Tony Pov.
Pracowałem spokojnie w swoim laboratorium. Peter był na patrolu, wszyscy Avengers byli na misji. Wszystko było normalnie, jak co dzień, jednak spokój przerwał głos Friday.
-Szefie, Karen wysłała mi sygnał alarmowy. Peter jest poważnie ranny i nieprzytomny.
Te dwa zdania wystarczyły, żebym przerwał całą pracę, założył zbroję i wyleciał z wieży. Friday pokierowała mnie na w opustoszałą alejkę, gdzie leżało moje dziecko. Miał ogromną dziurę w brzuchu i kilka mniejszych ran na ciele. Natychmiast podbiegłem do niego i chwyciłem w ramiona.
-Peter, co się stało ?!- pytałem przerażonym.
-Toomes… to on… tato… nie czuję się za dobrze- wyszeptał słabo.
Zaczął zamykać oczy, na co nie mogłem pozwolić.
-Nie Pete proszę ! Nie zamykaj oczu ! Zostań ze mną Bambi !- prosiłem.
-Przepraszam…- szepnął i zamknął oczy.
Nie czekając ani chwili dłużej, wziąłem moje dziecko na ręce i poleciałem do wieży, po drodze powiadomiłem o wszystkim Helen Cho.
Gdy dotarłem na miejsce, lekarze natychmiast zabrali Petera na salę operacyjną. Byłem kompletnie przerażony. Te rany wyglądały na tyle poważnie, że nie wiadomo co z nim będzie.
Cała operacja trwała jakieś cztery godziny. Nie odszedłem od drzwi nawet na sekundę. Gdy Helen wyszła… jej mina zwiastowała najgorsze.
-Przykro mi Tony… jest źle… bardzo źle…- powiedziała.
Pokręciłem głową ledwie powstrzymując łzy.
-Obrażenia były bardzo rozległe. Stracił dużo krwi. Ledwo udało się nam uratować. Teraz utrzymujemy go w śpiączce, ale jego stan nadal jest krytyczny- mówiła ze smutkiem.
Wpuściła mnie do sali i wtedy zobaczyłem… mojego syna owiniętego w bandaże i podłączonego do maszyn podtrzymujących go przy życiu. Łzy poleciały po mojej twarzy. Podszedłem do jego łóżka i delikatnie wziąłem go za rękę.
-Hej Bambi… nie wiem czy mnie słyszysz, ale musisz z tego wyjść. Musisz walczyć. Nawet się nie waż nas zostawić… kocham cię synku… nie chcę żyć bez ciebie…
Nagle drzwi się otworzyły i do sali weszła Pepper. Podeszła do mnie, a z jej oczu popłynęły łzy.
-Tony… co się stało ?- mówiła zrozpaczona.
-Zanim zemdlał powiedział, że stoi za tym Toomes. Dorwę go i zabiję- powiedziałem zły.
-Zrobimy to razem- usłyszałem głos Steve'a.
Znów spojrzałem na drzwi i zobaczyłem całą drużynę Avengers.
-Skąd wiedzieliście ?- zapytałem zaskoczony.
-Friday nas powiadomiła- odpowiedziała Natasha.
-Powiedzieliśmy wszystko Fury'emu i zgodził się, żebyśmy przyjechali- dodał Clint.
-Nie martw się Tony. Znajdziemy Toomes'a i zapłaci za wszystko co zrobił- powiedział Steve.
Tylko pokiwałem głową i znów spojrzałem na Petera.
-Obiecuję ci. Dorwiemy go.
~~~~~~~~~~~~~
Druga część już wkrótce !
CZYTASZ
Irondad & Spiderson: One-Shots
FanfictionOdkąd Peter Parker został Spider-Manem potrzebował kogoś kto pokaże mu jak być superbohaterem. Tym kimś został jego mentor, Tony Stark.