Hejka,
dodaję rozdział wcześniej, bo poprzedni naprawdę mi się nie podobał, więc chcę się zrekompensować. A poprzedni poprawię w wolnej chwili by się go przyjemniej czytało i mniej błędów się pojawiało (nie wpłynie to na fabułę).
____________
Otworzył oczy kiedy jego stopy dotknęły twardej powierzchni. Znajdował się w ciemnym korytarzu wypełnionymi dziesiątkami cel. Było to ponure i zimne miejsce. Wzdrygnął się na samą myśl o tym co te dzieci musiały tu przeżyć. Rozejrzał się po korytarzu. W tej części, w której się znajdował były same puste cele.- Proszę pani? – odwrócił się w stronę głosu Leathii. Klęczała przy kracie i patrzyła w punkt za nim. Szybko podążył za jej wzrokiem. Im bardziej się zbliżał do przedostatniej celi tym więcej miał obrazów w głowie. Umierająca Granger... Ranna... Martwa... Przestań o tym myśleć, skarcił siebie potrząsając głową.
- Proszę pani... - Leathia powtórzyła, a on po chwili zobaczył przy kracie znajomą kobietę. Granger, pomyślał uśmiechając się do siebie. Znalazł ją... Nic jej nie było... Przynajmniej w tym momencie.
- Nic pani nie jest? – kolejne pytanie, na które nie odpowiedziała. Widział jak Granger marszczy brwi w ten swój zabawny sposób. Nawet nie wiedziała jak to uwielbiał w czasach szkolnych. Uwielbiał ją obserwować na zajęciach lub w bibliotece kiedy marszczyła brwi zastanawiając się nad czymś. Nikt inny tak nie potrafił... Przynajmniej nie tak uroczo jak ona. Dość, Draco, potrząsnął gwałtownie głową klękając przed celą.
- Leathia? Leathia Smith? – wzdrygnął się kiedy usłyszał jej zachrypnięty głos. Ile już tu była? Dzień? Dwa? Od jej porwania minęły już trzy dni, ale prawda była taka, że nie znali dokładnej daty porwania. Spojrzał na jej ubiór. Miała na sobie czarne jeansy i biały sweter czyli była tak samo ubrana kiedy do niego przyszła. Granger, ty idiotko, nie mogłaś poczekać z tym do następnego dnia? Naprawdę musiałaś od razu iść sprawdzić? Chciał dotknąć jej dłoni, którą miała zaciśniętą na kracie, ale nie zdołał tego zrobić. Była tylko wspomnieniem...
- Eva Longbottom? Adam Bareley? Też tutaj są?
Podążył za jej wzrokiem również spoglądając na Leathię, która kiwnęła głową. Granger odczuła wyraźną ulgę. Już się domyślał co mogła pomyśleć. Już w jej głowie pojawiły się dziesiątki pomysłów jakby mogła pomóc dzieciom. Nie sobie... Dzieciom... Tego był pewny. Granger myślała jedynie o ratunku dla dzieci. Była zbyt szlachetna, żeby myśleć o sobie. Zbyt gryfońska.
- Teraz śpią. Obudziłam się kiedy tu przyszedł. Nikogo nie przyprowadzał. Jedynie zabierał. Zabrał Anastazję i Thomasa. Wie pani co z nimi? Proszę pani...
Zauważył na jej policzkach łzy. Czy będzie na tyle odważna, żeby powiedzieć jej prawdę? Nie, nie zrobiłaby tego. I znów tu się kłania jej gryfońska natura. Była nią z krwi i kości.
- Porozmawiamy o tym później, dobrze? Ja jestem Hermiona i jestem tu, żeby wam pomóc – uśmiechnął się sam do siebie. Jednak zna ją lepiej niż przypuszczał.
- Jak pani chce to zrobić będąc uwięziona tak jak my?
Właśnie, Granger? Na jaki ciekawy pomysł wpadłaś? Zapytał w myślach obserwując jak brunetka siada pod ścianą. Ty nie masz żadnego pomysłu, kretynko! Był wściekły widząc jak chowa twarz w dłoniach i usłyszał jej szloch.
- Draco, zrób coś... - usłyszał jej szept. W tej chwili myślała o nim? Czemu? I co miałbym zrobić, jeśli nie umiesz podejmować dorosłych decyzji, kretynko, nakrzyczał na nią w myślach, ale nie ukrywał, że jej prośba go lekko poruszyła. Granger była zupełnie bezradna.
CZYTASZ
Lonely I | Dramione | Zakończone
FanfictionPierwsza część Lonely Mija 6 lat o d bitwy o Hogwart i ostatecznego pokonania Voldemorta. Złota trójka spełnia się w Ministerstwie Magii. Harry i Ron jako aurorzy, a Hermiona jako szef departamentu ochrony młodych czarodziejów, nowo powstałego po wo...