Taehyung nie był pewien, jak powinien się teraz zachowywać. Jasne było, że cokolwiek się nie wydarzy, powinien stać po stronie Jimina, ale nie mógł powstrzymać natrętnych myśli o tym, jak bardzo jest mu przykro z powodu Jeongguka. Denerwował się sam na siebie. Jedna strona próbowała tłumaczyć i usprawiedliwiać Jimina, druga zaś wiedziała, jak okropne było jego zachowanie względem młodszego chłopaka. Mimo wszystko zdążył Jeongguka trochę polubić i było mu zwyczajnie przykro, że ich znajomość musi się zakończyć tak szybko, ale przecież nie mógł naciskać i próbować na siłę pogodzić go z Jiminem. W pełni rozumiał jego zdenerwowanie, aczkolwiek nie musiał reagować w tak gwałtowny sposób.
Chciał do niego napisać, ale nie był pewien, co chciałby mu powiedzieć. Nie mógł przepraszać w imieniu Jimina. Zresztą Jimin przecież go przeprosił. Postanowił więc dać mu czas na ochłonięcie i nic nie pisać. Jeśli Jeongguk będzie szukał kontaktu, to na pewno sam się odezwie. Lub nie.
Taehyung westchnął ciężko i zatrzasnął drzwiczki swojej szafki. Jimin skończył zajęcia godzinę temu, a teraz zapewne był już w Smile Hoya i trenował do upadłego. Jak na kogoś raczej drobnego, miał w sobie wiele siły i zawziętości, by po godzinach lekcji i treningów w szkole, mieć jeszcze ochotę na dodatkowy trening w studiu. Taehyung czuł się wypompowany, a musiał za pięć minut znaleźć się w sali do śpiewu.
Już miał szukać w plecaku butelki wody, aby nawilżyć gardło, kiedy usłyszał za plecami chrząknięcie. Nie mógł poradzić nic na to, że jego serce radośnie podskoczyło. A więc wciąż była szansa!
‒ Cześć, hyung ‒ powiedział nieśmiało Jeongguk, drapiąc się w potylicę.
Taehyung odwrócił się i powitał chłopaka uśmiechem. Pierwszy raz nie był on aż tak wymuszony. Naprawdę cieszył się, że go widzi i najwyraźniej wciąż może z nim rozmawiać. Jeongguk wydawał się nieco speszony i zbierał się, by powiedzieć coś, co z trudem przechodziło mu przez gardło.
‒ Wszystko dobrze? ‒ Taehyung postanowił zacząć pierwszy, aby ułatwić młodszemu zadanie.
‒ Między nami? ‒ Niebieskowłosy skinął głową na potwierdzenie. ‒ Tak... Nie jestem już zły. Przepraszam za tamto. ‒ Spuścił wzrok na swoje wielkie, czarne balenciagi. ‒ Nie wiem, co mi odbiło. Byłem wkurzony, ale nie chciałem... Nie zrobiłem mu siniaków, prawda? ‒ Wpatrywał się w starszego z lekkim przestrachem.
‒ Nie ‒ zapewnił Taehyung. ‒ Pytałem, ale twierdził, że wcale nie złapałeś go tak mocno. Tylko go porządnie wystraszyłeś ‒ ostatnie zdanie wypowiedział z przekąsem.
Jeongguk pokiwał głową, przyjmując tę delikatną reprymendę w głosie niebieskowłosego. Wiedział, że powinien przeprosić Jimina, ale na razie wciąż czuł żal i rozgoryczenie. I wciąż był zły, choć udawał, że wcale tak nie było. Przemyślał to sobie na treningu, w który włożył tyle energii, że po wszystkim padł na parkiet i nie mógł się podnieść. Potrzebował się wyżyć, a to było za mało. Jego pyszałkowata, wredna strona wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem, który kazał zaakceptować fakt, że nie każdy musiał być nim bezbrzeżnie zachwycony i wdzięczny za okazane zainteresowanie. Park Jimin dał mu nauczkę, ale on wcale nie chciał jej pokornie przyjąć. Chciał się zemścić.
CZYTASZ
Pas de deux | jihope
Fanfiction» zakończone « Jimin jest uzdolnionym uczniem i jednym z najlepszych tancerzy w szkole. Jego życie kręci się wokół treningów, nauki i spędzania czasu z najlepszym przyjacielem. Jimin boi się odrzucenia, więc nie angażuje się w żadne relacje. Jeonggu...