-Harry!- Mistrz Eliksirów padł na kolana obok bruneta rzucając przeciw zaklęcia.
Spoglądał jak rany powoli się zasklepiają. Chłopak był nienaturalnie blady, jednak oddech stawał się stabilniejszy. Przeniósł go do swoich komnat i ułożył na łóżku. Delikatnie masując grdykę podał mu eliksir uzupełniający krew i wzmacniający.
Siedział w wygodnym fotelu w sypialni czytając książkę. Ciszę przerwał cichy pisk informujący o przekroczeniu barier w jego komnatach. Chwycił w dłoń różdżkę i powoli skierował się ku wyjściu. Uchylił powoli drzwi by nie wydobyły z siebie żadnego dźwięku. W salonie stała para.Wysoki mężczyzna o czarnych włosach, pamiętał go z przyjęcia Yule, które było organizowane wcześniej ze względu na Harry'ego. Obok niego stała piękna kobieta, a jej brązowe włosy spływały kaskadą w dół pleców. Prawni opiekunowie bruneta. Wyszedł z sypialni dając znak o swojej obecności. Dwie pary oczu spojrzały na niego.
-Co z nim?- spytała drżącym głosem kobieta.
-Jego stan jest stabilny- odparł profesor.
-Możemy go zobaczyć?- skinął głową w odpowiedzi.Poprowadził ich do sypialni. Na wielkim łożu z satynową pościelą spoczywało ciało chłopca.
-Dumbledore wie, że go uratowałeś?- odezwał się Tom.
-Jeszcze nie.
-To niech na chwilę obecną pozostanie w nieświadomości. Muszę go przenieść do domu.
-W jego stanie to nie najlepszy pomysł- Severus zamilkł jakby nad czymś głęboko się zastanawiał.- Może zostać tutaj dopóki nie wydobrzeje. Zadbam o niego.
-Dobrze. Mam jedynie prośbę. Moja żona...- zamyślił się ubierając w odpowiednie słów to co chciał przekazać.- Chciałbym by moja żona mogła spędzać przy naszym synu tyle czasu ile będzie potrzebować.
-Nie widzę problemu. Mogę podłączyć kominek do waszego by bez problemu mogła się tu dostać.
-Będę zobowiązany.
Tom Riddle przysiadł na łóżku obok żony i objął ją ramieniem. Severus czując się zbędnym cicho opuścił pomieszczenie zostawiając pogrążoną w smutku rodzinę. Nalał sobie szklaneczkę ognistej whisky i zasiadł w fotelu przed kominkiem. Jednym ruchem dłoni przywołał książkę z sypialni i popijając trunek pogrążył się w lekturze.***
Dni mijały, a stan chłopaka minimalnie się poprawiał. Po trzech tygodniach od nieszczęsnego zdarzenia, gdzieś o trzeciej nad ranem, powieki uniosły się w górę ukazując zielone tęczówki.
-Wody- ochrypły szept wydobył się ze spierzchniętych ust. Mistrz Eliksirów odłożył książkę i przysiadł obok na łóżku ze szklanką wody.
-Powoli Harry...- pomógł mu się podnieść i podstawił szkło pod usta.
-Gdzie ja jestem?- rozejrzał się zdezorientowany po pomieszczeniu.
-W mojej sypialni.
-Dlaczego?
-Co pamiętasz jako ostatnie?- Severus zbył pytanie bruneta.
-Gabinet Dumbledore, później nicość. Co się stało?
-Dyrektor rzucił na ciebie zmodyfikowane Imperio. Zdążyłeś jedynie przesłać mi wiadomość o tym. Później znalazłem cię w łazience na trzecim piętrze całego we krwi. Zdążyłem w ostatniej chwili.
-Jak?- nagle pojawił się błysk w jego umyśle, gdy wysyłał wiadomość do swojej bratniej duszy „List. Hedwiga. Rodzice. Zmodyfikowany imperius. Samobójstwo. Pomocy." Cała krew odpłynęła z jego twarzy i spojrzał w czarne oczy profesora.-Ty...
-Tak Harry. Jestem twoją bratnią duszą.
-Na gacie Merlina- uśmiech rozświetlił jego szarą twarz.- To najlepsza wiadomość w moim życiu.
-O czym ty mówisz? Chyba są jakieś skutki uboczne leczenia.
-Nie! Mówię poważnie. Przez tyle czasu miałem obsesję na pana punkcie. Teraz może być z tego coś więcej.
-Jestem twoim nauczycielem Harry.
-No i co z tego? Jesteś też moją bratnią duszą. To jest ważniejsze niż te durne przepisy.
-Porozmawiamy rano. Idź spać. Muszę poinformować twoich rodziców, że się obudziłeś. Ucieszą się. Twoja matka pewnie od razu tu wpadnie.
-Mama tu była?
-Cały czas, gdy mnie nie było. Miałeś całodobową opiekę.
-Co wie szkoła?
-Jedynie, że się rozchorowałeś i wróciłeś do domu by dojść do siebie.
***
Minął tydzień odkąd wybudził się ze śpiączki. Wciąż dochodził do siebie w sypialni Mistrza Eliksirów. Jego rodzice codziennie spędzali z nim czas dotrzymując mu towarzystwa w momencie gdy profesor prowadził zajęcia. Z błogiego snu wyrwał go cichy syk.
-Harry...- uchylił powieki ukazując zaspane tęczówki.
-Tak?
-Już czas... Wykluwa się.- poderwał się z miejsca. Z głośnym hukiem spadł na podłogę. Drzwi sypialni uchyliły się.
-Wszystko dobrze?- w czarnych tęczówkach było widać niepokój.
-Tak. Muszę do komnaty teraz.
-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.
-Merlinie! Muszę. Błagam, jajo się wykluwa.
-O czym ty mówisz?- zmarszczył brwi.
-Powiem w drodze- zarzucił na siebie szlafrok i przeszedł obok profesora. Zrezygnowany Severus ruszył za nim.
Kierowali się na drugie piętro, do tej nieszczęsnej łazienki, gdzie znalazł go Mistrz Eliksirów. Harry streścił jak wszedł w posiadanie tajemniczego jaja.

CZYTASZ
Bratnie Dusze
FanfictionUczniowie warzą eliksir Bratnich Dusz Pewnego dnia narodziła się miłość łącząc dwójkę ludzi, którzy stali po przeciwnych stronach barykady. Czy los nie zakpił z tej dwójki łącząc ich więzią Bratnich Dusz, gdy ona już dawno została obiecana innemu? ...