Śpiączka cz. 2

1.3K 62 13
                                    

Minęły już 2 tygodnie. Peter wciąż się nie obudził.

Tony i Pepper czuwali przy jego łóżku, a w tym czasie Avengers wciąż nie mogli namierzyć lokalizacji Toomes'a.

-Dlaczego to tak długo trwa ?- Tony zapytał Pepper, patrząc na Petera.

-Helen mówi, że jego stan się polepszył, ale nie wie kiedy się obudzi- powiedziała.

Tony był rozbity. Był jednocześnie przerażony, ponieważ Peter otarł się o śmierć, wściekły bo sprawca tego wszystkiego wciąż chodzi na wolności i smutny, ponieważ wciąż jest nieprzytomny. Nagle Tony i Pepper usłyszeli głos Friday.

-Szefie, Pan Rogers prosił o pana natychmiastowe przyjście do laboratorium.

Oboje spojrzeli na siebie zszokowani.

-Znaleźli go...- mówił Stark.

-Idź. Dorwijcie tego potwora i ukarajcie za to co zrobił naszemu synowi.

Tony pokiwał głową i spojrzał na swojego syna.

-Złapiemy go Pete. Zapłaci za wszystko.

Chwilę później Tony był już w laboratorium gdzie czekała drużyna. Mieli dla niego dobre informacje.

-Gość nieźle się ukrył, ale znaleźliśmy go- powiedział Clint.

-Kamery złapały go przy jednym z opuszczonych budynków w Queens- mówiła Natasha.

-Nie tylko jego. Zabunkrował się tam ze swoimi ludźmi. Wygląda na to, że zmienili norę- mówił Steve.

Złość Tony'ego rosła z każdym wypowiedzianym słowem.

-Idziemy. Załatwmy ich- powiedział.

Avengers uzbroili się i natychmiast ruszyli do miejsca, gdzie widziano Toomes'a.

Gdy dotarli na miejsce, nie czekając ani chwili weszli do środka i bez najmniejszych problemów pokonali ludzi Toomes'a. Potem został im sam Vulture.

-Czym zasłużyłem sobie na wizytę Avengersów ?- mówił Toomes.

Tony był tak wściekły, że ledwo panował nad sobą. Natychmiast rzucił Vulture'a na ścianę.

-Zapłacisz za wszystko co zrobiłeś mojemu dziecku !- Stark warknął gniewnie.

-Jesteś ojcem Petera ? Nie chwalił mi się- zaśmiał się Adrian.

Tony złapał go za szyję.

-Tak... jestem jego ojcem. I wiesz co ? Naprawdę nie lubię kiedy ktoś krzywdzi mojego syna.

-Aha, czyli mały żyje. Tego insekta naprawdę trudno zabić.

Teraz Tony był w kompletnym szale. Ścisnął krtań Toomes'a tak, aby nie mógł oddychać i przystawił mu do głowy rękawicę gotową do strzału.

-Na szczęście ciebie nie będzie trudno...

Stark już miał strzelić, kiedy ktoś inny chwycił jego rękawicę. To był Steve.

-Tony... nie warto...- zaczął.

Stark pokręcił kurczowo głową.

-On chciał zabić moje dziecko- Tony mówił wściekły.

-Wiem Tony... wszyscy jesteśmy wściekli... ale Peter by tego nie chciał...

Starka uderzyły słowa Rogersa. Uspokoił się i puścił Toomes'a.

Natasha wezwała agentów Tarczy, którzy zajęli się Vulturem, a sami wrócili do wieży. Tony od razu poszedł do pokoju, w którym leżał Peter.

-I co ?- zapytała Pepper, gdy tylko wszedł do środka.

-Spokojnie. Tarcza go zabrała- odpowiedział Tony.

Oboje stanęli przy łóżku syna.

-Gdy tam byliśmy. Pepper... straciłem panowanie nad sobą. Byłem gotów go zabić. Gdyby Steve mnie powstrzymał, zrobiłbym to- powiedział Stark z poczuciem winy.

-Każdemu by puściły nerwy Tony. To nie była twoja wina- pocieszyła go Pepper.

-Nie... była...

Gdy tylko usłyszeli ten głos Tony i Pepper natychmiast spojrzeli na Petera... obudził się. Stark przybliżył się do niego, a z jego oczu poleciały łzy.

-Hej Bambi...- wyszeptał szczęśliwy.

-Hej tato...- szepnął słabo Peter.

-Dorwaliśmy go. Już nie zrobi ci krzywdy. Obiecuję- Tony powiedział ocierając łzy.

-Wiem... Nie odważyłby się... po waszych... odwiedzinach- Peter się uśmiechnął.

Tony lekko przytulił swoje dziecko.

-Nie dam cię skrzywdzić Bambi. Przysięgam.

-Wiem tato... wiem...

Irondad & Spiderson: One-ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz