Część Bez tytułu 3

9 1 0
                                    


...

Mielno

Województwo Warmińsko- Mazurskie

Kiedy dojechał pod młyn była już 22:30. Cała droga zajęła mu kilka godzin, stracił by mniej, dyby nie fakt, że nie dał rady jechać dalej. Obejrzał przez szybę okolicę, Była to mała wioska i Wojtek dałby sobie obciąć rękę, że tu każdy, każdego znał. Małe domki już spały usypiane nocna poświatą. Księżyc częściowo był skryty za chmurami nocnego nieba, a słońce powoli oddawało ostatnie blaski na tej części ziemi. Zobaczył wielki młyn, a obok piętrowy budynek, który częściowo z drewna, a częściowo z białą niegdyś fasadą dodawał uroku. Domek znajdował się na granicy wioski, co oczywiście było mu bardzo na rękę. Trzymał się z daleka od wszystkich i tak miało pozostać. Spojrzał na domek dziadka był dość wysoki, miał potencjał, ale chłopak nie wiedział co zrobi ze spadkiem od dziadka. Teraz chciał przede wszystkim odnaleźć spokój i chwilę wytchnienia, której bardzo potrzebował. Wysiadł z samochodu i obejrzał okolicę. Była urokliwa, ale przy budzie na łańcuchu szczekał mały kundelek. Wojtek do niego podszedł

-Hej mały- powiedział kiedy piesek przestał szczekać – co ty robisz na łańcuchu- i podrapał psiaka za uszami- mały brązowy piesek obwąchał człowieka, który do niego podszedł. Buda była obskurna, brudna i zapuszczona. Wojtek postanowił rano rozejrzeć się po okolicy i dowiedzieć czyj to piesek. Podszedł do samochodu i wyciągnął starą kanapkę z wędliną i podał psiakowi- trzymaj, a jutro wymyślimy Ci coś lepszego.

Podszedł do bagażnika, wyciągnął bagaże, a ze schowka w samochodzie, klucze do domu dziadka. Pozamykał samochód, zabrał bagaże po czym podszedł do drzwi, wsadził klucz, ale nie chciały się otworzyć, klucz nie chciał się przekręcić „ Co znów- pomyślał" i spróbował po raz kolejny, ale drzwi nie chciały ustąpić. Nacisnął dzwonek i co było zaskoczeniem działał?" Prąd?- pomyślał- dziwne". Na oszklonej werandzie oświeciło się światło. Naprzeciwko Wojtka stanął niska dziewczyna w okularach, dżinsach i koszulce na ramionach. W dłoniach trzymała drewniany wałek.

- Tu za nią przyjechałeś, ty parszywy sukinsynu?

Wojtek spojrzał zaskoczony, ostatnio cała ta sytuacja, jaką było jego życie zachodziła pod jakąś komedię. Spojrzał na dom, dziewczynę i przeszło mu przez głowę, że pomylił domy, może w tej miejscowości, były dwa młyny

- Przepraszam- powiedział zaskoczony- nie wiem o co chodzi. Szukam posiadłości Stefana Cichego, może coś pomyliłem, albo miejscowości

Kobieta natychmiast zbladła, a wałek wypadł jej z dłoni prosto na stopy kiedy krzyknęła z bólu mały piesek na nowo się rozszczekał. Wojtek uniósł brew rozbawiony całą sytuacją.

- Jest Pan wnukiem Stefana Cichego?- zapytała dziewczyna trzymając się za stopę.

- Zgada się – odparł Wojtek- a pani? – spojrzał na nią poważnie

Ania spuściła wzrok speszona.

- Przepraszam- powiedziała – niech Pan wejdzie, zaraz wszystko wyjaśnię

...

Godzinę później siedzieli przy stole w kuchni, a Wojtek słuchał normalnych ludzkich problemów, w końcu było to coś innego, niż Akcja z Żandarmerią Wojskową, przesłuchaniami i podmienieniem gazów bojowych na ćwiczeniach. Herbata parowała z różowego kubka z białym serduszkiem na przodzie. Wojtek sprawdził dom dziadka, bardziej przypominało to pensjonat, niż dom. Wypił herbatę do końca, po czym powiedział, że musi się wyspać, wszystkie szczegóły dogadają jutro rano. Zostawił dziewczyny, i poszedł do starej sypialni dziadka. Zrzucił ubranie i w samych bokserkach rzucił się na łóżko, był zbyt zmęczony, by myśleć o czymkolwiek. Zasnął niemal natychmiast...

Odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz