[Tom 1] #7#

311 37 6
                                    

Czy naprawdę minęło tak długo od ostatniego update'u? Serio? Ja cię pies w dole, nawet nie wiem, co powiedzieć... Trochę mi głupio, że tyle czasu minęło, bo byłam pewna, że co najmniej cztery razy mniej...  

(ㆆ _ ㆆ)

- TobiMilobi

★♡★♡★♡★♡★

05 Września 2022

Obserwował okolicę uważnie, szukając ewentualnie najdrobniejszego ruchu czy czegoś niepokojącego, co mógłby zaalarmować innym. Noc jednak zdawała się nienaturalnie cicha i spokojna, zbyt spokojna. Nie chciał siedzieć przy stole wraz z reszta, nie czuł się najlepiej będąc wśród reszty i udając, że sytuacja z chłopcem przeszło godzinę wstecz nie miała miejsca. Chłopcem, który był równie mocno skrzywdzony, jak on i na którym wymuszono udawanie. Nie umiał go obwiniać za to, że zachował się w tak bardzo chaotyczny, niemiły i chamski sposób. Naruto nie odpowiedział na krzyki chłopca, po prostu wyszedł bez słowa, zostawiając wszystkich w lekkim szoku i zdziwieniu.


- Czemu tu siedzisz?


Zerknął kątem oka na niespodziewanego gościa, ale nie odpowiedział. Odetchnął ciężko, napawając się chłodnym powietrzem nocy, które wypełniło jego płuca. Sam nie wiedział, co miał odpowiedzieć. Był raczej bezkonfliktowy, a przynajmniej starał się takim człowiekiem być, politycznym, bo to przydatne dla jego przyszłej roli.


- Mogę odejść, jeżeli potrzebujesz samotności. - Naruto przyznał w końcu. - Nie jestem na ciebie zły i raczej nikt z naszej drużyny nie jest, więc nie martw się o to.


Mętna cisza była dla niego w pewien sposób idealną odpowiedzią, więc wstał na równe nogi z zamiarem zniknięcia w mroku nocy, ale zatrzymała go chwyt za koszulkę. Zerknął za siebie ostrożnie i ponownie usiadł na parapecie otwartego szeroko okna. Dla osoby trzeciej mogło wyglądać jakby rozkoszował się chłodem nocy i siedział zamyślony nad czymś, ale w rzeczywistości infiltrował śladowe ilości chakry w obrzeżu kilkunastu kilometrów i jeden punkt ciągle o sobie dawał znać, mrugając cichutko, tak jakby ktoś próbował z uporem godnym najlepszego z lekarzy, utrzymać przy życiu oraz ukryciu swego pacjenta. Miał zamiar sprawdzić to miejsce i w razie potrzeby pomóc.


- Dlaczego to robicie?


Zamknął oczy, nabierając głęboko powietrza w płuca. Jak miał odpowiedzieć na to niby banalne pytanie? Miał zadanie do wykonania, zostać następnym Hokage swojej wioski. Stać się najlepszym shinobi, choć nie było to w pełni jego marzenie, ale wiedział, że nie może uciec od przyszłości, która została na niego nałożona. Ciężko było powiedzieć czy chęć pomocy była w nim zakorzeniona od narodzin, czy zaś wyuczona ze zwykłego szkolenia. Nie był pewien nawet tego na swój własny temat...


- Nie wiem, jak inni, ale ja po prostu nie chcę, żeby ktoś w twoim wieku musiał przechodzić przez to, co ja. - Wbił wzrok ponownie w oddalony punkt z wątłymi smugami chakry. - Nie mający własnego zdania, przyszłości, nie mogąc powiedzieć słowa skargi i, że wszyscy wymagają najlepszych wyników, nie pytając o nic. Jakkolwiek siłuję się, żeby móc zrobić krok w innym kierunku, tak droga i brzemię, które na mnie nałożono wciąż nawracają na szlak, gdzie nie mam prawa głosu. - Uśmiechnął się nieznacznie, zerkając łagodnie na oszołomionego chłopca. - Chcę pomóc zmienić wasze przeznaczenie, żebyście nie podzielili mojego losu i mieli wolną wolę do działania, robienia co wy naprawdę chcecie, a nie z przymusu czy piętna brzemienia.

One day I'll be...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz