauważył żadnych zmian, przez co lekko odetchnął z ulgi. Chodząc dalej po domu stwierdził, że nic nie zostało ukradzione ani zniszczone co go nieco zdziwiło, ale jednocześnie uspokoiło. Jedna myśl dalej nie dawała mu spokoju, dlaczego akurat go porwano. Przypominając sobie, nie które słowa porywaczy, mógł jedynie wywnioskować, że chcieli z niego wciągnąć jakieś informacje, a następnie najpewniej zabić. Przeszukując jedno z pomieszczeń usłyszeli pukanie do drzwi. Czarnowłosy na to nieco się przestraszył, Kokichi zaś wyciągnął coś z kieszeni i powoli podszedł do drzwi wyjściowych trzymając rzecz z tyłu. Otwierając ujrzeli jedynie Rantaro i Kaede. Na ten widok fioletowłosy, ukrył wcześniej wspomnianą rzecz.
-Hej Kokichi- przywitał się Rantaro z wymalowanym uśmiechem na twarzy- jest Shuichi?- spytał.
-Nie...- już Kokichi zamierzał go okłamać jednak czarnowłosy mu przerwał.
-Tak jestem- powiedział i zmierzył Kokichiego wzrokiem.
-Shuichi!- krzyknęła Kaede, po czym przytuliła chłopaka- czemu nie dawałeś odznak życia?!
Fioletowłosy zmierzył lodowatym wzrokiem dziewczynę, podszedł do nich, po czym odsunął ich od siebie. Kaede to trochę zdziwiło, lecz szybko jej zdziwienie znikło.
-No to mów czemu nie dawałeś odznak życia?- pytała dalej.
-Lepiej, abyście weszli do środka i wtedy wam o wszystkim opowiem, dobra?- w odpowiedzi kiwnęli głowami i weszli do środka, w czwórkę skierowali się do salonu, gdzie usiedli na kanapę.
Chłopak mówiąc swoją historie, w której nie kiedy musiał kłamać, albo zataić nie które rzeczy. Kaede po usłyszeniu, że został on porwany o mało go znowu nie przytuliła, jednak wzrok Kokichiego ją przed tym powstrzymał. Rantaro jednak w porównaniu do Kaede słuchał ze spokojem opowieści i od czasu do czasu tylko się wtrącał, aby o coś zapytać.
-Rozumiem, czyli to dlatego nie mogliśmy się do ciebie do dzwonić- powiedział zielonowłosy, gdy tylko czarnowłosy skończył swą opowieść- całe szczęście, że nie masz nic złamane.
-Prawda, dobrze jednak, że Kokichi cię znalazł- mówiąc to spojrzała się na fioletowłosego, a ten jej posłał jedynie zimne spojrzenie.
-Słuchaj Shuichi- rzekł zielonowłosy wstając i podchodząc w jego stronę i kładząc mu dłoń na ramieniu, wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni- ostatnio chyba dużo przeżywasz, prawda?- zapytał się spokojnym głosem- pamiętaj jednak ciągle, że masz przyjaciół, okej?- uśmiechnął się do niego miło.
Na twarzy Shuichi pojawił się lekki uśmiech i w odpowiedzi pokiwał głową. Zielonowłosy wziął swoją rękę z ramienia chłopaka, po czym spowrotem usiadł na swoje miejsce koło Kaede.
-Nudyy- rzekł po czasie Kokichi, który zaczął się nudzić całą zaistniałą ciszą.
-Kokichi mógłbym z tobą na osobności teraz pogadać?- zapytał się zielonowłosy patrząc się na niego.
-Mehh, no dobrze- odpowiedział i zmierzył Kaede wzrokiem- tylko niczego nawet nie próbuj- powiedział to będąc koło niej i w dodatku powiedział to tak, aby tylko ona usłyszała.
Gdy tylko poszli, pomiędzy pozostawioną dwójką zapanowała cisza. Nikt a nikt nie ważył się odezwał. W pomieszczeniu zapanowało napięcie, które dłużyło się niemiłosiernie. Blondynka próbowała coś z siebie powiedzieć, lecz od razu myślała, że jak znów rozpocznie ten sam temat co w tedy chłopak mógł się na nią wściec, więc zachowała milczenie. Gdy tylko Kokichi i Rantaro wrócili, Shuichi zauważył, że fioletowłosy był nieco zawstydzony, jednak i te zawstydzenie szybko ukrył i spojrzał podejrzanie na dziewczynę.
-Ej a może pójdziemy gdzieś we czwórkę razem?- zapytał się Rantaro.
-Dobry pomysł- skomentowała Kaede.
Czarnowłosy jedynie pokiwał głową, że też się zgadza.
-Jeżeli Shu i idzie to i ja idę- powiedział Kokichi zakładając ręce na kark i uśmiechając się przy tym szeroko.Postanowili, że pójdą do parku, dlatego musieli jechać autobusem. Chodząc po parku i rozmawiając ze sobą o różnych wydarzeniach, które wydarzyły się ostatnio, najmniej jednak odzywał się Kokichi, który tylko niekiedy dał swój komentarz, co nieco zdziwiło czarnowłosego, bo normalnie zawsze był gadatliwy, ale no cóż Kokichiemu bezustannie zmienia się humor.
-Rantaro mógłbym z tobą porozmawiać?- spytał w pewnym momencie Shuichi, na to jedynie zielonowłosy kiwnął głową, po czym obaj zostawiając przy tym dwójkę przyjaciół samych odeszli na pewną odległość, aby nie mogli by ich podsłuchiwać.
-Zdaje mi się, że Kokichi dziwnie dziś się zachowuje- rzekł czarnowłosy spuszczając głowę w dół- cały czas patrzy na Kaede zimnym wzrokiem.
-To się nazywa zazdrość- powiedział spokojnie Rantaro klepiąc chłopaka po głowie- sam zauważyłem, że Kokichi się dziwnie zachowuje sądzę, iż może być o coś, albo o kogoś zazdrosny- dodał z namysłem.
-Tylko o co, albo o kogo- powiedział szeptem Shuichi, po chwili zdał jednak sobie sprawę, że mogło chodzić o niego, przez co na jego twarzy zawitał malutki rumieniec- Rantaro?
-Hm?- zielonowłosy spojrzał się na niego pytająco.
-C-czy ktoś ci się p-podoba?- spytał nieśmiało. Zielonowłosy lekko się na to zarumienił.
-T-tak- odpowiedział niewyraźnie zielonowłosy odwracając wzrok- a ty masz już kogoś na oku?
-Nie...- tak na prawdę sam nie wiedział miał mieszane uczucia co do pewnej osoby, lecz nie mógł stwierdzić czy to na pewno jest miłość, czy też czasami coś innego.
-Shu!- usłyszeli krzyk z oddali, chłopak na swoje imię odwrócił się w stronę krzyku był to Kokichi- myślałem już, że znowu ktoś cię porwał, ale jak widać nikt cię nie uprowadził.
-Poczekaj... gdzie jest Kaede?- zapytał Rantaro.
-Zostawiłem ją samą- mówiąc to wyglądao tak jakby był z siebie dumny.
-To ja może pójdę do Kaede- mówiąc to zielonowłosy, zaczął iść jeszcze zanim odszedł powiedział- czekajcie tutaj!
Gdy tylko Rantaro poszedł, fioletowłosy spojrzał się prosto w złote oczy Shuichiego. Za pleców Kokichi wyjął czapkę czarnowłosego i wręczył mu ją. Shuichi na widok czapki zdziwił się myślał już bowiem, że przepadła na zawsze.
-Gdzie ją znalazłeś?- spytał chłopak patrząc na niego.
-Nie pamiętam gdzie, ale wziąłem ją, gdyż wiem, że bardzo ją lubisz- odpowiedział fioletowłosy.
-Jesteś na prawdę dobrym przyjacielem- mówiąc to sam nie był szczerze pewny swoich słów.
Kokichi nieco posmutniał, jednak sam chłopak nie umiał stwierdzić czy był to fałszywy smutek czy też prawdziwy.
-Już wróciliśmy!- słysząc głos Rantaro, obaj odwrócili się w jego stronę.Resztę dnia spędzili w miłej atmosferze i nawet Kokichi częściej się odzywał.
[To na tyle w tym rozdziale✨ Ten rozdział był nieco spokojny, ale spokojnie, ale zawsze coś musi przerwać ten spokój heh. Ja mieć nadzieję niczym u Nagitosta, że rozdział wam ten się spodobał✨Miłego dnia/nocy✨]
CZYTASZ
Gdyby nie on [Saiouma]
RomansLiceum szczytu nadziei jest to wpaniałe miejsce, gdzie tylko chodzą utalentowani uczniowie. Shuichi Saihara, jest to 16 latek, który ma chodzić do tekowego liceum i chociaż jego bliscy są z tego powodu szczęśliwi. Jednak Saihara nie jest z tego powo...