07 | run run run

883 120 72
                                    

Prawda nie okazała się bolesna, a rozczarowanie nigdy nie nadeszło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Prawda nie okazała się bolesna, a rozczarowanie nigdy nie nadeszło.

Agust D był tak dobry, jak wszyscy mówili.

Jimin nie był w stanie się ruszyć, choć Taehyung i Jeongguk skakali obok niego wraz z setką innych osób. To była magiczna chwila, którą chciał utrwalić w pamięci jak najdokładniej, aby móc do niej wracać wieczorami przed snem. Nie mógł sobie pozwolić na skakanie, aby obraz mu się nie rozmazywał, a ostre światła i tak już robiły swoje.

Agust D był ubrany w wytarte dżinsy, czarną koszulkę i oversize'ową kurtkę w kolorze khaki z mnóstwem przypinek, ćwieków i łańcuszków. Na szyi widniał gruby srebrny łańcuch, a w uszach kilka ciężkich kolczyków. Włosy miał tlenione i roztrzepane, grzywkę przytrzymywała czarna opaska. W żylastych dłoniach ozdobionych pierścionkami niczym berło dzierżył czarny mikrofon wysadzany drobnymi diamencikami, które błyszczały w świetle reflektorów. Był królem tej sceny. Widać było, że tak się właśnie czuje. Pewny siebie, mocny i dosadny. Wulgarny i agresywny, ale przy tym szczery i prawdziwy w wymowie.

Agust D nie był już dłużej duchem owianym mrokiem tajemnicy. Był jak najbardziej żywym, realnym człowiekiem z krwi i kości, który poruszał się po scenie z wrodzoną gracją, zachęcał tłum do skakania i śpiewania wraz z nim, zdzierał gardło, prosząc o hałas. Jimina przechodziły dreszcze od tego growlu i niskiego, lekko zachrypniętego głosu mężczyzny.

Lub chłopaka. Jimin nie był pewien, które określenie lepiej pasuje, bo Agust D wciąż wyglądał bardzo młodo. Dojrzale i poważnie, ale młodo. Być może była to po części zasługa tlenionych włosów, które odmładzały, a może rzeczywiście był niewiele starszy od nich. Nie udostępniał takich informacji, jak wiek, na swoich social mediach, więc trudno było stwierdzić.

Gdy po trzech pierwszych piosenkach zatrzymał się i rozejrzał z góry po zgromadzonym w klubie tłumie krzyczącym jego imię, na jego twarzy zagościł uśmiech, który ostatecznie przekonał Jimina, że Agust D wcale nie jest takim groźnym raperem. Wyglądał przeuroczo, uśmiechając się tak szeroko, że odsłaniał dziąsła.

Agust D wyciągnął przed siebie ramię i zacisnął pięść, a wtedy zapanowała cisza.

‒ Słuchajcie, to jeden z moich ostatnich koncertów tutaj ‒ przemówił spokojnym, przyjemnym głosem, oddychając głęboko. ‒ Za następne zaczniecie wreszcie płacić.

Po klubie rozeszły się śmiechy. Teoretycznie była ustanowiona opłata, ale najbliżsi znajomi i ci, którzy wiedzieli, z kim trzymać, tak jak Jeon Jeongguk na przykład, wymigiwali się od tego. Jimin poczuł, że jest mu głupio. Przecież Agust D powinien zarabiać na swojej ciężkiej pracy. Nie dość, że potrzebował pieniędzy na sprzęty do produkcji muzyki, to jeszcze utrzymywał D-Town, a do tego musiał za coś żyć. Jimin nie wiedział, jaki był stan majątkowy Agusta D, ale nie słyszał, by jeździł jakimś niesamowitym samochodem, i nie widział, by miał na sobie szczególnie drogie ubrania. Wyglądał raczej na zwykłego, prostego chłopaka. Na dodatek teksty jego utworów ‒ „I wanna be rich", „big house, big cars, big rings". Agust D nie udawał chłopca, który ma marzenia, aby dzielić się z ludźmi swoją pasją. Agust D mówił wprost ‒ chcę być sławny, bogaty, najlepszy. I to było w porządku. Nikogo nie oszukiwał, nie mydlił oczu wzniosłymi frazesami o muzyce ku pokrzepieniu serc. Agust D wiedział, czego chce i dążył do celu. Jimin czuł bezbrzeżny szacunek i wdzięczność, że, jako chyba już od teraz oficjalny fan, nie jest oszukiwany.

Pas de deux | jihopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz