Minęły już 2 tygodnie. Peter wciąż się nie obudził.
Tony i Pepper czuwali przy jego łóżku, a w tym czasie Avengers wciąż nie mogli namierzyć lokalizacji Toomes'a.
-Dlaczego to tak długo trwa ?- Tony zapytał Pepper, patrząc na Petera.
-Helen mówi, że jego stan się polepszył, ale nie wie kiedy się obudzi- powiedziała.
Tony był rozbity. Był jednocześnie przerażony, ponieważ Peter otarł się o śmierć, wściekły bo sprawca tego wszystkiego wciąż chodzi na wolności i smutny, ponieważ wciąż jest nieprzytomny. Nagle Tony i Pepper usłyszeli głos Friday.
-Szefie, Pan Rogers prosił o pana natychmiastowe przyjście do laboratorium.
Oboje spojrzeli na siebie zszokowani.
-Znaleźli go...- mówił Stark.
-Idź. Dorwijcie tego potwora i ukarajcie za to co zrobił naszemu synowi.
Tony pokiwał głową i spojrzał na swojego syna.
-Złapiemy go Pete. Zapłaci za wszystko.
Chwilę później Tony był już w laboratorium gdzie czekała drużyna. Mieli dla niego dobre informacje.
-Gość nieźle się ukrył, ale znaleźliśmy go- powiedział Clint.
-Kamery złapały go przy jednym z opuszczonych budynków w Queens- mówiła Natasha.
-Nie tylko jego. Zabunkrował się tam ze swoimi ludźmi. Wygląda na to, że zmienili norę- mówił Steve.
Złość Tony'ego rosła z każdym wypowiedzianym słowem.
-Idziemy. Załatwmy ich- powiedział.
Avengers uzbroili się i natychmiast ruszyli do miejsca, gdzie widziano Toomes'a.
Gdy dotarli na miejsce, nie czekając ani chwili weszli do środka i bez najmniejszych problemów pokonali ludzi Toomes'a. Potem został im sam Vulture.
-Czym zasłużyłem sobie na wizytę Avengersów ?- mówił Toomes.
Tony był tak wściekły, że ledwo panował nad sobą. Natychmiast rzucił Vulture'a na ścianę.
-Zapłacisz za wszystko co zrobiłeś mojemu dziecku !- Stark warknął gniewnie.
-Jesteś ojcem Petera ? Nie chwalił mi się- zaśmiał się Adrian.
Tony złapał go za szyję.
-Tak... jestem jego ojcem. I wiesz co ? Naprawdę nie lubię kiedy ktoś krzywdzi mojego syna.
-Aha, czyli mały żyje. Tego insekta naprawdę trudno zabić.
Teraz Tony był w kompletnym szale. Ścisnął krtań Toomes'a tak, aby nie mógł oddychać i przystawił mu do głowy rękawicę gotową do strzału.
-Na szczęście ciebie nie będzie trudno...
Stark już miał strzelić, kiedy ktoś inny chwycił jego rękawicę. To był Steve.
-Tony... nie warto...- zaczął.
Stark pokręcił kurczowo głową.
-On chciał zabić moje dziecko- Tony mówił wściekły.
-Wiem Tony... wszyscy jesteśmy wściekli... ale Peter by tego nie chciał...
Starka uderzyły słowa Rogersa. Uspokoił się i puścił Toomes'a.
Natasha wezwała agentów Tarczy, którzy zajęli się Vulturem, a sami wrócili do wieży. Tony od razu poszedł do pokoju, w którym leżał Peter.
-I co ?- zapytała Pepper, gdy tylko wszedł do środka.
-Spokojnie. Tarcza go zabrała- odpowiedział Tony.
Oboje stanęli przy łóżku syna.
-Gdy tam byliśmy. Pepper... straciłem panowanie nad sobą. Byłem gotów go zabić. Gdyby Steve mnie powstrzymał, zrobiłbym to- powiedział Stark z poczuciem winy.
-Każdemu by puściły nerwy Tony. To nie była twoja wina- pocieszyła go Pepper.
-Nie... była...
Gdy tylko usłyszeli ten głos Tony i Pepper natychmiast spojrzeli na Petera... obudził się. Stark przybliżył się do niego, a z jego oczu poleciały łzy.
-Hej Bambi...- wyszeptał szczęśliwy.
-Hej tato...- szepnął słabo Peter.
-Dorwaliśmy go. Już nie zrobi ci krzywdy. Obiecuję- Tony powiedział ocierając łzy.
-Wiem... Nie odważyłby się... po waszych... odwiedzinach- Peter się uśmiechnął.
Tony lekko przytulił swoje dziecko.
-Nie dam cię skrzywdzić Bambi. Przysięgam.
-Wiem tato... wiem...
CZYTASZ
Irondad & Spiderson: One-Shots
FanfictionOdkąd Peter Parker został Spider-Manem potrzebował kogoś kto pokaże mu jak być superbohaterem. Tym kimś został jego mentor, Tony Stark.