3

108 15 27
                                    

Uciekał. Wiedział, że to nie on, ale był w ciele tej osoby. Nie mógł nic zrobić. Była noc, wokoło pełno dziwnych, krzywych drzew. Ich kory miały błękitny kolor, a liście żółte i czerwone powiewały na wietrze. Krzewy, które mijał były czarne z zielonymi owocami. Za sobą usłyszał ryk i... pstryknięcie palcami. Przed nim pojawiła się ściana niebieskiego ognia. Postać, w której się znajdował zamknęła oczy, przez co nie mógł zobaczyć kto jest jego oprawcą, ale, mimo to doskonale wiedział kto to jest. Nagle znalazł się kilka metrów od tej osoby. Był to zwykły człowiek. Pstryknięcie palcami, a ofiarą zajęła się ogniem. Nie mógł odwrócić wzroku. Coś go trzymało. Skóra odpadała, mięśnie odchodziły, potworny wrzask dzwonił mu w uszach. W końcu, gdy po chłopaku został sam proch, dłonie w czarnych rękawiczkach zasłoniły mu oczy.

Obudził się roztrzęsiony. Miał przyspieszony oddech i pot na twarzy. Wstał i poszedł do kuchni. Nalał sobie wody i próbował się uspokoić. Wypił całą szklankę. Jest tu. Ruszył w stronę części domu, która robiła za sklep. Podszedł do automatu i wpisał kod. Zszedł na sam dół. Pracowania Forda. Wierzył, że znajdzie tam coś co mu pomoże. Były tam kopie dzienników, dokumenty i wynalazki. Czas zacząć poszukiwania.

Po wielu godzinach szukania znalazł. Znalazł notatkę. Zapisany na niej był dziwny rytułał przyzwania Bill'a. Różnił się od poprzedniego. Kilka słów było skreślonych i pisanych inaczej. Projekt był doskonalony. Wymowa zaklęcia pisana kilka razy w wymowie. Ford...on chciał go przyzwać, a raczej już to zrobił.

Znowu zaczął panikować. Wybiegł z piwnicy. Nie ma opcji, że go powstrzyma. Jest sam, wszyscy młodzi (i nie tylko) wyjechali z miasteczka do miasta po incydencie parę lat temu. Nie jest tak mądry jak Ford, a jego wynalazki nie pomogą. Cipher będzie ostrożniejszy niż ostatnim razem, albo w ogóle zaraz wpadnie mu do domu, zabije jak tamtego chłopaka w lesie i zapanuje nad tym wszechświatem bez żadnych przeszkód.

To wszystko przyprawiło go o ból głowy i brzucha. Położył się na kanapie i dokończył czekoladę z wczoraj. Jak ma umrzeć to przynajmniej z ulubioną czekoladą. Obrócił się głową do oparcia i zamknął oczy. Chciał się wyciszyć. Może nałożyć na chatę barierę? W sumie, to, pewnie już jest. Później się sprawdzi. Wuj nie byłby tak głupi, żeby niezabezpieczyć chaty, prawda?

Głowa nie dawała mu spokoju już od godziny. W końcu wstał i stwierdził, że trzeba iść do apteki, albo umrze szybciej niż myślał. Wziął pieniądze, ubrał buty i poszedł do miasta. Kolejny raz tego dnia. Po kilkunastu minutach dotarł do sklepu. Kupił jakieś mocne tabletki na ból i tym podobne rzeczy w razie czego. Od razu wziął wodę i połknął tabletki. Wrócił do domu i położył się na łóżku. Boże...(chociaż nie, gdyby Bóg istniał zrobiłby coś z tym) to wszystko okropnie na mnie działa... Jak tak dalej pójdzie to sam się wykończę, a to dopiero drugi dzień...

Znów zasnął. Tym razem nie czekała go niemiła niespodzianka jego wyobraźni, a raczej kogoś kto przy niej grzebał.

°•°•°•°•°•°•°•°

Obudził się niezwykle wypoczęty, mimo że był środek nocy. Przeciągnął się i obrócił twarzą do ściany z nadzieją, że znów uda mu się zasnąć tak cudnym snem.

Sam zdążył się zorientować, że nici ze spania. Chociaż i tak nic lepszego nie zrobi niż zaśnięcie. Chętnie by pograł w jakąś grę multiplayer, ale, ani tu zasięgu, ani internetu, przynajmniej jak na razie, więc sobie nie zagra. Już chciał wstać i iść do kuchni coś zjeść, ale momentalnie odechciało mi się, gdy usłyszał kroki za drzwiami. Zamknął oczy i nasłuchiwał. Drzwi się otworzyły serce waliło mu jak oszalałe. Musiał zachować spokój...musiał. Kroki ustały. Stał za nim. Po chwili, która trwała dla niego niczym godziny, poczuł na głowie dłoń. Gładziła jego włosy. Zjechała powoli na twarz. Zatrzymał się gładząc delikatnie palcem jego lewe oko.

—Kiedyś ci je zabiorę, Sosenko.— szepnął mu do ucha.— Do zobaczenia wkrótce.— pstryknął palcami i zniknął.

Po jego policzkach zaczęły spływać słone łzy. Cały się trząsł. Po pokoju rozniósł się cichy szloch. Skulił się pod kołdrą. Wciąż nie mógł uwierzyć w to co się stało chwilę wcześniej. Przerażony i spanikowany nie mógł już myśleć o śnie. Jedyne wokół czego krążyły jego myśli to był Bill.

Demon SnuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz