Rozdział 20

586 33 11
                                    


-Camila proszę daj mi wytłumaczyć to nie tak!-krzyknęłam biegnąc za nią ale ona nie reagowała tylko przyspieszyła aż nie zaczęła biec -Camila!-krzyknęłam gdy wybiegła ze szkoły a gdy wybiegłam za nią już nigdzie jej nie widziałam

-Kurwa!-krzyknęłam zła i upadłam na ziemie płacząc



Minął tydzień...pieprzony tydzień od naszego występu i kłótni...Camila nie pisała, nie dzwoniła nawet unikała mnie w szkole albo spławiała i znowu była tą zimną Camilą ale wiem że zasłużyłam sobie na to choć chciałam jej to wyjaśnić na drugi dzień...

- Camila możemy pogadać proszę...- podeszłam do niej gdy była sama

- nie chcę z tobą rozmawiać zostaw mnie w spokoju- zaczęła odchodzić

- ja...ja musiałam to zrobić Camila ale daj mi wytłumaczyć błagam- szłam za nią

- MUSIAŁAŚ?!-odwróciła się- ty na prawdę nie rozumiesz?!- podeszła do mnie- ja na prawdę zaczęłam coś do ciebie czuć na nowo a ty pieprzona egoistko wykorzystałaś to!?...-przerwałam jej

- Camz...j-ja ci wszystko wytłumaczę tylko proszę daj mi szanse...- blondynka odwróciła się

- nie nazywaj mnie tak już nie jestem twoją Camz...baw się dobrze w tą pierdolona grę- i odeszła od tamtego momentu nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa


Dzisiaj byłam już po szkole a wieczorem miała odbyć się impreza u Diega nie miałam na nią totalnie ochoty ale Matteo namówił mnie  w drodze powrotnej ze szkoły bym z nim poszła bo on nadal nie ogarnia miasta i ludzi

Była 17 a ja szykowałam się do wyjścia w sumie już ubierałam kurtkę gdy usłyszałam dzwonek do drzwi więc otworzyłam je a w nich stanął chłopak

- no witam piękna panią -przywitał się

- hej Matteo- powiedziałam bez radości

- to co idziemy?- zapytał

- taa chodźmy- powiedziałam obojętnie i poszliśmy do domu Diega

Gdy byliśmy już na miejscu oczywiście przywitaliśmy się z gospodarzem imprezy i weszliśmy do środka

- Ale tu jest kozacko- odezwał się brunet

- taa...- odezwałam się

- mogłabyś chociaż udawać ucieszoną że jesteś tu ze mną wiesz-powiedział zielonooki

- ale ja się cieszę na prawdę po prostu...nie mam humoru Matteo-oznajmiłam smutno

- dlatego tu jesteśmy żeby się rozerwać choć potańczymy- nie dał mi dojść do słowa ponieważ od razu chwycił mnie za dłoń i pociągną na parkiet

- nie mam ochoty na tańce- chciałam odejść ale zatrzymał mnie

- oo nie ma uciekania rozerwij się dziewczyno - uśmiechnął się do mnie pociesznie i choć widział moją niechęć w oczach nie odpuścił i zaczął nami kołysać a ja zaczęłam się rozluźniać

W sumie ma rację powinnam choć na jeden dzień zapomnieć i dobrze się bawić i tak o to tym sposobem jest jakoś chyba 01:00 a ja jestem najebana i w sumie Matteo poszedł sobie gdzieś a ja tańczę na parkiecie jak jakaś dziwka ale totalnie mnie to nie obchodzi

Po paru minutach samotnego tańca czuję czyjeś dłonie na swoich biodrach odwracam się a tam widzę jakiegoś chłopaka był w miarę przystojny albo uważałam tak przez mój stan upojenia nie wiem. Przetańczyliśmy razem parę piosenek a potem chłopak zaciągnął mnie na tył domu zabierając na nam jeszcze po kubeczku trunku i to był chyba najmocniejszy jaki dzisiaj wypiłam po chwili zaczęło strasznie kręcić mi się w głowie a chłopak uśmiechnął się i zaczął mnie obmacywać

- h-hej co ty ro-robisz?!-krzyknęłam na tyle ile mam siły- zostaw mni-mnie!

- oj przestań będzie fajnie spodoba ci się mała już i tak mnie strasznie nakręciłaś dziwko-poczułam jak rozrywa mi koszulkę a ja zaczęłam się szarpać przez co zaczęłam czuć się jeszcze gorzej

- przestań błagam pomocy!- po chwili jedyne co zdążyłam zarejestrować to jak chłopak odrywa się ode mnie i głosy

- AŁA!

- spierdalaj stąd bo nie ręczę za siebie zboku!

- jeb się kurwo!

-Ali wszystko dobrze?-poczułam jak ktoś dotyka mojego polika- już dobrze jestem przy tobie- to była...

-Camz..- i zemdlałam

______________________________________

Tak wiem dłuuugo mnie nie było przepraszam! 

Wróg... czy może kochanka?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz