- Panna Granger się obudziła.
Draco aż podskoczył na krześle kiedy usłyszał głos Uzdrowiciela, który właśnie wyszedł z pomieszczenia. Próbował z jego twarzy wyczytać jak najwięcej informacji, ale miał kamienną minę. Czyżby było, aż tak źle? Już otworzył usta, żeby coś warknąć, ale Blaise złapał go ostrzegawczo za ramię.
- I jak ona się czuje? – zapytała Jean podchodząc do niego niepewnie. Po raz pierwszy miała do czynienia ze skutkami klątwy i nie wiedziała czego tak naprawdę ma się spodziewać. Jej córka żyła w kompletnie innym świecie niż oni.
- Będzie potrzebowała rehabilitacji, ale wyjdzie z tego – wysilił się na uśmiech do pani Granger. – Odpoczynek bardzo dobrze jej zrobi...
- Pamięta? – przerwał mu zdenerwowany Draco.
Uzdrowiciel westchnął.
- Odpowiedziała poprawnie na podstawowe pytania. Wie kim jest, gdzie jest, czym się zajmuje i na inne tego typu pytania. Mogą występować zaniki pamięci krótkotrwałej, rzadziej długotrwałej, ale odpowiednie leczenie i odpoczynek pomoże pannie Granger wrócić do zdrowia. Po pewnym okresie czasu oczywiście.
- Mogę do niej wejść? – zadał kolejne pytanie i zbytnio nie zwrócił uwagi na srogie spojrzenie ojca Granger. Coś miał wrażenie, że za nim nie przepada. Ciekawe dlaczego...
- Trwają jeszcze badania, panie Malfoy. Za pół godziny myślę, że będzie można odwiedzić pacjentkę. Jeśli wyrazi na to zgodę... Jest bardzo zmęczona. Odczuwa nadal ból po płynnym Cruciatusie. Chcemy to załagodzić do momentu jak organizm to przezwycięży.
- Nadal? Minęły cztery godziny. To dość wystarczająco czasu, żeby trucizna straciła właściwości w jej organizmie. Czy to może zostać na stałe? – dopytywał przerażony Draco.
- Nie jesteśmy wszechwiedzący. Myślimy, że nie. Jeśli do jutra nie przestanie działać wtedy wdrążymy inne środki – odpowiedział krótko i odszedł szybko nim arystokrata zdążył otworzyć usta na kolejne pytanie.
- Oni z niej robią pieprzony eksperyment – warknął wściekły siadając ponownie na krześle obok Blaise'a. – Do jutra poczekają? I co? Będą zapisywać obserwacje czy jak?
- Uspokój się, Draco. Nie pozwolą jej cierpieć... - mruknął Blaise.
- Właśnie widać jak nie pozwalają!
- Dobra, no to ty nie pozwolisz jej cierpieć. Poczekaj grzecznie z pół godziny i wtedy do niej pójdziesz – dodał markotnie przymykając oczy. Draco westchnął kiedy po chwili głowa przyjaciela upadła na jego ramię, a Blaise zaczął cicho pochrapywać.
- Na Salazara, Blaise... Rusz dupę do domu. Tylko czekać jak wpadną tu z Proroka i zrobią nam zdjęcie. Już widzę te jutrzejsze nagłówki: Czy tę dwójkę łączy romans? – wręcz syczał wściekły na przyjaciela. Podziałało, ciemnoskóry natychmiast się poderwał i niepokojąco rozejrzał się po korytarzu. Z ulgą stwierdził, że żadnego aparatu nie widział.
- Dobrze Ci radzę. Idź do domu z Weasleyówną. Prześpijcie się i tyle – kontynuował widząc jak zmęczenie powoli na niego wpływa.
Blaise prychnął.
- Naprawdę sądzisz, że Gin się teraz ruszy z miejsca? Wiedząc, że być może zobaczy przyjaciółkę za pół godziny to tym bardziej nie wróci do domu – mówił markotnie obserwując żonę, która siedziała osamotniona na jednym z krzesełek i obserwowała swoje paznokcie. Blaise westchnął czując zdenerwowanie żony nawet z tej odległości.
- Idź do niej – mruknął Draco domyślając się o czym myśli przyjaciel.
- Poradzisz sobie? – zapytał i wstał kiedy blondyn ledwo zauważalnie kiwnął głową. Obserwował jak Blaise opada na krzesło obok rudowłosej i opiera głowę o jej ramię. Draco miał ochotę parsknąć. On zasnął... Ponownie... Tytuł męża roku wędruje w Twoje ręce, pomyślał z rozbawieniem.
CZYTASZ
Lonely I | Dramione | Zakończone
FanfictionPierwsza część Lonely Mija 6 lat o d bitwy o Hogwart i ostatecznego pokonania Voldemorta. Złota trójka spełnia się w Ministerstwie Magii. Harry i Ron jako aurorzy, a Hermiona jako szef departamentu ochrony młodych czarodziejów, nowo powstałego po wo...