Rozdział 4

809 49 7
                                        

-Harry!- Mistrz Eliksirów padł na kolana obok bruneta rzucając przeciw zaklęcia. 

Spoglądał jak rany powoli się zasklepiają. Chłopak był nienaturalnie blady, jednak oddech stawał się stabilniejszy. Przeniósł go do swoich komnat i ułożył na łóżku. Delikatnie masując grdykę podał mu eliksir uzupełniający krew i wzmacniający.

Siedział w wygodnym fotelu w sypialni czytając książkę. Ciszę przerwał cichy pisk informujący o przekroczeniu barier w jego komnatach. Chwycił w dłoń różdżkę i powoli skierował się ku wyjściu. Uchylił powoli drzwi by nie wydobyły z siebie żadnego dźwięku. W salonie stała para.

Wysoki mężczyzna o czarnych włosach, pamiętał go z przyjęcia Yule, które było organizowane wcześniej ze względu na Harry'ego.  Obok niego stała piękna kobieta, a jej brązowe włosy spływały kaskadą w dół pleców. Prawni opiekunowie bruneta. Wyszedł z sypialni dając znak o swojej obecności. Dwie pary oczu spojrzały na niego.

-Co z nim?- spytała drżącym głosem kobieta.

-Jego stan jest stabilny- odparł profesor.

-Możemy go zobaczyć?- skinął głową w odpowiedzi. 

Poprowadził ich do sypialni. Na wielkim łożu z satynową pościelą spoczywało ciało chłopca.

-Dumbledore wie, że go uratowałeś?- odezwał się Tom.

-Jeszcze nie.

-To niech na chwilę obecną pozostanie w nieświadomości. Muszę go przenieść do domu.

-W jego stanie to nie najlepszy pomysł- Severus zamilkł jakby nad czymś głęboko się zastanawiał.- Może zostać tutaj dopóki nie wydobrzeje. Zadbam o niego.

-Dobrze. Mam jedynie prośbę. Moja żona...- zamyślił się ubierając w odpowiednie słów to co chciał przekazać.- Chciałbym by moja żona mogła spędzać przy naszym synu tyle czasu ile będzie potrzebować.

-Nie widzę problemu. Mogę podłączyć kominek do waszego by bez problemu mogła się tu dostać.

-Będę zobowiązany.

Tom Riddle przysiadł na łóżku obok żony i objął ją ramieniem. Severus czując się zbędnym cicho opuścił pomieszczenie zostawiając pogrążoną w smutku rodzinę. Nalał sobie szklaneczkę ognistej whisky i zasiadł w fotelu przed kominkiem. Jednym ruchem dłoni przywołał książkę z sypialni i popijając trunek pogrążył się w lekturze.

***  

Dni mijały, a stan chłopaka minimalnie się poprawiał. Po trzech tygodniach od nieszczęsnego zdarzenia, gdzieś o trzeciej nad ranem, powieki uniosły się w górę ukazując zielone tęczówki.

-Wody- ochrypły szept wydobył się ze spierzchniętych ust. Mistrz Eliksirów odłożył książkę i przysiadł obok na łóżku ze szklanką wody.

-Powoli Harry...- pomógł mu się podnieść i podstawił szkło pod usta.

-Gdzie ja jestem?- rozejrzał się zdezorientowany po pomieszczeniu.

-W mojej sypialni.

-Dlaczego?

-Co pamiętasz jako ostatnie?- Severus zbył pytanie bruneta.

-Gabinet Dumbledore, później nicość. Co się stało?

-Dyrektor rzucił na ciebie zmodyfikowane Imperio. Zdążyłeś jedynie przesłać mi wiadomość o tym. Później znalazłem cię w łazience na trzecim piętrze całego we krwi. Zdążyłem w ostatniej chwili.

-Jak?- nagle pojawił się błysk w jego umyśle, gdy wysyłał wiadomość do swojej bratniej duszy „List. Hedwiga. Rodzice. Zmodyfikowany imperius. Samobójstwo. Pomocy." Cała krew odpłynęła z jego twarzy i spojrzał w czarne oczy profesora.-Ty...

-Tak Harry. Jestem twoją bratnią duszą.

-Na gacie Merlina- uśmiech rozświetlił jego szarą twarz.- To najlepsza wiadomość w moim życiu.

-O czym ty mówisz? Chyba są jakieś skutki uboczne leczenia.

-Nie! Mówię poważnie. Przez tyle czasu miałem obsesję na pana punkcie. Teraz może być z tego coś więcej.

-Jestem twoim nauczycielem Harry.

-No i co z tego? Jesteś też moją bratnią duszą. To jest ważniejsze niż te durne przepisy.

-Porozmawiamy rano. Idź spać. Muszę poinformować twoich rodziców, że się obudziłeś. Ucieszą się. Twoja matka pewnie od razu tu wpadnie.

-Mama tu była?

-Cały czas, gdy mnie nie było. Miałeś całodobową opiekę.

-Co wie szkoła?

-Jedynie, że się rozchorowałeś i wróciłeś do domu by dojść do siebie.

***

Minął tydzień odkąd wybudził się ze śpiączki. Wciąż dochodził do siebie w sypialni Mistrza Eliksirów. Jego rodzice codziennie spędzali z nim czas dotrzymując mu towarzystwa w momencie gdy profesor prowadził zajęcia. Z błogiego snu wyrwał go cichy syk.

-Harry...- uchylił powieki ukazując zaspane tęczówki.

-Tak?

-Już czas... Wykluwa się.- poderwał się z miejsca. Z głośnym hukiem spadł na podłogę. Drzwi sypialni uchyliły się.

-Wszystko dobrze?- w czarnych tęczówkach było widać niepokój.

-Tak. Muszę do komnaty teraz.

-Nie wydaje mi się to dobrym pomysłem.

-Merlinie! Muszę. Błagam, jajo się wykluwa.

-O czym ty mówisz?- zmarszczył brwi.

-Powiem w drodze- zarzucił na siebie szlafrok i przeszedł obok profesora. Zrezygnowany Severus ruszył za nim.

Kierowali się na drugie piętro, do tej nieszczęsnej łazienki, gdzie znalazł go Mistrz Eliksirów. Harry streścił jak wszedł w posiadanie tajemniczego jaja. 

Bratnie DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz