9

242 2 1
                                    

pov: problem

*Następny dzień*

- Fuck, jestem spóźniony. Japierdolę - powiedziałem do siebie i nawet nie starałem się dotrzeć do klasy na czas, bo wiedziałem, że to się nie uda.

Po wczorajszych wydarzeniach ja i Adam zostaliśmy u Marty a reszta jej gangu pojechała, bo Marta miała ich dość. Oglądaliśmy filmy i pomimo tego, że nie chciałem spędzać czas po kłótni z Adamem, on uparł się, że mnie nie zostawi co było trochę podejrzane, szczególnie jak przytulał się do mnie i kładł rękę na mojej klatce piersiowej albo udzie. Wątpię, że Marta zwróciła na to uwagę.

Jak stwierdziliśmy, że muszę już wracać do domu to Adaś mnie odprowadził I pod koniec dnia jeszcze z nim i z Martą pisałem. Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że to najlepsze osoby, które mam w swoim życiu.

Pomijając moje życiowe rozmyślenia nadal jestem spóźniony, ale przynajmniej wszedłem już na piętro na, którym mam lekcje i zapukałem do sali nr. 28.

- Dzień dobry

- Wiktor, to ósmy raz w tym tygodniu kiedy się spóźniasz a jest dopiero wtorek. Musisz się ogarnąć, a teraz proszę wytłumacz mi dlaczego się spóźniłeś i, żebyś miał dobre wymówki.

- Uh... no bo ja... ogólnie to no... - nie wiedziałem co powiedzieć miałem totalna pustkę w głowie.

- To moja wina proszę pani - usłyszałem te słowa i popatrzyłem w kierunku osoby, która je wypowiedziała. To był Maks. Mój aniołek znowu uratował mi życie. Uśmiechnął się do mnie a ja tym samym mu odpowiedziałem. - Ja, uh... zapomniałem kupić sobie śniadania na dziś i Wiktor powiedział, że mi je kupi bo nie chciał, żebym był głodny przez połowę dnia dzisiaj.

Wow to bardzo miłe z jego strony, że stawia się za mną, ale to idiotyczna wymówka nie oszukujmy się.

- Oh... czy to jest prawda Wiktorze? - zapytała mnie z podejrzliwym wzrokiem.

- T-tak - powiedziałem i sięgnąłem do plecaka po moje śniadanie i mu podałem.

- Niech wam będzie i proszę nie rób już więcej zamieszania wokół siebie i usiądź. - powiedziała ta żmija i niech jej będzie zrobię to dla niej.

Moje nogi od razy poprowadziły mnie do ostatniej ławki obok Maksa z, którym dopiero teraz przywitałem się skinieniem głowy.

- Musimy porozmawiać - powiedzieliśmy w tym samym momencie i lekko się zaśmialiśmy. - Może na angielskim - teraz to on zaproponował a ja się zgodziłem zważając na to, że angielski to nasza dziś druga lekcja. Bałem się z nim rozmawiać ale chciałem to zrobić, nie wyobrażacie sobie jak bardzo.

"przyjaciele" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz