9.Jeden drink.

300 21 3
                                    

Natalie 

16 dni do końca układu.

–– Dobra starczy –– Mówię, od razu po tym jak odrywam się od chłopaka.

–– Jeszcze chwile –– Brunet całuje mnie delikatnie na co ja odwzajemniam. 

Całujemy się jeszcze chwile, ale dzięki mnie i mojej lekko wkurzonej minie Shawn odpuszcza. 

–– A tak jeszcze małą chwileńkę? –– Spogląda na mnie z uśmiechem i nadzieją w oczach. 

Wzdycham na jego słowa i składam na jego ustach szybkiego całusa, po czym odwracam się do niego bokiem. Czuje jak kładzie swoje ręce na moich biodrach i przyciąga mnie do siebie i przytula od tyłu. 

Szczerze? Czuje się jak wtedy gdy byliśmy ze sobą w pierwszej liceum. Było na prawdę fajnie, ale wtedy on jak widać nie wiedział co to znaczy związek a ja załamałam się na dobry rok. Bolało, bardzo. 

–– A więc, za kim my w końcu czekamy? –– mówię po chwili gdy zauważam że stoimy tu już z dobre sześć minut. 

–– Na Braina, zaraz powinien być. 

–– Zaraz to mnie będą boleć nogi. –– Odpowiadam szybko jak tylko mogę i rozglądam się w poszukiwaniu rudej czupryny. –– jeśli Brain nie zjawi się w przeciągu minuty to go zamorduje,

–– Dlaczego gadacie o mnie?

Odwracam się szybko w stronę chłopaka wystraszona. Ubrany w krótkie jeansowe spodenki i białą koszulką z przeciwsłonecznymi okularami na nosie, uśmiechał się do nas jak gdyby nigdy nic. 

–– Nieźle wam Idze to udawanie, gdybym nie znał prawdy to pomyślałbym że jesteście razem –– Rudowłosy zaśmiał się a ja miałam ochotę walnąc go w twarz. 

–– Brain, zamknij się i nie mów o tym głośno – Shawn pstryka Brania w nos ja rozglądam się szybko próbując ustalić jakiś kierunek w którym pójdziemy. 

Chłopaki gadają ze sobą jeszcze chwilę gdy ja gdzie zaprowadzić ich najpierw. Rzeczka w centrum Central park czy może Escape room w którym będą później musieli zmienić gacie. 

Czy może najpierw ich zamordować i wskrzesić albo zamordować i pochować w rzece? 

– Nats? – Odrywam się od moich przemyśleń i spoglądam na Bruneta.– Wszystko dobrze? 

Chłopak kładzie swoją prawą rękę na moje ramie, uśmiechając się lekko do mnie. Odwzajemniłam gest i przytaknęłam głową spoglądając na rudowłosego.  

– Jak Jets wszystko dobrze to ruszajcie się stare nygusy – mówi Brain ruszając kompletnie w przeciwnym kierunku niż zamierzałam. 

– Ale gdzie ty idziesz!? – odzywam się gdy jest już trochę daleko, od nas. 

– W stronę mieszkania Shawna! – Chłopak odwraca się do nas i wraca się a Brunet patrzy na niego złowieszczo. – No przecie mieliśmy tam iść. 

– Serio? – Mówię lekko z wyrzutem spoglądając na Shawna który, obdarzył mnie wzorkiem po tym jak zauważył że jestem lekko podenerwowana. 

– Ale nie denerwuj się od razu. 

– Dlaczego mi nie powiedziałeś że mamy iść do twojego mieszania? 

– Bo tam nie idziemy. 

– Jak to nie idziemy? – Odzywa się Brain zwracając na siebie całą naszą uwagę. 

Shawn wzdycha chowając twarz w dłoniach, a ja w międzyczasie kładę ręce na swoje biodra. 

– Są tam przygotowania do urodzin. 

– No i? Jutro są twoje urodziny, i tak tam jutro będę więc nie masz czego się bać! – Mówię dość głośno chaotycznie wymowiachując rękami. 

Jestem tak wkurzona o byle co, że nie długo pewnie dostanę miesiączkę. 

– Natalie... 

– Wiecie co? Sami sobie idzie. – poprawiam swoje rozpuszczone włosy i odwracam się do nich tyłem zmierzając iść kompletnie w innym kierunku. 

– Nats, nie wygłupiaj się. – Shawn łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie. Spoglądam mu w oczy i wzdycham. 

– Sam mówiłeś, że chcesz spędzić trochę czasu sam na sam z Brainem więc, droga wolna. – Mówię odchodząc na krok od niego, patrząc mu w oczy. – I tak muszę iść do domu się ogarnąć.

– No dobra, wpadnę po ciebie jutro rano okej? – Mówi składając mały pocałunek na moich ustach, uśmiechając się lekko. 

– dobrze, do jutra – Z uśmiecham oddalam się od chłopaków, zostawiając ich sam na sam. 

Coś czuje że jutro będzie ciężki dzień. 

***

– Jestem! –  spoglądam w stronę drzwi, trzymając w buzi łyżeczkę z jogurtem. Brunet odkłada klucze na stolik i zdejmuje szybko buty. – Jak tam? 

Spogląda na mnie a ja śledzę każdy jego ruch. Uśmiecha się lekko na co ja tez się uśmiecham. Rzuca się na miejsce obok na kanapie przez co lekko podskakuje. Wyciągam łyżkę z buzi. 

– Siedzę pół dnia w domu, wiec sam sobie odpowiedz na pytanie jak jest. – Odkładam puste opakowanie po Jogurcie na stolik i opieram głowę o szybę z tyłu kanapy. 

– Wystawił cię? – Spoglądam na niego szybko a on uśmiecha się nerwowo, przenosząc wzrok na swoje dłonie. – No co? 

– Nic Tom, nic – Wstaje szybko, zabierając puste opakowanie i zmierzając w stronę kuchni. 

Wyrzucam plastik do kosza a szczoteczkę od razu obmywam wrzucając do zmywarki. Tom w międzyczasie zdążył wstać i wejść do kuchni przyglądając się mi uważnie. Gdy wyczuwam jego wzrok na sobie spoglądam na niego mimowolnie. 

– Coś się stało? – Mówię od razu, opierając się o blat. Chłopak tylko szybko przeczesuje swoje włosy odwracając ode mnie wzrok. 

– Napiłbym się. 

– Jutro jest impreza. 

– A jestem zaproszony? – Spogląda na mnie. 

– Przecie dostałeś zaproszenie głupolu. 

Chłopak wzdycha od razu podchodząc do mnie, rozglądając się niczym w filmie gdy aktor stoi przy jakimś barze i załatwia swoją "robotę". Spogląda na mnie potulnym wzrokiem. |

– Nie daj się prosić. 

Wybucham lekkim śmiechem odchylając głowę do tyłu. 

– Nie – Odmawiam od razu spotykając się z grymasem na twarzy Tom'a – Thomas przestać. 

– No ale ja tak ładnie proszę, – Chłopak schyla się lekko powodując że patrzę na niego z góry. 

Wzdycham i kręcę głową ostatecznie uśmiechając się do czekoladowookiego. 

– Jeden drink 

Chłopak krzyczy z radości na co ja od razu reaguje śmiechem. 

Jeśli będę miała jutro kaca, to go zabije. 

***

Bum bum bum, rozdział następny zawitał na salony! 

Mam nadzieje że wam się podobało!


Be With You | Shawn Mendes & Tom Holland | [2] {x reader}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz