pov: aniołki
Kiedy się obudziłem i zobaczyłem na telefon 7:00. Ugh... trzeba szykować się do szkoły. Jedna dobra rzecz w tej szkole to, że spotkam mojego crush. Nie wiem dlaczego wszyscy go tak nie lubią i mówią że wszystko to jego wina.
Wyszedłem z domu i wsiadłem na rower. Oczywiście moja mama zawiezie moja siostrę do szkoły ale mnie już nie. Kiedy przechodziłem obok małego lasku widziałem jakiegoś bezdomnego, a jednak nie to jest ta typiara z szkoły chyba nazywa się winia? Czyli przypuszczając ma na imię Wiktoria. Omg to damskie imię mojego crusha. Mniejsza. Ta cała winia i te jej przyjaciele za każdym razem się tak podejrzanie patrzą na mnie jak idę obok mojego crusha, chyba coś podejrzewają ale mam nadzieję nic mu nie powiedzą to był by wstyd.
Chciałem już wchodzić do szkoły ale przypomniałem sobie, że jest remont i muszę wejść oknem z tyłu szkoły. Jak się już przedostałem przez to okno to nie uwierzycie kogo zobaczyłem. Uwaga. Martę to ta typiara od wini i kurwa mojego crusha jak gadają razem. Nie chce tego widzieć wydaje mi się, że ona może mu się podobać. Na szczęście zauważył mnie i pożegnał się z tym szympansem i podszedł do mnie. Zarumieniłem się kiedy dotknął mnie swoim ramieniem i podał rękę.
- Jakiś smutny się dzisiaj wydajesz. Wszystko ok? - o mój boże czy on się o mnie martwi. Jestem coraz bliżej małżeństwa z nim.
- Ugh. Po prostu zmęczony jestem.
- Jakby coś się działo możesz zawsze że mną porozmawiać pamiętaj. - powiedział i uwaga pogłaskał mnie kciukiem po ręce i pościł mi oczko. Mówię wam zawał gwarantowany.
- A tak w ogólnie o czym rozmawiałeś z tym szymp- znaczy Martą?
- A to nic takiego pytała mnie się czy mam jakieś zadania z tamtego roku. - jak ta suka mogła tak postąpić. Niby to nic takiego ale jednak rozmawiała z moim crushem.
Kiedy zadzwonił pierwszy budzik ten szympans wpadł na mnie.
- Przepraszam - powinnaś suko.
- Nic się przecież nie stało - pomimo tego, że chce wydłubać jej oczy.
Weszliśmy już wszyscy do klasy chemicznej. I tak gówno robimy na tej chemi więc mogę przynajmniej porozmawiać z Wiktorem bo siedzimy obok siebie.
Kiedy lekcja się zaczęła i ta baba na zastępstwie zaczęła nam coś tłumaczyć, poczułem rękę na swoim kolanie, która stopniowo przesuwała się w górę.
- Co ty robisz? - spytałem spanikowany. Nie żeby mi się to nie podobało.
- Ah. Nie udawaj takiego niewinnego wiem ze tego chcesz.
Przesuwał swoją rękę coraz bliżej mojego krocza.
- Kurwa, Wiktor co ty robisz - wyszeptał mu na ucho cicho jęcząc.
Wybrzuszenie w moich spodniach było coraz większe. Muszę iść do toalety.
- Pani ja muszę iść do toalety - szybko powiedziałem i podniosłem rękę. Pozwoliła mi przynajmniej jednak dobra rzecz. Szybko wstałem z krzesła i pobiegłem do toalety. Mam nadzieję, że nikt nie widział moich spodni.
Usiadłem przy ścianie i zacząłem zastanawiać się co ja aktualnie robię że swoim życiem. I czemu mi się to podobało. Tak podoba mi się ale on zaczął jeździć swoją ręką po moim. Moim udzie.
Nie wiem ile tak siedziałem ale po pewnym czasie usłyszałem otwieranie drzwi od toalety. Widziałem buty. Jego buty.
- Maks? Jesteś tu? - spytał a ja od samego jego głosu potrafiłem się podniecić.
- Maks otwórz te drzwi - powiedział stojąc przy kabinie w, której byłem - Maks naprawdę cię o to proszę. - nadal nie odpowiadałem I wiedziałem, że jest strasznie wkurzony na mnie. - Maks otwórz te pierdolone drzwi - praktycznie krzyczał. Jakie to było podniecające. Zanim zdąrzyłem zrozumieć co się stało, stał przede mną.
Ten idiota wyważył drzwi. - Maks tak strasznie mi przykro - powiedział i uklęknął przede mną. - Ja... ja naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić. Po prostu jak wcześniej rozmawiałem z Martą powiedziała mi, że chyba się robię podobam i ja chciałem sprawdzić czy tak naprawdę jest. Tak bardzo mi przykro. - widać, że jest mu smutno i żałuję tego co zrobił. Lecz wtedy ja też zrobiłem rzeczy, która będę żałować i rozpamiętywać przed snem do setnego roku życia.
Pocałowałem go.
