Natalie
Wychodzę z łazienki, po czym szybkim krokiem idę do sypialni szukając wszędzie gdzie popadnie mojej ulubionej mgiełki.
Dziś jest sobota, co oznacza obiecany wypad na miasto z Shawn'em. Na praktycznie ostatnie dni lipca. Ostanie mega gorące dni.
Wybrał sobie termin, dupek.
Znajduje moją mgiełkę o zapachu brzoskwini i spryskuje nią sobie twarz i szyje. Ta mgiełka ratuje moją skórę gdy jest czterdzieści pięć stopni w słońcu.
— a kto tak ładnie dziś wygląda? — wychodzę z sypiali, słysząc od razu ciepły głos Tom'a, który leży zaspany na kanapie.
Uśmiecham się lekko słysząc słowa bruneta. Jak widać moja biała sukienka i włosy spięte w mały kok były jednak dobrym rozwiązaniem.
— gdzie się wybierasz? — chłopak obraca się na prawy bok chwytając swój telefon.
— na spotkanie z Shawn'em dupkiem Mendes'em. — idę do kuchni i zabieram jabłko z tacy.
Zmierzam w kierunku drzwi wyjściowych a po drodze zabieram moją wiklinową torebkę.
— dlaczego aż tak go nie lubisz?
Spoglądam na chłopaka zakładając buty. On zapomniał co się działo dwa lata temu czy co?
Przymrużmy oko na ten pocałunek w trakcie nie szczęścia. Potrzebowałam odreagować, a przypominam że byłam wtedy strasznie głupia.
— przypomnieć ci co zrobił? Jakieś cztery lata temu? — zabieram klucze z komody i spoglądam na siebie w lustrze ostatni raz i jednym ruchem dłoni poprawiam lekko swoją fryzurę.
Chłopak tylko wzdycha i zatapia twarz w poduszkę.
— będę pod wieczór — chwytam za klamkę od drzwi i spoglądam ostatni raz na chłopaka. — Pa!
Wychodzę z mieszkania, następnie schodząc po schodach i wychodząc z bloku. Gorące promienie słoneczne uderzają moją skórę a ja mam już ochotę uciekać od ulicznego skwaru. Idę w stronę metra, a po drodzę zakładam słuchawki. Puszczam pierwszy lepszy utwór Birdy i zapominam o reszcie świata.
***
Szybkim krokiem wchodzę do knajpki, dzięki czemu zwiewam spod błyskawic i rozpętanej burzy. Ocieram spocone czoło i rozglądam się po kafejce. Przy jednym ze stolików siedzi wysoki brunet uśmiechający się od ucha do ucha.
Ja się spóźniłam czy to on przyszedł szybciej?
Spoglądam na chłopaka za ladą i uśmiecham się lekko.
— hej — podchodzę do stolika i siadam przed chłopakiem który popija swoje latte.
— hej — Shawn uśmiecha się, odkładając białą filiżankę i łapiąc mnie za ręce.
Dostałby teraz w twarz, ale cóż, układ to układ.
— coś się zmieniło od naszego ostatniego spotkania?— uśmiecham się i staram się wyglądać przy tym naturalnie. Nie chce by zaraz jakieś fanki zleciały się i powiedziały mi że uśmiecham się sztucznie.
Zabieram jedną rękę i wyciągam słuchawki z uszu, odkładając je na stolik. Jak Dave mi powie że ten miesiąc zaczyna się dopiero teraz to uwierzcie mi że zapadnę się pod ziemie.
— nie, raczej nie. — mówi chwytając telefon dzięki czemu moja druga ręka jest wolna.
— ale teraz, jako moja „dziewczyna", powinnaś urządzić mi imprezę urodzinową. — układa palce w cudzysłów a ja wzdycham. On za to uśmiecha się cwaniacko powodując że śmieje się lekko i przecieram oczy.
Mówiłam mu już, nie jestem kimś kto urządza imprezy. Nie powinien się tym zająć jego menedżer czy ktokolwiek inny?
— Mówiłam ci już że tego nie zrobię — Mówię po chwili.
Spoglądam na plastikowy kubek i upijam łyk różowej cieczy.
— Ale jako moja dziewczyna jesteś...
— Proszę cię nie wypowiadaj w kółko moja dziewczyna — przerywam mu przez co powoduje u niego małe zaskoczenie.
— Zgodziłaś się — odpowiada po chwili upijając łyk swojej kawy.
— Zgodziłam się bo myślałam że ty się nie zgodzisz — chowam twarz w dłoniach by nie patrzeć już na to jak za pewne go rozczarowałam.
Ja wszystkich rozczarowuje, no bo jakby inaczej.
Gdyby ktoś powiedział mi cztery lata wcześniej że będę w ustawce z Shawn'em, to po prostu bym go wyśmiała. Jeśli tym kimś byłaby Madison, to w sumie nie zdziwiłabym się. Zawsze uwielbiała gadać że kiedyś ja i Shawn będziemy razem z małym dzieckiem które będzie wyglądało jak sobowtór bruneta.
Nawet nie wiem jak się czuje ta farbowana na rudo dziewczyna. Była zarąbistą kobietą i przyjaciółką. Ostatnio widziałam ją przed moim wyjazdem. Pomogła mi gdy musiałam uciekać z domu.
Szkoda że wtedy też ostatni raz widziałam swoją mamę.
— Nat? Wszystko dobrze? — z zamyślenia wyrywa mnie brunet. Spoglądam na niego zmęczonym wzrokiem.
— Tak, tylko odpłynęłam na chwilę, przepraszam — upijam łyk herbaty i uśmiecham się lekko. Chłopak odwzajemnia ciepły uśmiech i wypija swoje latte.
— nie musiałeś wypijać latte, i tak raczej się stąd nie ruszymy — mówię patrząc na pogodę za okien kawiarni. Czarne chmury w ostatnie dni lipca. Lepiej być nie mogło.
— kupię sobie drugie — uśmiecha się i zabiera moją herbatę i upija bardzo duży łyk.
Za wypicie choć łyka mojej herbaty dostaje się po głowie. Nie tego nie zrobię. Nie zrobię tego bo po pierwsze jesteśmy w kawiarni po drugie on jest sławny a po trzecie są tu pewnie jakieś jego fanki które na sto procent chcą mnie zabić wzrokiem.
Tylko 30 dni, będzie jeszcze popijać moją herbatę, za każdym razem gdy tu przyjdziemy.
***
przepraszam że musieliście tak długo czekać na tą część.
CZYTASZ
Be With You | Shawn Mendes & Tom Holland | [2] {x reader}
Fanfic❝Dawno się nie widzieliśmy... gwiazdo❞ Historia uwielbia się powtarzać. Natalie odnalazła się w wielkim mieście chodząc jak głupia szukając jakichkolwiek castingów. Jej starzy przyjaciele wyprowadzili się z rodzinnego miasta do różnych miejsc na...