3

508 3 11
                                    

pov: aniołki

- Halo? Jest tu ktoś?

- Halo proszę wyjść to jest kabina jedno osobowa. - powiedziała szarpiąc klamkę od naszej kabiny.

Razem z Wiktorem zaczęliśmy się śmiać z naszej pani od niemieckiego. To nie pierwsza akcja kiedy próbuje kogoś wyciągnąć z kibla.

- Proszę pani chwila bo on rzyga. - nie wierzę w niego. Naprawdę musiał to powiedzieć.

- Oh... Wiktor czy ty mówisz o Maksymilianie?

- Tak i no trochę średnia ta sytuacja, bo on się wstydzi wyjść - uderzyłem go po ramieniu. Jednak co miałem więcej zrobić jak siedzę w jednej kabinie z moim crushem kompletnie nadzy a za drzwiami stoi nauczycielka, która każe nam wyjść.

- Maksymalnie proszę nie wstydź się naprawdę nic ci nie zrobię. A jak się źle czujesz to mogę zadzwonić po twoją mamę. - kurwa.

- Mogę wyjść ale jak da mi pani trochę czasu, żeby się ogarnąć, bo nie chce się nikomu pokazywać w takim stanie.

- Oprócz mnie, prawda? - Wiktor wyszeptał mi na ucho a moje policzki stały się różowe od jego cichego głosu.

- Jasne, a jaką lekcje macie teraz, żebym mogła was zwolnić?

- Teraz mamy chemię w 22 z nawiedzon- panią Anią. - kiedy wiktor to powiedział tylko było słychać ponowne otwarcie drzwi. Wyszła.

- Czy ciebie do reszty pojebało - zapytałem bardzo zdenerwowany.

- To co byś zrobił ta idiotka stała by tu cały czas i czekała aż wyjdziemy! - czy ta szmata właśnie na mnie podniosła głos.

Zanim zdążyłem coś powiedzieć, on po prostu zaczął się ubierać. Chyba se że mnie żartuje.

- Na początku na mnie krzyczysz a teraz nawet nie dasz mi się wypowiedzieć i po prostu zaczynasz się ubierać? Tak się nie będziemy bawić kochanie.

- Dobra wiesz co chciałem cię odprowadzić do domu i się tobą zająć, bo wiem, że twoja mama by i tak po ciebie nie przyjechała ale jak nie chcesz mojej oferty to nie. - kurwa. Trochę zjebałem, ale on też nie jest bez winy. - Lepiej się ubierz bo ona zaraz tu wróci. - kiedy to powiedział widać było, że jest zły i smutny przeze mnie.

Szybko założyłem na siebie swoje ubrania i wyszliśmy z kabiny wrzucając resztki po mojej kanapce do kosza. On podszedł do mnie przytulając się do moich pleców.

- Kochanie teraz musisz zrobić coś, żeby było wiarygodne, że źle się czujesz. Musimy zrobić coś, żebyś był blady. - kiedy to mówił przez cały czas szeptał mi do ucha. - Mam nawet już pomysł. - ten jego pewny uśmiech. Do nikogo się tak nie uśmiecha oprócz mnie.

- Jakby ta prukwa nam nie przeszkodziła, zruchał bym się na podłodze tak mocno, że nie umiał byś się podnieść. Nie miał byś siły na kompletnie nic. Lecz ja zajął bym się tobą jak najważniejsza księżniczka. Bo nią jesteś, wiesz? Jesteś najwspanialszym co mnie spotkało. Jak już by moja księżniczka doszła do siebie pocałował bym cię bardzo mocno łapiąc przy tym twojego penisa, zacząłbym go masować ale kiedy poprosił byś mnie o więcej przestał bym. - kurwa znowu mam wybrzuszenie w spodniach i czuje coś między moimi pośladkami. kurwa. - Poprosiłbym, żebyś otworzył buzię i wtedy nasikał bym ci do niej. Mój mocz wyciekał by ci z buzi spływając na twoja
klatkę piersiowa a później na podłogę. Kiedy skończymy nasza zabawę będę ci go kazał zlizać razem z naszymi spermami. Zgadzasz się na to? - kiedy wyszeptał swoje ostatnie słowa zamarłem.

- Naprawdę byś to zrobił? - powiedziałem ale chyba nie chciałem w to wierzyć.

- Oczywiście moja księżniczko. - powiedział odsuwając się od moich pleców i tyłka. Wtedy wróciła nauczycielka.

- Dobrze chłopcy zwolniłam was obydwóch, bo twoja mama nie może po ciebie przyjechać więc poprosiła, żebym również zwolniła Wiktora i to on pójdzie cię odprowadzić do domu dobrze?

- Tak, dziękuję. - powiedziałem to z sztucznym uśmiechem. Chciałem, żeby ze mną poszedł ale przez to co powiedział przed chwilą mam pewne wątpliwości co do tego.

- Nie ma problemu, a i wasze rzeczy są tutaj poprosiłam Kubę, żeby wam je przyniósł.

-Dobrze, dziękujemy. My już pójdziemy, do widzenia.

- Do widzenia chłopcy uważajcie na siebie.

Kiedy już wyszliśmy że szkoły, szliśmy w niekomfortowej ciszy. Jak znaleźliśmy się przy moim domu w tym samym momencie chciałem, żeby poszedł sobie do domu i zostawił mnie w spokoju ale jednak chyba bardziej wolałem, żeby został ze mną.

- Wiesz co kochanie przykro mi ale muszę na chwilę iść do mojego domu, na dosłownie 5 minutek ok? - kurwa nie chciałem tego

- Oh. Ok, ale na pewno przyjdziesz?

- Oczywiście - powiedział poczym pościł mi oczko odchodząc w stronę swojego domu.






"przyjaciele" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz