15. z chęcią pójdę z tobą na kawę

107 6 1
                                    

Natalie
Dwa tygodnie później

— Nie, nie, nie, nie, nie. — mówię podchodząc do biurka. — nie muszę nic z tym robić, tym bardziej go przepraszać.

— to była twoja szansa Natalie, a ty jak zwykle musisz ją zmarnować — wysyczał przez zęby Dave. – Musisz wszystko robić jak ci się chce, tego nie chce to z nim nie będę! Kto w ogóle w tym popapranym świecie pozwolił być ci celebrytą. – Opadł na skórzany fotel. Był napięty i zdenerwowany.

– A tobie kto pozwolił być moim menedżerem, nikt bo sam mnie znalazłeś i wziąłeś pod swoje skrzydła! – Krzyknęłam przez co mało nie zdarłam sobie gardła – wiecznie to ja robie coś źle, a powiedz mi co ty niby zorganizowałeś!

– Twoją pierdoloną role w marvelu. Wysłałem cię na przesłuchanie i dostałaś główną role za którą srogo ci zapłacą, a ty jeszcze marudzisz. –  warknął, chowając twarz w dłoniach. – miałaś jedną cholerną umowę i nawet jej nie dałaś rady utrzymać.

Stanęłam wmurowana. Miał racje, nie nadawałam się do całego tego otoczenia, tego ciężaru, tej odpowiedzialności. Tak bardzo ją kochałam to co robiłam, a ja byłam cholerną niewidzięcznicą, miotając wszystkimi na lewo i prawo. Miałaś jedną cholerną umowę i nawet jej nie dałaś rady utrzymać.

– a teraz zabrakło ci języka w gębie? No tak, prawda boli – mruknął pod nosem i wyprostował się. Podjechał na krześle do swojego biurka od razu wystukując coś na laptopie.

Chwilę później słychać było pracującą drukarkę. Mężczyzna schylił się wyciągając na blat kartki.

wypowiedzenie

– Podpisuj – rzucił twardo, spoglądając na mnie. Czułam jak złość i za jednym zarazem smutek przeszywa mnie od stóp w górę. Spoglądałam to raz na menadżera a raz na kartki. – Natalie, albo robisz to ty, albo ja.

– Nie, nie zrobie tego. – Odparłam.

– Uwierz mi, lepiej będzie jak ty to podpiszesz. Wtedy to będę ja ten zły a ty dobra. – W jego oczach rosła złość i rozczarowanie. – Jeśli zrobie to ja, to ty będziesz ta zła. Jaki normalny menedżer ucieka od swojej wschodzącej gwiazdy?

Pokręciłam głową z rozbawienia. Cholerny manipulator. Gdyby stała tu siedemnastoletnia ja która była sparaliżowana wydarzeniami z jej życia, podeszłaby i dla świętego spokoju podpisała gówniany papierek który kończy całą przyszłość. Dave był, średnim menedżerem w dobrej firmie. Oboje wiedzieliśmy że rozstaniemy się z mojego wypalenia zawodowego a nie z powodu nieutrzymywania umów.

– Oboje wiemy że tego nie chcesz – rzekłam kładąc ręce na piersi. – i przestań tak się zachowywać Dave, to do ciebie nie podobne.

– Jesteś moją mamą by mówić mi co mam robić?

Spojrzałam na niego jak wryta.

– Podpisz to, nie mam nic do stracenia. – ruszyłam w stronę drzwi. Chwyciłam za klamkę i spojrzałam na niego ostatni raz – Dokumenty możesz wysłać na mój adres.

Wyszłam z hukiem o mało nie zbijając szklanych drzwi. Wkurzona szłam w stronę windy. Nie chciałam już tu więcej przyjść. Nie po tym gdy nie poznawałam już własnego menadżera, który jako jedyny zostawał sobą kiedy obok niego się burzyło i niszczyło. W biurze był tłok, jak zwykle ktoś przechodził między biurami poszczególnych osób a salami konferencyjnymi. Kliknęłam w przycisk obok windy a jej drzwi rozszerzyły się. Kliknęłam zero i schowałam twarz w dłoniach. Nie mogłam uwierzyć ze tak się to wszystko potoczyło. Moja rozpieszczona osobowość chodź nie żyłam w bogatej rodzinie. Żyłam z ideą że życie jest inne, pełne skowronków, że nie ma sprzeciwu. Mogłam robić co chce, chlać, ćpać uciekać, kraść. Myślałam że za to nie dostane, ale nie wszystko jest takie oczywiste jakie sobie myślimy.

Be With You | Shawn Mendes & Tom Holland | [2] {x reader}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz