4

107 12 35
                                    

Mam dość! Nie pojebało mnie, aż tak, żeby zostawać tutaj! Może i kocham to miejsce, ale, mimo wszystko, wole jeszcze trochę pożyć!

Spakował się już godzinę temu. Właśnie szedł na autobus do Kalifornii. W szafie znalazł jakiś stary plecak. Miał tam dzienniki i jedzenie, które ostatnio kupił.

Stał na przystanku. Czekał już dziesięć minut. W końcu przyjechał. Zajął miejsce w ostatnim rzędzie.

Zostało tylko czekać.

°•°•°•°•°•°•°•°

Gdy dojechali, chłopak jak tylko wysiadł z autobusu nie patrząc na nic skierował się do domu.

Ahh, Kalifornia. Tu powinien być spokój! W końcu!

Otworzył drzwi do mieszkania i szedł do niego. Spojrzał na zegarek. 12:38. Jako, że było już południe, uznał, że przydałoby się zjeść obiad. Ugotował sobie jakieś warzywa na patelnię z ryżem. Usiadł przed telewizorem i włączył film. Leciała bajka. Coś idealnego, żeby w spokoju zjeść.

Zjadł, pozmywał, przebrał się w piżamę, bo nie zamierzał już nigdzie wychodzić i położył się. Wyciągnął dzienniki z plecaka i zaczął je czytać. Mimo, że nie chce tam wracać... chce mieć to miejsce w pamięci. Jak najdłużej.

°•°•°•°•°•°•°•°

Mimo wczesnej godziny zrobiło się ciemno. O szybę okna uderzały duże krople deszczu, drzewami miotał mocny wiatr. W całym bloku wysiadł prąd. Chłopak siedział przy świeczce, w łóżku. Miał przy sobie trochę słodkości i książkę. Dzienniki już dawno zdążył przejrzeć. Dobry kryminał, słodycze, idealnie. Nawet brak prądu mu nie przeszkadzał.

Wczuł się przez klimat w mieszkaniu jak nigdy. Chłonął tekst jakby nie było jutra. Był już na stronie sto sześćdziesiątej trzeciej.

Czytał i czytał. Mała świeczka właśnie się wypalała. Chłopak nawet tego nie zauważył. Już prawie kończył, już miało się okazać kto był mordercą, gdy nagle jedyne źródło światła zgasło. Pokój ogarnęła ciemność. Nieprzenikniona ciemność. Trochę przestraszył się. Nie miał kolejnej świeczki niedaleko. Zaczął szukać telefonu po łóżku, ale nie znalazł go. Mimo że był już dorosły bał się wyjść z łóżka. Odstawił wszytsko na bok. Przykrył się szczelnie kołdrą i zamknął oczy. Chciał jak najszybciej zasnąć. Wziął nawet misia, którego kiedyś dostał od siostry i przytulił się do niego. Kiedyś pewnie uzna to za komiczne, ale teraz, w tej chwili, bał się. Z resztą miał czego. Demon już raz złożył mu nocną wizytę. Skulił się pod pierzyną i próbował przywołać na myśl jakieś miłe wspomnienia, zabawne sytuacje i inne takie rzeczy, które mogły odpędzić negatywne myśli.

W końcu, gdy jakiś udało mu się przyćmić zło słodyczą piesków ze swojej wyobraźni czuł, że zasypia.

Usłyszał skrzypienie drzwi. Na pewno wiatr. Ciche stukanie. Pies sąsiada z góry. Dziwaczny chichot. Telewizor staruszki za ścianą. Sam nie mógł się do tego przekonać...

-Urocze, takie dziecinne...- bardzo chichy szept, mówiony do siebie rozniósł się po pokoju. Niski, męski głos. Nie brzmiał jak Bill, ale chłopak wiedział, że to on.-Niedługo będziesz taki tylko dla mnie. Przede mną nie uciekniesz. Nigdy.-

Pstryknięcie palcami i po sprawie. Zniknął. Oddech mu przyspieszył, krew szybciej dopływa do serca. Znowu w jego oczach zebrały się łzy. Nie da rady tak dłużej. Nie wytrzyma więcej jego najść, trójkątów i innych rzeczy przypominających go. Pokój ogarnął szloch. Szloch przerażenia, bezradności i słabości. Nie mógł nic zrobić. Nic by uratować siebie i innych. Nie wiedział co demon planuje, ale i tak nie zdoła go powstrzymać. Na razie podbija jego umysł. Później przerzuci się na coś bardziej ambitnego. Ta myśl dobijała go jeszcze bardziej.

Demon SnuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz