27 Marca 2020
Kiedy pożegnał się ze znajomymi, mówiąc, że potrzebuje chwili dla siebie, tak właściwie nie miał co ze sobą zrobić. Oni jednak rozumieli to doskonale. Nie poszedł do restauracji jak zwykle, nie wrócił też do domu, nie odwiedził również rodziców jak początkowo planował. Nie czuł się na siłach na coś tak absurdalnie oczywistego. Chciał zostać sam ze swoimi myślami. Musiał pomyśleć, co dalej ma zrobić. Spojrzał w górę na głowy Kage i westchnął ciężko. Nie lubił tam siedzieć, ale to było jedne z niewielu spokojnych miejsc, gdzie mógł pomyśleć.
- Chociaż...
Ruszył w przeciwnym kierunku niż zamierzał. W sumie było jeszcze jedno spokojne miejsce, gdzie rzadko kto się zjawiał, a wręcz można powiedzieć, że w ogóle. Kiedy dotarł na tam, uśmiechnął się nieznacznie widząc, że nikogo nie zastał. Podszedł do posągu i przysiadł natychmiast opadając plecami o zimny kamień. Odetchnął ciężko z niemałą ulgą i spojrzał w powoli ciemniejące niebo. Za kilka godzin miał oficjalnie poznać swoją nową drużynę i Sensei'a. Nie był na to gotowy, ba, nawet tego nie chciał i bardzo mocno zaczął rozważać niezjawienie się w ogóle w klasie.
- Mogłoby być ciekawe... - Prychnął z lekkim uśmiechem. - Pewnie byłby to pierwszy taki przypadek w historii akademii. - Przymknął oczy.
Nawet nie zauważył, kiedy przysnął, zapominając o problemach i bożym świecie. Obudziło go nachalne szturchanie w ramię. Uchylił jedną powiekę, żeby zobaczyć, kto mu przeszkadza. Dostrzegł Jounin'a z pomarańczową chustą na szyi i goglami. Miał roztrzepane kruczoczarne włosy, a na wargach błądził uśmiech.
- Czego mnie budzisz? - Naruto ziewnął potężnie, rozciągając się mocno aż chrupnęło. - Przeszkadzam ci w czymś?
- Nie, ale Kakashi cię szuka. Nie stawiłeś się na spotkaniu drużynowym i trochę spanikował, a jemu to się raczej nie zdarza.
- Ach, to...
- No właśnie, to. - Parsknął śmiechem. - Co się dzieje młody?
- Nie wiesz? Ty, wielki Uchiha nie wie czegoś tak oczywistego? - Uśmiechnął się słabo, a gdy Jounin zrobił to samo. - Oczywiście, że wiesz... Wciąż mam nadzieje, że ktoś się zjawi i weźmie moją rolę na przyszłość, a ja będę mógł spokojnie spełnić swoje pasje. Posiadanie drużyny i bycie w ogóle ninja to nie do końca mój konik.
- Wiem, młody, wiem... - Roztrzepał jego blond włosy palcami dłoni. - Ale jednak nie było to miłe widzieć twój brak w klasie, wiesz? Jestem jednym z twoich trenerów i zależało mi na zobaczeniu jak ruszasz w świat, a ty to przespałeś. To boli, o tu. - Pokazał na klatkę piersiową.
- Ty masz serca, Obito. - Naruto wywrócił oczami. - Tobie w głowie tylko dowcipkowanie i próbowanie nauczenia mnie dogłębnie używać techniki ognia, która mi nie do końca leży.
- Ajaja, chyba aż tak złym trenerem nie jestem, co? Zresztą przydałoby ci się w kuchni.
- Żadnych technik w mojej kuchni! - Naruto warknął, miażdżąc mężczyznę spojrzeniem. - Ostatnim razem prawie jej nie spaliłeś doszczętnie swoim cholernym Katon, gdy prosiłem, żebyś podpalił ogień pod kuchenką i zapewniam, nie o takie podpalenie mi chodziło!
![](https://img.wattpad.com/cover/217096907-288-k3242.jpg)
CZYTASZ
One day I'll be...
FanfictionNaruto Uzumaki, twardogłowy ninja numer jeden, który jest kompletnie znudzony życiem, gdzie nie ma własnego zdania i przeznaczenie zostało mu nałożone, od kiedy był mały. Ma zostać kolejnym Hokage, być ninja wioski liścia, ale co jeżeli to nie jest...