Rozdział 1

3.6K 96 37
                                    

Otworzyłam powieki, natrafiając na rażące światło, umieszczone na środku sufitu. Pomrugałam, przyzwyczajając się do następującego oświetlenia. Leżałam na czymś miękkim, prawdopodobnie gigantycznym materacu. Chciałam poruszyć dłońmi, jednak moje czynności były osłabione.

Przeniosłam wzrok w górę, widząc, że całe ręce mam uwięzione w mocnym łańcuchu, przyczepionym do podłogi. Westchnęłam, sprowadzając tęczówki w dół. Byłam całkowicie naga, jedynym przykryciem były moje dosyć długie włosy. Przesunęłam się minimalnie w stronę, gdzie zaczynał się materac. Oparłam dolną wargę ust o łokieć, widząc na nim kilka kropel krwi.

Bili mnie. Zacisnęłam usta w wąską linię, powstrzymując wybuch płaczu. Nie chciałam w tym momencie płakać. Starałam się pamiętać o jednej, ważnej zasadzie, nauczonej podczas wszystkich castingów.

Nigdy nie pokazuj, że można Cię zranić.

Nie pokazuj, że masz jakiekolwiek emocje.

Nie pokazuj swojej słabości.

Nie czuj nic.

Obojętność stała się obroną.

Zawsze miałam skłonność do unikania nieprzyjemnych sytuacji czy odwracania głowy, gdy widziałam coś, co mi się nie spodobało.
A dzisiaj znajduję się w tym, jak nie innym miejscu. To jest moja próba. Próba moich słabości.

- Księżniczka już wstała? - zapytał głos obok mnie. Przymknęłam oczy, momentalnie odwracając głowę w inną stronę. Był moim oprawcą. Osobą, której nienawidziłam całym sercem. Zniszczył wszystko, co dobre.

Bo w tamtym momencie mój świat się zawalił.

- Jak myślisz? - wychrypiałam.

- Nie pyskuj, dziwko. - powiedział, siadając na krześle, naprzeciwko mnie. Zacisnęłam usta w wąską linię, kładąc głowę na materacu. Byłam tym całym cyrkiem zmęczona, mimo, że minął prawdopodobnie jeden dzień.

- Ile dni tu jestem? - zapytałam.

- Wystarczająco - urwał.

- A dokładniej? - westchnęłam. Nigdy nie lubiłam zgadywanek, a czyste konkrety.

- Dwa dni. - syknął. Nie chciałam kontynuować tematu, więc się nie odezwałam. Spędziłam tu dwa cholerne dni, nie pamiętając absolutnie nic. Żadnych przebłysków czy choć sekundowej urywki z tego momentu. Nie wiadomo co ze mną robili i to było najgorsze. Bolała mnie głowa od zbyt jasnego światła, a raczej małej żarówki, świecącej centralnie nad moją głową. Szarpnęłam łańcuchami z wyczerpania, nie poruszyły się nawet o centymetr.

- Nie próbuj uciekać. - powiedział, przez co zaprzestałam swoich ruchów. - Łańcuchy są mocne, a to miejsce położone zbyt wysoko, abyś skoczyła. - dodał, wstając z miejsca.

- Zostaniesz pod opieką Nicolasa. Nie próbuj niczego, przez co zostaniesz ukarana. - nie mam pojęcia dlaczego mi się tłumaczył. Jakby ta jego wypowiedź miała jakieś znaczenie czy drugie dno.

Nicolas..

Nie wiedziałam który z nich tak się nazywał, jednak wydawało mi się, że ten ostatni. Miał ładne, hipnotyzujące brązowe tęczówki, lecz wiedziałam, że mnie stąd nie wypuści. Prawdopodobnie był gorszy od nich, a może i najgorszy. Nie chciałam tego życia. Zakrapianego strachem, krwią i gwałtem.

Simone opuścił pomieszczenie, przez co mogłam się rozejrzeć po całej powierzchni w której przebywałam. Cześć okien była wybita, kilka szkieł leżało na podłodze, trochę dalej ode mnie.

Oznaczona 18+ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz