Hermiona wpadła w końcu na jakiś pomysł, który mógłby się udać. Miała przynajmniej taką nadzieję... Zaczęła przeszukiwać swoje ubrania poszukując czegoś magicznego. Zaczęła przeklinać siebie, że pasjonowała się mugolską modą i dodatkami, ale chyba coś znalazła. Jej palce zacisnęły się na cieniutkiej, srebrnej bransoletce, którą dostała od Ginny. Na znak ich wieloletniej przyjaźni... Pamiętała jak mówiła, że przechodziła obok butiku na Pokątnej i zobaczyła ją na wystawie. Ponoć od razu pomyślała, że musi ją dostać jej najlepsza przyjaciółka. Mimowolnie uśmiechnęła się na ten gest natykając na zawieszkę w kształcie czterolistnej koniczynki. Była zabarwiona na szaro, czyli dobrze wyczuła jej emocje. Strach. Teraz bardzo się bała, głównie o dzieci. Tylko wyłącznie o nie...
Mam nadzieję, że jest wystarczająco przepełniona magią, pomyślała z nadzieją odpinając bransoletkę z nadgarstka, w tym samym momencie usłyszała jak ktoś schodzi do lochów. No szybciej, Granger, pogoniła siebie w myślach próbując odpiąć bransoletkę. Nigdy z tym nie miała problemu, ale najwidoczniej strach o dzieci spowodował drżenie całego jej ciała. Odetchnęła z ulgą kiedy ją odpięła. W tej samej chwili kiedy w zasięgu jej wzrok pojawił się chłopak. Zacisnęła mocno dłoń na bransoletce i spojrzała na niego z pogardą. A więc się nie pomyliła.
- Michael Johnson... - powiedziała na tyle głośno, żeby dzieci usłyszały co mówiła. Zamierzała im przekazać jak najwięcej informacji na ile mogła.
***
Ginny wzdrygnęła się kiedy poczuła ramiona oplatające ją w pasie. Uśmiechnęła się lekko kiedy mąż pocałował ją w szyję.
- Zróbmy sobie dzidziusia – wyszeptał cicho.
- To nie jest najlepszy moment, żeby chociażby o tym myśleć – odpowiedziała nie reagując na jego usta na swojej szyi. Ostatnie trzy dni spędziła na rozmyślaniu o Hermionie. Coraz częściej łapała się na tym: co by było, jeśli nie zdążą jej znaleźć na czas?
- Przecież odnajdzie się żywa, Gin. Granger jest za mądra, żeby ją zabił. Prędzej użyje jej wiedzy do ulepszenia swoich pomysłów...
- Wiesz doskonale, że Hermiona nie pomoże mu w niczym, więc nie będzie mu do niczego potrzebna. A poza tym wiesz, że samą gadką się jej nie znajdzie? – wytknęła mu.
Blaise westchnął oddalając się od niej.
- Szuka jej sam Minister Magii, Gin. Czego ty jeszcze oczekujesz?
- To czemu jeszcze nic nie mają?!
Na chwilę odwrócił wzrok, żeby nie patrzeć na zapłakaną twarz żony. Ona naprawdę to przeżywała. Nie dziwił się. Gdyby sprawa dotyczyła Dracona to też by to przeżywał... Bez łez. Jest facetem, faceci nie płaczą.
- Czy Malfoy już coś wie? – zapytała wtulając się w ciało męża kiedy ten postanowił ją przytulić, a nie próbować przekonać, że wszystko będzie dobrze.
- Jest w pracy od dziesiątej. Możliwe, że coś znalazł. Zadzwonię do niego, ale za chwilę. Teraz chciałbym przytulać tylko moją przepiękną żonę...
- I tak nici z seksu, Zabini – przerwała mu uśmiechając się kiedy usłyszała cichy śmiech męża.
***
Draco dzisiaj nie potrafił się skupić na niczym innym niż próbie zabicia przyjaciela. Krążył wokół dokumentów jak dziecko we mgle i nic nie zapowiadało na to, żeby miało się to zmienić. Po raz dziesiąty czytał notatki Granger jakby oczekiwał, że tym razem zdoła uchwycić zdanie, które zmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni.
CZYTASZ
Lonely I | Dramione | Zakończone
FanfictionPierwsza część Lonely Mija 6 lat o d bitwy o Hogwart i ostatecznego pokonania Voldemorta. Złota trójka spełnia się w Ministerstwie Magii. Harry i Ron jako aurorzy, a Hermiona jako szef departamentu ochrony młodych czarodziejów, nowo powstałego po wo...