Część Bez tytułu 11

6 0 0
                                    



...

Przez okno w kuchni wpadały promienie słońca. Wojtek spojrzał na stół, całe śniadanie już na nim było, oczywiście, lubił takie rzeczy, ale wojsko nauczyło, go samemu się o siebie troszczyć, nigdy nie iść na łatwiznę i zawsze walczyć, może właśnie ta zasada uratowała, go na poligonie. Usiadł do stołu, ale z parapety na którym stała wysuszona na wiór paprotka zdjął laptopa, położył go obok talerzyka i otworzył ekran. Wstał i na chwilę zniknął.

Ela zastanowiła się czy może być wścibska? W końcu ten facet pozwolił jej u niej mieszkać i dał pracę, ale i tak wygrała ciekawość. Postanowiła zerknąć. Na ekranie spodziewała się wielkiego diabła z rogami, a znalazła jakieś skrzydło ptaka i napis 5 Pułk Chemiczny. Tego się nie spodziewała, oczywiście, że mówił, że jest żołnierzem, ale myślała, że blefuje. Wróciła na swoje miejsce , kiedy usłyszała jak schodzi z góry. Wszedł do kuchni, usiadł na swoim stołku i uruchomił laptopa, nałożył sobie jajecznicy i zabrał kubek z kawą. Spojrzał na Elę

- Chciałbym podziękować za pomoc z tą babą

Ela się uśmiechnęła

- Nie ma za co- odparła z uśmiechem – mnie ona też denerwuje

Zjedli śniadanie, a Wojtek zaczął długa i żmudną pracę jaką było wykonywanie telefonów. Dopiero za czwartym, ostatnim połączeniem znalazł firmę, która obiecała znaleźć dla niego jutro chwilę czasu, żeby podjechać i sprawdzić stan domu. Wojtek się przeciągnął na krześle, będzie się musiał przebrać i iść zaatakować tą szopę. Nadal nie wiedział, co powinien zrobić z kotami, które tam siedziały, przez to co zrobiły wczoraj marzył o tym by się wyniosły z domu. Przetarł twarz, odłożył telefon i laptopa na parapet w kuchni i wyszedł zająć się nieuchronnym



Stał przed szopą i życzył sobie, aby te koty same zniknęły mu z pola widzenia, najlepiej cała ta szopa, ale oczywiście nic takiego się nie stało. Podszedł do szopy i popatrzył z politowaniem, Ela stała za nim i cicho chichotała. Słońce grzał już z pełna mocą. Ela podeszła do szopy i otworzyła drzwi

- Uważaj- powiedział Wojtek- to prawdziwe bestie

Elżbieta się roześmiała, tak ten facet, był nie tylko przystojny, potrafił być też zabawny.

Weszła do środka, i po chwili wyniosła na rękach cztery małe kociaki i jednego dużego kocura.

- Jak?- zapytał wojtek zaskoczony zakładając ręce na piersi- mnie ta bestia poszarpała, a tobie nie zajęło to nawet minuty

Ela wyszła do niego, a koty patrzyły na niego z nienawiścią. Wojtek odsunął się krok w tył opierając plecami o śliwkę

- Co zrobisz z tymi potworami?- zapytał z uniesiona brwią

- Podrzucę je Ani- odparła Ela skrobiąc kota za uszkami- ona kocha koty, tam będzie im dobrze

- Dobra- odparł Wojtek- ja się biorę za szopę, mam nadzieję, że do wieczora zdążę. Firma do remontów miała się pojawić jutro, a do tego czasu, chciał zrobić tyle ile się dało. Zabrał się za narzędzia i ruszył do pracy.

...

Ela siedziała przy stole w niewielkiej kuchni, w dłoniach trzymała kubek z herbatą. Było już dobrze po południu. Ania weszła do środka i usiadła do stołu obok niej

- No to teraz mów

- Ale co?- zapytała Ela

- Jak Ci się z nim mieszka?- zapytała Ania ciekawie- ciało ma niezłe

Odnaleźć siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz