Rozdział 2 // spotkanie

12 2 9
                                    

Pov: Kim

Okropnie się bałem i ryczałem ze strachu. Jednakże to nie był koniec strachu, to był dopiero początek.

Trzymałem świece w ręku jaka płonęła ładnym dużym płomieniem jednakże po chwili zgasła, jakby ktoś ją zdmuchną, druga tak samo, zgasła. Było całkiem ciemno.

Spojrzałem na przyjaciela, a za nim ujrzałem cień postaci, odskoczyłem i czym prędzej pobiegłem do włącznika, światło się zapaliło. Postać znikła.

- E-eric t-ty też to widziałeś?

Nie odpowiedział mi i po prostu obrócił się tyłem, okazując zadrapania na plecach, nie były one do krwi, jednakże bolały go widocznie.

Po chwili przecierając łzy strachy obrucił się do mnie przodem chcąc coś powodzieć jednakże zamarł bez ruchu
- z-za... Tobą... - wymamrotał przerażony.

Zacząłem czuć dotyk Tego, złapało mnie powoli za szyję, a drugą ręką dotknęło moich pleców przygotowując się do silnego drapnięcia, wręcz do rozszarpana mi pleców. Czułem to, ponieważ to wbiło mi pazury dość głęboko przed ostatecznym ruchem.

Nie wiem pod wpływem czego, ale nie chcąc stracić pleców, wyrwałem się z jego chwytu i obróciłem się w jego stronę.

Od razu tego pożałowałem, ujrzałem postać nieco wyższą ode mnie, miała one anielskie złote duże skrzydła, jednakże miało to również rogi, nie były one duże jednak nie były też małe, były dopasowane do jego postury,
Był on chudy, jego skóra była lekko szarawa, a tęczówki złotego koloru.

Złapałem z nim kontakt wzrokowy, a moje nogi zrobiły się jak kamień z przerażenia, nie mogłem uciec, za to To coś tylko wpatrywało się we mnie, jakby robiło się spokojne.

Podeszło do mnie dalej utrzymując kontakt wzrokowy i lekko przechyliło głowę w bok

- Jak się zwiesz? - odezwała się istota męskim młodym głosem

- j-jestem Kim - wymamrotałem przerażony całym zajściem

Ten usiadł przede mną i ponownie się odezwał nadal patrząc - siadaj

Zrobiłem to co ten kazał, nagle się strasznie przeraziłem gdy ten jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie tak że byłem do niego plecami.

Poczułem jak ten podwinął mi lekko koszulkę na plecach, bałem się że chce dokończyć to co zaczął, więc się tylko spiąłem starając przygotować na ból jaki mi znów zada.

Jednakże ku mojemu zdziwieniu nie zrobił mi krzywdy, usłyszałem jak chwyta plasterki ze stołu obok jakiego siedzieliśmy. Zaczął mi je naklejać na ramy jakie mi zrobił.

- wybacz myślałem że dalej tam jestem - odezwał się tajemniczo spoglądając na drzwi - twój koleszka zwiał.

Zrobiło mi się nieco smutno że zostawił mnie przyjaciel w tak tridnej sytuacji, jednakże widząc że owa istota jest spokojna mimo wewnętrznego przerażenia sam zacząłem się uspokajać

- jak masz na imię? - zapytałem nie pewnie istotę

- wikator, ale mów mi po prostu W,

Spojrzałem na jego jeszcze raz, dokładniej w oczy, jednak ten odwrócił wzrok - nie gap się tak na mnie - powiedział nieco z grymasem po czym wstał

- dlaczego tu się pojawiłeś? - powodziałem lekko nie pewnie

- bo twój koleszka mnie rozwścieczył, i teraz przez jakiś czas przez wyjścia z mojego miejsca muszę zostać tu na ziemi - mruknął nie zadowolony łażąc po domu

Dorwał się do lodówki z jakiej zaczął wyjadać wszystkie mięsne produkty

- ey moje jedzenie! - odruchowo się odezwałem jednakże zakryłem se usta bo zrozumiałem do kogo to powodziałem

- lepiej bym zjadł to niż ciebie - odezwał się po czym ten zjadł wegańskie mięso jakie przyniósł mi ostatnio Erick

Zaśmiałem się lekko pod nosem widząc jak ten je od razu wyplowa

- Fuj! Co to za jakaś podróbka! - powiedział starając się zmyć z języka posmak wegańskiego mięsa

________________________________________

I jak oceniasz wiśnio moja? _wisienka

Fajne opowiadanie tak 👍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz