rozdział 4

749 46 32
                                    

Kiedy usłyszałam o zaproszeniu na urodziny Isabeli Madrigal przeraziłam się bardzo. Przecież tam będzie całe miasto. Nie wytrzymam tam. Odebrało mi dech w piersiach, a w gardle poczułam gulę.

Szybko weszłam po schodach na górę udając się do swojego pokoju. Kręciło mi się w głowie, przez co o mało nie potknęłam się o dywan. Usiadłam na łóżku i próbowałam złapać oddech, szybko mrugając, by odgonić nieproszone łzy.

Nie mogę się tam przecież pokazać. Jeszcze Camilo! Porażka, wspomnę dodatkowo, że nie lubię takich tłocznych zebrań. Wszyscy są tacy dorośli, ładni, dojrzali i pewni siebie. Mają również towarzysza lub przyjaciół, przez co czuje się mniej pewnie.

Uspokoiłam swój oddech, próbując wymyślić jakąkolwiek wymówkę dla mojej mamy, by tam nie iść. Niestety wszystkie pomysły które przychodziły mi do głowy, były zbyt głupie i kobieta nie uwierzyła by w nie.

Po chwili usłyszałam jak moja rodzicielka woła mnie na obiad. Zeszłam po schodach do kuchni i usiadłam przy stole obok mojego brata, który nie wyglądał za dobrze. Chyba coś mu dolegało.

- Wszystko dobrze? - Zapytałam się przejętym głosem mojego młodszego brata.

- Nie za bardzo, boli mnie strasznie głowa. - Odpowiedział.

- Może pójdę po jakieś jedzenie do Juliety Madrigal? - Odezwała się nagle mama, która dawała na stół talerze z jedzeniem. - Poczujesz się wtedy lepiej. - Dodała.

- Nie, nie trzeba dziękuje, zaraz pewnie przejdzie. - Odparł.

- Tak, w ogóle mamo to muszę ci coś powiedzieć... - Zaczęłam mówić lecz kobieta mi przerwała.

- Idziesz na urodziny Isabeli Madrigal i koniec kropka. - Oznajmiła podniesionym głosem.

- Ale tam będzie całe miasto, nie wytrzymam tego. Proszę Cię mamá.

- Nie i koniec, idziesz tam. Musisz znaleźć sobie jakiś przyjaciół, a to będzie najlepszy moment. - Odpowiedziała, a ja zamilkłam.

Może i moja mama ma rację, powinnam sobie znaleźć przyjaciół, ale nie potrafię nawiązywać z moimi rówieśnikami kontaktu.

Po zjedzeniu obiadu poszłam do swojego pokoju, a moja mama zajęła się moim bratem. Położyłam się na łóżku i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Obudziłam się kiedy była godzina 4 w nocy. Musiałam spać w takim razie 12 godzin. Nigdy tyle chyba nie spałam. Poszłam po cichu do łazienki, by nikogo nie obudzić i poszłam się umyć, bo nie robiłam tego wczoraj, bo niespodziewanie zasnęłam.

Po umyciu się założyłam moją ulubioną niebieską spódnice oraz białą bluzkę na ramiączkach. Wróciłam do pokoju i spojrzałam na zegarek i ujrzałam, że jest godzina 4:30. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Do biblioteki nie pójdę, bo jest jak na razie zamknięta. Zostało mi tylko jedno, z czego oczywiście bardzo się ucieszyłam. Przeczytać książkę, którą mam w domu i którą czytałam już ze sto razy.

Od razu podeszłam do swojej szafki, w której trzymam daną lekturę. Otworzyłam ją po chwili i wzięłam przedmiot do ręki, a następnie położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać.

***

Byłam na rozdziale 13 kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

- ¡Por favor! - Powiedziałam grzecznie sięgając przy tym po zakładkę do książki.

- Hola, mam złe wieści. - Powiedziała mamá po wejściu do mojego pokoju.

Little shy girl | Camilo MadrigalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz