pov: aniołki
- Co jest kurwa?
Po tych słowach zauważyliśmy Alka, to kolejny typ od Wini.
- Co tu się odpierdala. - widzieliśmy jego szeroko otworzone oczy, którymi nas skanował.
- Wyjdź! - krzyknąłem, a on zamknął drzwi. - No rozwiąż mnie idioto! - cały czas krzyczałem.
- Kochanie jeszcze nie skączyliśmy - jak mnie od wiąże to zapierdolę mu gonga.
- Idioto on właśnie wszedł jak się ruchamy a ty mówisz coś o skączeniu. - po moich słowach widziałem, że nie był zadowolony ale wyciągnął swojego gada ze mnie i odciąża mi ręce. - Ubieraj się kurwa.
- Ubieraj się - powiedział naśladując mój głos, co mu nie wyszło, jednak po długim przedżeźnianiu, ubraliśmy się i wyszliśmy z pokoju szukając naszego nieproszonego gościa.
Zeszliśmy ze schodów i zauważyliśmy zdenerwowanego Alka, który siedział na narożniku.
- Alek posłuchaj mnie po pierwsze przepraszamy bardzo za to co widziałeś. - powiedziałem, Wiktor wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk i zobaczyłem, że Alek wystraszył się mojego głosu - po drugie co ty tu w ogóle robisz?
- Uh, no to ogólnie to baba z chemii poprosiła, żebym zaniósł wam jakieś karty pracy i no tak tu się znalazłem.
Powiedział a my siedzieliśmy w ciszy nie wiedząc co możemy powiedzieć.
- No trochę niezręcznie jest - trzymajcie mnie. Najgorsza osoba, która mi się podobała.
- To może ja już pójdę. - powiedział a my odprowadziliśmy go do drzwi, w progu dał nam jakieś karty. Zamknęliśmy drzwi bez żadnego pożegnania.
- To co może dokończymy? - zapytał mnie ze swoim sarkastycznym uśmiechem, przysuwając się do mnie.
- Wiesz co pierdol się tak dosłownie. Przed chwilą zobaczył nas przyjaciel tej twojej Marty wiesz, że oni nas chyba shipują. Oni mogą to powiedzieć całej szkole a ty chcesz coś jeszcze kończyć. Wiesz co wypierdalaj stąd. - byłem strasznie zdenerwowany ale nie krzyczałem, musiałem mu pokazać, że mam nad nim przewagę, przynajmniej w tym momencie.
Zauważyłem zaskoczenie na jego twarzy ale również smutek.
Zjebałem.
On nawet na mnie nie popatrzył poszedł szybko na górę po resztę swoich rzeczy i wyszedł z domu kierując się do domu tego przydupasa.
Za każdym razem kiedy się kłóciliśmy, szedł do niego.
Pierdolonego Adama.
Widać było, że ze sobą kręcą. Bardziej to Adam kręcił z Wiktorem niz na odwrót. To on psuł wszystkie moje plany z nim. Kiedy chciałem pogodzić się po wszystkich kłótniach nawet jeśli to nie była moja wina. Pisałem do niego czy wyszlibyśmy na pizze on odpowiadał, że aktualnie je z Adamem pizze, która przed chwilą zrobili. Tak było zawsze.
Czy było to toksyczne?
Bardzo.
Czy potrafiłem pozbyć się uczucia do Wiktora?
Nie bo to on był dla mnie tym kimś kim Adam był dla niego.
Nie ważne co by mi się działo, przychodził do mnie robił mi herbatę i mówił, że chłopcy nie płaczą. Było to strasznie toksyczne ale pomagało. Nawet raz mi powiedział, że kocha mnie mocniej od jego siostry.
A siostra była jego oczkiem w głowie. Nieważne co by się działo jego siostra była na pierwszym miejscu. Więc kiedy to powiedział poczułem, że pewnego dnia też będę osoba o, która będzie się tak martwić. I będę dla niego najważniejszy.
Jednak zawsze ktoś był ważniejszy ode mnie.
