Promienie słońca brutalnie przedzierały się przez źle zasłonięte kotary łóżka. Chciał spać jak najdłużej. Była sobota, a cały tydzień był dla niego męczący.
Dopinanie planu na ostatni guzik. Wymykanie się z zamku pod nadzorem profesora Obrony Przed Czarną Magią.
Powoli opadał z sił, a jedyny dzień w tygodniu gdy mógł odpocząć, powitał go wschodem słońca. Odwrócił się plecami do okna i próbował znowu usnąć. Jednak było to nie realne, zbyt dużo myśli zaczęło krążyć mu po głowie.
Zrezygnowany uchylił powieki i wygrzebał się z łóżka. Wciągnął na siebie jeansy i założył szmaragdową koszulę. Opuścił dormitorium zajmując kanapę przed kominkiem w pustym Pokoju Wspólnym. Spoglądał na tańczące płomienie, a w jego umysł pogrążał się wątpliwościami. Nie chciał nikogo narażać na niebezpieczeństwo. Z każdą minutą żałował coraz bardziej całego planu.
-Harry?- poczuł drobną dłoń na swoim ramieniu.- Wszystko w porządku?
-Tak- uniósł zielone spojrzenie na rudowłosą dziewczynę i posłał jej smutny uśmiech.- Jesteś pewna?
-Oczywiście. Jestem po twojej stronie- usiadła obok chwytając jego dłoń łącząc ze sobą palce. Głowę położyła na jego ramieniu.- Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone?
-Bo takie jest życie kochanie.Objął ją ramieniem przyciągając bliżej siebie. Trwali tak nie zważając na osoby pojawiające się obok nich. Nie zwracali uwagi na ciche szepty. Każdy był pochłonięty swoimi przemyśleniami.
Nikt z obecnych współdomowników nie zwrócił uwagi na pojawiający się szaleńczy błysk w oczach rudowłosego chłopaka, który przystanął na schodach prowadzących do ich dormitorium. Z chorą fascynacją spoglądał na przytulającą się parę. Wszystko powoli układało się tak jak życzył sobie dyrektor. Przemknął cicho przez pomieszczenie nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Dopiero trzask zamykanych ram obrazu wyrwał tą dwójkę z transu.
-Chyba już czas na nas- rozejrzeli się po pustym pokoju.
-Chyba tak. Gotowy?
-Bardziej już nie będę- objął ją ramieniem.Przytuleni opuścili Wieżę Gryffindoru.
Wolnym krokiem przemierzali korytarze zamku kierując się w stronę Wielkiej Sali. Każda sekunda ciążyła mu coraz bardziej. Powoli gubił się we wszystkim. Jedynym czego pragnął to przestać udawać i cieszyć się życiem jak jego rówieśnicy.Przystanęli przed wielkimi wrotami. Spojrzał w niebieskie oczy rudowłosej dziewczyny. Z całej jej postawy biła pewność, że postępuje słusznie. Skinęła mu głową na nieme pytanie i popchnął drzwi. Nie odrywał wzroku od dziewczyny. Oczy wyrażały jedynie pełne oddanie i miłość. Jakby nikogo innego nie było na tej planecie. Jakby istnieli tylko oni.
Rozmowy ucichły na ich widok. Każdy przyglądał się z niedowierzaniem. Ginny wtuliła się bardziej w ciało chłopaka szukając cichego wsparcia. W uspokajającym geście gładził ją po plecach kierując się w stronę stołu Gryffindoru.
-Harry!- rudowłosa dziewczyna została wyrwana z jego objęć.
-Parkinson...- skierował puste spojrzenie na czarnowłosą dziewczynę.- Czego chcesz?
-Co ty z nią robisz???
-Nie powinno cię to interesować.
-Jestem twoją dziewczyną!!
-Moją dziewczyną jest Ginny- przyciągnął bliżej siebie rudowłosą.- Możesz się od nas odpieprzyć?- Nie czekając na odpowiedzieć ruszył dalej, pozostawiając zdezorientowaną dziewczynę na środku Wielkiej Sali.
***
Przemierzał korytarze zamku kierując się do gabinetu dyrektora, a jego czarna peleryna łomotała za nim złowieszczo. Wyklinał pod nosem starca, który wezwał go do siebie piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć. Był wściekły i nie zamierzał tego ukrywać. Minął gargulec strzeżący wejścia. Z każdym krokiem nakładał na siebie maskę obojętności. Przekroczył próg wbijając intensywne spojrzenie w starca.
-Chciałeś mnie widzieć Albusie- zdobył się na chłodny ton.
-Oczywiście. Może herbaty Severusie?
-Nie. Za chwilę zaczynają się zajęcia. Mów co chciałeś.
-To może cytrynowego dropsa?- szaleńcze iskierki błyskały w niebieskich oczach.
-Nie. Śpieszy mi się.
-Jakiś ty niecierpliwy, mój drogi chłopcze. Nie uważasz, że Harry cudownie wygląda z Ginervą?
-Czy wezwałeś mnie tylko po to by rozmawiać o podbojach miłosnych jakiegoś bachora?- czuł jak cierpliwość sięga kresów.
-Oczywiście, że nie. Czy doszły do ciebie jakieś niepokojące wieści? Mam na myśli Czarnego Pana.
-Nic nie wiem. Dobrze wiesz, że gdybym wiedział od razu bym przyszedł. Tego wymaga przysięga- zakpił.
-Czyli nic ci nie mówi...- szepnął do siebie dyrektor.
-Kto i o czym mi nie mówi?- zmrużył oczy.
-Chciałbym mój drogi chłopcze, byś wyciągnął wszystko na temat opiekunów naszego drogiego Harry'ego. Każdy szczegół.
-Czy nie przesadzasz Albusie?
-To jest rozkaz. Wiąże cię przysięga. Musisz to zrobić. Możesz odejść.

CZYTASZ
Bratnie Dusze
Fiksi PenggemarUczniowie warzą eliksir Bratnich Dusz Pewnego dnia narodziła się miłość łącząc dwójkę ludzi, którzy stali po przeciwnych stronach barykady. Czy los nie zakpił z tej dwójki łącząc ich więzią Bratnich Dusz, gdy ona już dawno została obiecana innemu? ...