|5|

93 14 4
                                    

- Nie chcemy tu mieć takich ludzi jak ona- powiedział prawdopodobnie jej tata, smutna prawda bo ludzie tacy jak ja czyli wychudzeni i z niepełnosprawnością nie mają tutaj normalnego życia.

Dziewczynka spojrzała się na mnie tylko teraz inaczej. Jej spojrzenie pokazywała współczucie, jakby chciała do mnie podejść i mnie pocieszyć.

I tak zrobiła

- Tatusiu dasz mi chwilę- spytała się

- Dobrze, tylko wracaj szybko do domu- powiedział i prawdpodobnie poszedł do swojego domu

- Em przepraszam czy wszystko dobrze? Co się stało?- spytała się dziewczynka podchodząc bliżej

Na te słowa ostatkiem sił sięgnęłam po zeszyt i napisałam.

Tak dobrze, leć do taty bo pewnie się o ciebie martwi :)

Napisałam i pokazałam jej wiadomość na co ta spojrzała na mnie zaciekawiona i spytała:

- Nie możesz mówić?- spytała na co ja kiwnęłam głową, ała. Nawet sam nią ruch bolał mnie.

Dziewczynka smutno patrzyła się na mnie i sięgnęła do torebki z, której wyjęła malutką paczkę.

- Proszę, Nie jestem głodna, więc możesz zjeść, są tu pierożki- powiedziała i podała mi torebkę na co uśmiechnęłam się do niej

- A tu masz wodę- powiedziała po raz drugi i oddała mi swój bidon.

Cieszyłam się jak nie wiem, ktoś sie mną zainteresował kiedy byłam naprawdę w potrzebie. Podejrzewam, że gdyby nie ona umarłabym tutaj i tyle by było po Sae.

W zeszycie podziękowałam jej za to co dla mnie zrobiła, mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Pożegnała się ze mną i pobiegła do domu. Otworzyłam torebkę i dodatkowo znalazłam tam chusteczki. Teraz mam czym zatamować krwawienie.

Na początku zajełam się ranami zużywając chusteczki i trochę wody, a potem zabrałam się za jedzenie. Jakie to pyszne, dawno niczego nie miałam w ustach.

***

Obudził mnie czyjś głos, nie był on miły tylko oschły.

- Dziecko wynocha! To nie miejsce dla dzieci- mówiła osoba widocznie do mnie, szybko się popatrzyłam dookoła siebie i zobaczyłam, że ta moja "pobudka" przyciągnęła kilka osób, które patrzyły się na mnie. Chciałam teraz zniknąć jak najszybciej, nie lubię być w centrum uwagi.

Wstałam z chodnika i jak gdyby nigdy nic skierowałam się w stronę domu, jednak szybko coś, a raczej ktoś mnie zatrzymał.

- Mówię coś do ciebie dziecko!- krzyknął wyraźnie wkurzony, oj będzie źle.

Pokazałam palcem na usta, bo nigdzie nie mogłam znaleźć mojego zeszytu. Widocznie go zgubiłam.

- Jesteś głodna? Jeszcze czego!- wrzasnął mi do ucha na co skrzywiłam się, bolało.

Pokręciłam głową na nie co chyba jeszcze bardziej go zirytowało bo tupną nogą i zrobił się czerwony ze złości.

- Gdzie twoi rodzice!- znów wrzasnął, na co ja pokazałam palcem niebo i uśmiechnęłam się do niego smutno.

- Nie będę się z tobą bawić smarkaczu!- powiedział, wziął mnie do góry i rzucił w beczki.

Ała

Ała

Bolało i to strasznie. Spróbowałam stanąć na nogach jednak nie mogłam iść. Zbyt mnie bolała prawa noga. Chwiciłam się za nią, a na policzkach poczułam mokre łzy.

Widocznie tamten Pan był strasznie zły bo przez zapłakane oczy zobaczyłam jak zbliża się w moim kierunku. Pokreciłam głową i machałam rękoma, żeby się odczepił. Jednak zachowywał się jak rzep.

- Jeszcze z Tobą nie skończyłem bachorze, a teraz zaprowadź mnie do swojego domu, pogadam sobie z twoimi rodzicami- powiedział chwytając mnie za bluzkę podnosząc do góry, na co próbowałam mu się wyrwać.

Nie będę go nigdzie prowadziła

Pokreciłam głową na nie, muszę się postawić i być silna. Kątem oka widziłam, że ten incydent zaciekawił wiele mieszkańców bo z minutę na minutę ktoś przychodził.

A najgorsze było to, że pozwalali mu na krzywdzeniem ludzi.

Boli mnie serce...

Coraz więcej łez zlatywało mi na ubranie kiedy zacisnął mi rękę tak, że traciłam oddech.

- Zostaw ją- usłyszałam czyjś oschły głos

Nie potrzeba słów by kochać |Gaara x Oc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz