Rozdział 33.

472 48 83
                                    

W oczy rzuca mi się blondyn, który rozmawia z kimś przez telefon. Nie przeszkadzając, cicho zamykam za sobą drzwi. Specjalista posyła mi uroczy uśmiech, a ja bez przedłużania uczyniam to samo. Nie jestem, jednak pewien czy jest choć w małym stopniu tak słodki, jak ten jego.

Siadam na fotelu. Korzystając z czasu oczekiwania na zakończenie rozmowy telefonicznej Uzumakiego, odwijam bandaż. Mam minimalne obawy co do szwów, jednak żaden na moje szczęście nie pękł. Czuję ulgę, niekoniecznie śpieszy mi się kolejna wycieczka do szpitala. Dla higieny chcę wymienić gazę, podnoszę się w celu znalezienia, w któreś z szafek apteczki. Otwieram tę, z której Naruto kiedyś wyciągnął maść. Jak się mogłem tego spodziewać, właśnie tam znajduję poszukiwaną rzecz. Kładę ją na blacie, następnie odsuwam zamek i poszukuję gaz. Chwilę później dostrzegam ręce blondyna, wyjmuje bez słowa to czego poszukiwałem. Dobry jest, nie mówiłem nawet czego potrzebuję.

-To wystarczy, wymieniałem go wcześniej. - odzywam się widząc, że młodszy bierze również bandaż.

-Nic się nie stanie gdy znów wymienimy. - odpowiada, łapiąc mnie za rękę. Przemywa szycie jakimś specyfikiem, jeśli się nie mylę, wodą fizjologiczną. Następnie osłania je gazikiem i z delikatnością owija opatrunkiem. Pielęgniareczka na medal.

-Jestem dzielnym pacjentem? - pytam, gdy kończy opatrywanie. Wpatruję się w jego twarz, uśmiecha się, a jego spojrzenie unosi się sekundę później na mnie. Chłopak staje na palcach, co odrobinę bawi.

-Niezwykle dzielnym. - słyszę przy uchu, a gdy czuję te ciepłe usta na swoim policzku, mój uśmiech się powiększa. Łapię delikatnie za jego szczękę, by tak jak on wcześniej mi, wyszeptać do jego ucha pewne pytanie. - Nie, wydaję mi się, że rola pielęgniarki powinna pozostać dla kogoś innego. - odpowiada, cicho się śmiejąc. Nie zniechęcam się, podejmuję kolejną próbę flirtu. Nie będzie mi głupek dawał kosza. Nie zasłużyłem na takie potraktowanie.

Chwytam go w talii i sadzam na meblach. Posyłam mu zadziorny uśmieszek, a wtedy zrywa nasze skrzyżowane spojrzenia. Czyż nie jest słodki? Odbija mi, znów się nim zachwycam.

-Jestem zawiedziony, Naruś. - zagaduję, ciągnąć temat odmowy jaką usłyszałem chwilę wcześniej. Jeszcze nie dawno zarumieniłby się i milczał, a teraz? Co za zmiana.

-Skup się lepiej na pukaniu. - odpowiada, gładząc moje włosy.

-Oh wybacz, nie sądziłem, że trzyma Cię zeszło nocny klimat. - odzywam się lekko rozbawiony.

-W drzwi, pukaj w drzwi. - tłumaczy się, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Uwielbiam te wpady, które co jakiś czas zdarza się mu zaliczyć. - Co jeśli ktoś byłby tu? Nie możesz tak po prostu wchodzić. - tłumaczy, jednak skupiam się na wcześniej wypowiedzianych słowach.

-Wolałbym pierwszą opcję. - szepczę w jego szyję. Palce jasnowłosego gładzą mój kark. Wielbię dotyk tego młotka. Sam nawet nie wiem kiedy zainteresowałem się nim. To znaczy pewne jest, że od momentu mojej wpady z tym związkiem, między nami jest jakoś inaczej. Nie darzymy się jakimś uczuciem, ale od tamtego momentu jakoś inaczej na niego patrzę. Tak jak mówiłem, nie nazwałbym tego nawet zauroczeniem. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak to określić. Chwilowe zainteresowanie? A co jeśli nie jest chwilowe? Od naszego zakładu minął taki dzień, przecież to wszystko może być zwykłą chwilówką. Tak czy inaczej, to co zaszło w nocy naprawdę mi się podobało. Możliwe, że nie powinienem nawet nad tym rozmyślać. Po prostu korzystać z chwili, nikt mi za to głowy nie urwie. Nie będziemy do końca życia utrzymywać ze sobą kontaktu, to wszystko zakończy się razem z moim wyjawieniem nazwiska oraz innych pierdół. Nie wierzę w odwiedziny Uzumakiego. Ma swoje życie, a ja jestem tylko częścią jego pracy. Brzmi to smutno, jednak jest prawdziwe.

Poznać wnętrze II SASUNARU (Do Korekty) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz