Pan Stark

1.3K 66 23
                                    

Tony Pov.

To był ranek jak każdy inny. Spotkanie w kuchni, śniadanie, poranna kawa. Brakowało tylko Petera, który jak zwykle zaspał.

-Friday, obudź Petera- powiedziałem.

Chwilę później sztuczna inteligencja odpowiedziała.

-Peter powiedział "To że Pan Stark mnie adoptował nie znaczy, że może mi rozkazywać".

Wszyscy zaczęli się nagle śmiać. Spodziewali się na pewno, że się wkurzę, ale wcale nie zamierzałem.

-A ty co ? Nie wkurzasz się, że dzieciak ci pyskuje ?- pytał roześmiany Clint.

-Nie… jakoś nie…- powiedziałem cicho.

Natasha spojrzała na mnie z zainteresowaniem.

-Wszystko w porządku Tony ?- zapytała.

-A co ma być nie tak ?- mówiłem.

-Odkąd adoptowałeś Petera, czasami robisz się jakiś smutny- stwierdził Steve.

Nie wiedziałem, że to aż tak widać.

-No dobra… nie rozumiem dlaczego mimo adopcji Peter ciągle mówi na mnie Pan Stark. Tyle razy mu powtarzałem, żeby przestał, ale on dalej to robi- powiedziałem.

-Przyznaj się, że chcesz, żeby dzieciak nazywał cię tatą- mówił Barton.

Zignorowałem go, chociaż miał rację.

-Tony, sam wiesz, że Peterowi jest naprawdę ciężko. Dopiero co stracił ostatniego członka rodziny i na pewno trudno mu przyzwyczaić się do nowej. Z czasem na pewno zacznie mówić do czasu ciebie tato- rzekła Natasha.

-Może masz rację. Muszę z nim porozmawiać- powiedziałem wstając od stołu.

Wyszedłem z kuchni i udałem się prosto do pokoju Petera. Gdy już stanąłem pod drzwiami, wiedziałem, że zaraz będzie mnie czekała bardzo trudna rozmowa. Wziąłem głęboki oddech, nacisnąłem klamkę i powoli otworzyłem drzwi. Peter nadal spał spokojnie na łóżku. Szczerze myślałem, że żartuje kiedy powiedział, że nie wstanie. Wszedłem do pokoju, podszedłem do łóżka i usiadłem na nim. 

-Wstawaj Rajstopku. To, że jest sobota nie oznacza, że możesz spać do wieczora.

Lekko otworzył oczy z niezadowoloną miną.

-Czy to naprawdę, aż taka zbrodnia, że chcę dłużej pospać ?- mruknął siadając na łóżku.

-Dłuższe spanie nie jest zbrodnią, ale przegapienie śniadania już tak- powiedziałem.

-Bardzo śmieszne Panie Stark- mówił przewracając oczami.

Moja mina z rozbawionej zmieniła się w poważną.

-Peter… nie będę gadać głupot… Dlaczego wciąż nazywasz mnie Panem Starkiem ?- powiedziałem wprost.

Na te słowa, dzieciak bardzo się spiął. Spojrzał w dół i milczał. Zdałem sobie sprawę, że sprawa może być bardziej poważna niż się wydaje.

-Wiem, że na pewno jest ci trudno po śmierci May i nie możesz się przyzwyczaić do nowej sytuacji, ale… proszę powiedz dlaczego ?

-To… to… to dlatego, że ja… że ja…- wyjąkał, a kilka łez spłynęło po jego policzkach.

Niczego tak bardzo nienawidzę jak widoku płaczu mojego dzieciaka. Poczułem się naprawdę winny, że płacze przeze mnie. Od razu go przytuliłem.

-Spokojnie Pete. Przepraszam, nie powinienem o to pytać- mówiłem cicho.

-Nie… to nie Pana wina- wyszeptał.

Po chwili odsunąłem się, a Peter trochę się uspokoił.

-Wciąż nazywam Pana, Panem Starkiem, ponieważ… boję się…- zaczął.

-Czego ?- zapytałem.

-Że… że… cię stracę…- przyznał w końcu.

Kompletnie się tego nie spodziewałem.

-Od zawsze wszyscy z mojej rodziny… moi rodzice, wujek Ben, ciocia May… nie chcę i ciebie stracić…

To był dla mnie sygnał, żeby znowu go przytulić.

-Peter… nigdy mnie nie stracisz. Obiecuję ci, że zawsze będę z tobą. Nie ważne co się stanie. Ja, Pepper i Avengers kochamy cię najbardziej na świecie i nigdy nie przestaniemy… kocham cię synku…

-Ja też cię kocham… tato...

~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję za pomysł: onlyur_princess

Irondad & Spiderson: One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz