Rozdział 4

68 5 0
                                    

Zacząłem szukać odpowiedniego fotelika, aż w końcu z pomocą jakiegoś pracownika udało mi się kupić najbardziej odpowiedni fotelik. Po zapłaceniu wyszliśmy z Marcelem ze sklepu, otworzyłem samochód i zacząłem 'instalować' fotelik żeby bezpiecznie móc wozić Marcela, wszędzie gdzie będę chciał.

Do szpitala dojechaliśmy w niecałą godzinę, po zaparkowaniu wysiadłem i wziąłem Marcela na ręce wchodząc do środka przywitałem się z kobietą siedzącą w rejestracji i ruszyłem do pokoju pielęgniarek w którym umówiłem się z mamą do której zadzwoniłem podczas jazdy tutaj.

Zapukałem, a po usłyszeniu "proszę" wszedłem do środka cały czas trzymając Marcela na rękach

-Cześć mamo- uśmiechnąłem się w jej stronę

-Cześć synku, co to za maluch??- spytała patrząc na chłopca na moich rękach

-To Marcel, prawdopodobnie mój syn-

-Jak to prawdopodobnie- spojrzała na mnie ze zdziwieniem na twarzy

-Może mały pójdzie na przykład porysować a my porozmawiamy??- spojrzałem niepewnie na mamę

-Tak, masz rację tak będzie lepiej-
Posadziłem Marcela na kanapie dając mu kartkę i kredki

-Porysujesz sobie chwilkę a ja porozmawiam z babcią dobrze??- kiwnął tylko głową na "tak" i zajął się rysowaniem

-Bo widzisz mamo, chodzi o to że Marcel przyszedł dzisiaj do mnie i wręczył mi jakąś kopertę mówiąc mi że jestem jego tatą, zaprosiłem go do domu, bo nie mogłem pozwolić żeby zmarzł albo żeby stało mu się coś innego gorszego, po otworzeniu koperty znalazłem w niej kilka zdjęć i jakieś kartki, jak się okazało jedną kartką był list od jego drugiego rodzica, na drugiej były wyniki badań DNA, a na ostatniej miałem jego pesel i inne potrzebne informacje- powiedziałem jej wszystko, nigdy nie miałem przed mamą tajemnic zawsze jej wszystko mówiłem

-Okej i co teraz co zamierzasz zrobić- spojrzała na Marcela uśmiechając się lekko

-Chciałem zrobić ponowny test DNA, ale trochę się waham, po prostu nie wiem czy to dobry pomysł- westchnąłem z jednej strony testy już były wykonane, ale z drugiej strony ktoś mógł je podrobić prawda?

-Spokojnie kochanie zrobimy testy i będziesz na sto procent pewny- położyła mi rękę na ramieniu uśmiechając się pokrzepiająco w moją stronę

-Tak, masz rację- podszedłem do Marcela patrząc na jego rysunek

-Co narysowałeś??-

-choinke i śnieg i bałwanka- wymieniał pokazując paluszkiem daną rzecz o której mówił

-Ślicznie- połaskotałem go słysząc jak cichutko chichocze, sam się uśmiechnąłem

Wziąłem Marcela ponownie na ręce wychodząc razem z mamą z pokoju pielęgniarek, ruszyliśmy do jakiegoś gabinetu, będąc już w środku pomogłem ściągnąć Marcelowi kurtkę oraz czapkę, zaczął się wiercić rozglądając niespokojnie po gabinecie, jednak kiedy moja mama wyciągnęła wszystko żeby pobrać wymaz z policzka, mały zaczął płakać najprawdopodobniej wystraszony

-Hej spokojnie, nic się nie dzieje- wziąłem go na kolana chcąc dodać mu otuchy

-otworzysz ładnie buźkę, a jak będziesz dzielny to dostaniesz naklejkę i lizaka- moja mama to jednak ma podejście do dzieci i to bardzo duże. Marcel od razu otworzył buźkę będąc już bardziej spokojny.

Po pobraniu wymazu z policzka mi oraz Marcelowi który dostał obiecane naklejki i lizaka, mogliśmy już iść, pomogłem małemu się ubrać i po pożegnaniu się mogliśmy wyjść, zacząłem się zastanawiać czy ktoś z moich przyjaciół zostałby wieczorem z Marcelem ponieważ dzięki mojej mamie po wyniki mogę przyjechać już dzisiaj wieczorem co jest najlepszą opcją, przynajmniej nie będę cały czas niepewny.

Kocham Cię|Larry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz